Rozdział 38

309 24 13
                                    

-Wiecie co odwalałyście?- a powinnyśmy?

-Nie...- Carly była bardzo zdziwiona, tak samo jak ja, bo mało pamiętałyśmy z tamtego wieczoru.

-Lepiej chyba, że nie wiemy.- stwierdziłam siadając przy stole.

-I tu masz rację.- współczuję mu, że znami siedział.

Poszłam na górę do łazienki i jak nigdy wzięłam zimny prysznic. Umyłam jeszcze włosy i organęłam się. Czułam się już znacznie lepiej, dlatego zrobiłam jeszcze makijaż, aby zakryć te wory pod oczami.

Ubrała jeszcze czystą bieliznę i odzież, po czym zeszłam na dół do wszystkich. W spokoju zjedliśmy śniadanie, ale nastała niezręcznie cisza, którą przerwał Marcus.

-To co, jedziemy do Tinusa?- wreszcie będę mogła się do niego przytulić.

-Tak, jeszcze się pytasz?- Marcusa wstał, a dziewczyny poszły się ogarniać.

-To za 20 minut u mnie na podwórku. Macie jakiś pomysł jak pomóc Martinusowi?- zaczęłam sprzątać powoli talerze.

-Rebecca ma pewne nagranie, które może poprawić sytuację Martinusa.- blondyn jest bardzo zdziwiony, ale nie mogę mu powiedzieć wszystkiego.

-Jakie nagranie?- przecież my tego nie powiem... cholera.

-Aaaa... To trochę skomplikowane, ważne żeby zadziałał.- Marcus już nie wnikał tylko poszedł do siebie.

W sumie to doszło do tego, że dziewczyny zostały w domu, bo nie czuły i nie wyglądału zbyt dobrze. Rebecca dała mi nagranie, poczym poszłam na posesję Gunnarsenów.

Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać. Było nas tam 5, czyli ja, Mac, rodzice bliźniaków oraz Poręba kobieta, która jest ciocia, a jednocześnie prawniczką. Zaparkowaliśmy przed komisariat, jednak owa pani mnie zatrzymała.

-Kochanie dostałam to zdjęcie i wiem o sprawie tyle co powiedziała mi policja, ale chcę usłyszeć twoja wersję. - wzięłam wdech i zaczęłam opowiadać.

-To całe nie tak. Na tym zdjęciu to nie była prawda. Chodzi o to, że Scott chciał mnie skrzywdzić, Martinus mi mógł, a to tylko tak wygląda. Zresztą jestem z Martinusem w związku i on nawet głosu na mnie nigdy nie podniósł.- kobieta mnie przytuliła widząc pojedyncze łzy na moich policzkach. - dostałem od koleżanki pewne nagranie, myślę, że może pomóc.

Puściłam kobiecie to co dostałam od Rebeccy. Kobieta po słyszałniu tego była zdziwiona, a zarazem lekko ucieszona.

-Świetnie! Przy takich oskrzeniach i twoich zeznaniach słowo Scotta będzie mniej warte, co oznacza, że mamy większe szanse na wygranie, ale ta dziewczynka też będzie musiała zeznawać. Czy będę mogła z nią porozmawiać?-kiwnęłam głową i wyszłyśmy z auta.

Znaleźliśmy wszystkich i do nich dołączyłyśmy. Popłakałam się gdy zobaczyłam Martinusa zakutego w kajdanki. Szybko do niego podbiegłam i go przytuliłam. Chłopak chciał oddać gest, jednak spięte ręce mu to uniemożliwiły.

Pod salą czekaliśmy dobre 2 godziny, w między czasie przyjechała moja mama, która równie jak my była przyjęta. W końcu zakończyło się to czekanie, więc ja i Mac wyszliśmy do Martinusa.

Przywitaliśmy się i gadaliśmy. W sumie to starszy bliźniak siedział na krześle, a ja u swojego chłopaka na kolanach.

-A co ty taka zmęczona?- Marcus wybuchnął śmiechem, a ja nie wiedziałam co zrobić.- to ty mi chociaż powiesz?

-Sama do końca nie wiem z czego on się śmieje.- no co? Taka prawda...

-Wyobraź sobie, że nasze dziewczyny wraz z Rebeccą się najebały dwoma butelkami wina.- Mac się śmiał dalej, a Tinus westchnął i położył głowę na mój ramieniu.



Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz