Rozdział 18

457 33 19
                                    

Obudziłam się w objęciach Martinusa, co było dość dziwne, dodatkowo usłyszałam dźwięk aparatu. Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam zdziwionego Mercusa z telefonem w ręku.

-Cholera. - mruknął chłopak i zaczął uciekać, na co ją zaczęłam go gonić.

-Marcus usuń to.- powiedziałam goniąc go w okół kanapy w salonie.

Nagle zostałam przyszpilona lekko do sofy. Był to starszy bliźniak, który zaczął mnie łaskotać. Dzięki temu telefon leżał dwa metry od nas, ale ja i tak nie mogłam dosięgnąć.

W pewnym momencie usłyszałam śmiech Martinusa oglądającego zdjęcie w telefonie Marcusa. W tym momencie Marcus mnie puścił i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Tacy z nich bad boy'e a są tacy słodcy i kochani.

-Już Ci lepiej? - zapytałam nadal się śmiejąc.

-No trochę, Marcus rodzice wracają za pół godziny.- chyba powinnam wracać już do domu.

-Dobra chłopcy, ja spadam do domu, bo u mnie rodzice też niedługo wracają. - Marcus się ze mną pożegnał i poszedł na górę, a ja zostałam sama z Martinusem.

-Przepraszam...- usłyszałam smutny głos chłopaka. Nie wiedziałam co robić, ale postanowiłam się posłuchać serca, a nie rozumu.

-Zapomnijmy o tym i spróbujmy jeszcze raz.- na moje słowa chłopak podniósł głowę, a ja do niego podeszłam.

Stanęłam naprzeciwko blondyna. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyji i zaczęłam go całować. Z początku chłopak nie wiedział co się dzieje, ale po chwili zaczął oddawać pocałunek.

Brązowooki jeździł po moich plecach dłońmi, a ja swoje wplatałam w jego włosy. Czegoś takiego nie czułam nawet całując się że Scottem podczas całego naszego związku.

Pocałunki Martinusa były porostu nie do opisania. Całował poprostu nieziemsko. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, a my z lekką zadyszką odskoczyliśmy od siebie.

Pani Gunnsrsen była bardzo zdziwiona, przez co ja szybko opuściłam ten dom. Wchodząc to domu zobaczyłam mamę, która była zdziwiona moim napadem szczęścia.

-A ty już wróciłaś? - mama tylko pokiwała.

-To przez, którego jesteś taka szczęśliwa? - aż zaniemówiłam.

-To nie tak. - mama się zaśmiała poczym usiadłyśmy przy stole.

-To opowiadaj. W ogóle go ze Scottem?- to chyba tylko mamie mogę się wygadać.

-Ze Scottem się rozstałam, bo mam się nie układało i tak jakoś wyszło.- o Scottcie wolę już, więcej nie mówić.

-Bardzo się Scott zmienił. To który z bliźniaków? - zaśmiałam się wraz z rodzicielką po czym wyciągnęła ja z tej niepewności.

-Martinus.-mama bardzo cieszyła się moim szczęściem.

-To jesteście razem.-uśmiech lekko zszedł z mojej twarzy, bo w sumie to nie jestem pewna.

-Nie wiem.- nie mieliśmy o tym w ogóle...

-A co pomiędzy wami zaszło?- cieszę się, że mogę porozmawiać z mamą o wszystkim. Myślę, że coś mi doradzi, sama pewnie miałabyś chłopaka w moim wieku.

-Zostaliśmy sami w salonie i miałam wychodzić, ale jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się całować, to znaczy na początku ja, no i do domu weszła pani Gerd-Anne i wyszłam.- mama była lekko rozbawiona moim tłumaczeniem, czemu się dziwię.

-Porozmawiajcie o tym, najlepiej się spotkajcie... - mama chciała coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. - pójdę otworzyć.

Czekałam chwilę, aż nagle w kuchni pojawiła się mama wraz z blondynem, który miał piepżyk nad górną warga.

-Iddźcie porozmawiać na górze.-  powiedziałam moja rodzicielka i posłała mi uśmiech.

Na początku ja szłam przodem, ale gdy zamykałam drzwi chłopak mnie wyprzedził. Szłam w stronę chłopaka, aż nagle brązowooki zaczął mnie całować.

W końcu straciliśmy równowge, przez co na łóżku usiadł chłopak, a ja na nim dalej oddając pocałunki. Normalnie przy żadnym chłopaku nie odwżyłabym się na coś takiego, ale przy nim wariuje.

-Kocham cię.- usłyszałam cichy szept zdyszanego Martinusa.

-Ja ciebie też.- powiedziałam równie cicho do ucha blondyna.

-Mel, czy zostaniesz moją dziewczyną.-byłam taka szczęśliwa słysząc te słowa.

-Tak, ale wiesz, że koniec z na...- ja go kiedyś zatłukę za to przerywane mi.

-Tak, wiem, że koniec z narkotykami, alkoholem i innymi dziewczynami.-dobrze, że o tym wie.  Zaśmiałam się cicho i położyliśmy się są łóżku.

Perspektywa  mamy Melanie

Właśnie przyszła do mnie Gerd-Anne i czekamy na nasze dzieciaki, które rozmawiają ze sobą na górze. Obydwie mamy nadzieję, że Martinus i Melanie zostaną razem. Oni się tak kochają.

~~~~~~~~~~~

Nasza Mel robi się coraz bardziej niegrzeczna przy Martinusie. Ciekawe do czego jeszcze dojdzie pomiędzy nimi 😂😂 Myślę, że rozdział jest ciekawy i wam się podoba. Do kolejnego


Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz