Rozdział 42

318 30 4
                                    

Przez ostatni tydzień wszystko było dobrze. Spotkałam się z Martinusem, pomagałam Carly w przygotowaniach do konkursu, który odbędzie się już jutro.

Obecnie jestem w szkole na sali gimnastycznej i pomagam dziewczynom przyszykować salę na jutrzejsze wydarzenie.

Chłopcy znoszą krzesła i ławki, natomiast ja I Sierra przyczepiamy biały napis ,,Czwarty międzyszkolny konkurs śpiewania" na granatowym tle, natomiast Rebecca i Zoe szykują miejsca dla jurorów.

W tym roku oceniać nas będą pan od muzyki, przewodnicząca szkoły i pani zajmująca się chórem kościelnym. Z tego co wiem udział ma wziąć około 100 osób, w tym Mac, Tinus i Carly.

Później ze zwycięsców będzie wybrany solista i duet, tak jest co roku. Kolejny etap jest już w Oslo, gdzie wygranie to jest coś niesamowitego. Chciałyby wziąć udział, ale zabardzo się boję, a zresztą i tak bym nie wygrała.

Od samego rana trwają przygotowania i próby, więc nie ma żadnych lekcji. Do końca zostało jeszcze 15 minut, więc udałam się do szatni.

Miałam już wchodzić ze szkoły, ale ktoś wziął mnie na ręce. Jak się okazało był to Martinus. Pocałowałam go w usta i wyszliśmy ze szkoły.

-Może pojedziemy do ciebie?- chłopak zadał mi pytanie wsiadając do auta.

-Okej.- na moje słowa chłopak ruszył.- Stresujesz się jutrzejszym dniem?

-Trochę, nie raz śpiewałem na scenie, ale zawsze trochę się bałem.- Nie raz Martinus mi opowiadał o koncertach, na których śpiewał z Marcusem.

-A jakie piosenki masz zamiar zaśpiewać?- po nim mogę się wszystkiego spodziewać.

-Imagine Dragons ,,Bad Liar" i Shawn Mendes ,,Imagination", myślisz, że będzie dobrze jak je zaśpiewam?-uśmiechnęłam się do chłopaka i kiwnęłam twierdząco.

Po dojechaniu na miejsce weszliśmy do domu, gdzie byli moi rodzice. Obiad był już gotowy, więc zjedliśmy go wspólnie.

-A nie powinniście być trochę później?-No tak wyszliśmy chwilę szef czasem.

-Dzisiaj nie było lekcji, bo trwały przygotowania do konkursu i wyszliśmy 15 minut wcześniej, bo nie było w czym pomagać.- tłumaczył Martinus.

-A bierzesz udział w konkursie?- mój tata zawsze musi się o to pytać moich znajomych...

-Tak.- rodzice się uśmiechnęli i spojrzeli na mnie.

-A tu czemu nie chcesz?- czy do nich to nie dociera, że nie i koniec?

-Powiedziałam, że nie wezmę udziału i tyle.- odłożyłam talterz do zlewu i poszłam na górę.

Odrazu usłyszałam kroki za sobą i idwróciłam głowę. Ujrzałam stojącegoyw drzwiach Martinusa, który do mnie podszedł i mnie przytulił.

-Czy lubisz śpię...- zaraz im wszystkim coś zrobię.

-Możesz chociaż ty sobie dać z tym spokój?!- podniosłam lekko głos i chciałam wyjść, ale blondyn mnie zatrzymał.

Tkwiłam chwilę w jego uścisku i doszłam do wniosku, że nie powinnam na niego krzyczeć.

-Martinus, przepraszam, że podniosłam na ciebie głos.- nagle poczułam jak chłoapk zbliża się do mojego ucha i zaczyna szeptać.

-

Nie się nie stało skarbie.- przytuliłam brązowookiego i złożyłam pocałunek na jego usuach.

W krótce Martinus poszedł do domu a ja zaczęłam szykować się do snu...

~~~~~~~~

Przepraszam, że w ostnim czasie nie było rozrdziałów i nie wiem kiedy zaczną pojawiać się regularnie. Ciągle męczy mnie jedna myśl przez, którą nie mogę się na niczym skupić. Postaram się jak najszybciej z tym uporać. Rozdziały będą się pojawiać, ale nie codziennie. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz