Rozdział 29

335 25 19
                                    

*Time skip*

Stoję pod gabinetem lekarza onkologia i z niecierpliwością czekam na wyniki badań. Z tego całego stresu boli mnie brzuch i ledwo co łapie oddech. Mam dosyć tego napięcia.

Nagle zza drzwi wychylił się straszy mężczyzna, który był przy rezonansie magnetycznym (mam nadzieję, że nie pomyliłam tego xD aut.) weszłam z mamą do gabinetu i usiadłyśmy przed  biurkiem.

-Powiem to wprost. Niestety bez operacji się nie obędzie.- nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa, więc dalej słuchałam doktora.

-Ale co konkretnie?- moja mama była przerażona, ale cały czas trzymała moja dłoń, aby dodać mi trochę otuchy.

-Wykryto małego guzka w jamie brzusznej. Prawdopodobnie nie jest on złośliwy, ale w szpitalu to potwierdzimy.- mężczyzna w tym czasie zaczął wypisywać skierowanie do szpitala.

-Panie doktorze, a kiedy mamy zgłosić się do szpitala?-w sumie to też jestem ciekawa.

-Najlepiej jeszcze dzisiaj, jest to guz, wiec najlepiej jak najszybciej zadziałać.- trochę się boję, ale może będzie dobrze.

Wyszłam wraz z mamą i podeszłam do Martiunusa. W drodze do samochodu mojej rodzicielki tłumaczyśmy chłopakowi o co chodzi. Na początku był wystraszony, ale jak dowiedział się, że to nie jest zbyt groźne uspokoił się.

Po powrocie do domu chwilę pogadałam z mamą i na szybko zjadłyśmy obiad. Później pobiegłam na górę i wyjęłam szarą torbę z nike.

Włożyła do niej bieliznę i luźne ubrania na pięć dni, ponieważ nie wiedziałam je tam będę. W łazience wzięłam płyn do kąpieli oraz krem do twarzy. Malować się tam nie będę, więc nie brałam żadanych kosmetyków.

Na końcu spakowałam laptopa, słuchawki i ładowarki do tu i urządzeń. Przed wyjściem spakowałam jeszcze ciapy i ręcznik, o czym wcześniej zapomniałam.

Martinus nie mógł z nami jechać, ponieważ ma trening, którego nie może opuścić, bo za tydzień ma want mecz. Nie ma mu tego za złe, rozumiem, że chłopak też ma swoje własne życie. Przynajmniej trochę odpocznie, bo cały czas się o mnie martwi.

Mama poszła mnie zarejestrować, a pielęgniarka zaprowadziła mnie na salę. Położyłam się na szpitalnym łóżku, a kobieta pobrała mi krew, sprawdziła cukier i zmierzyła ciśnienie.

Później miałam przeprowadzone jeszcze kilka badań, po jednym z nich stawierdzono, że nowotwór nie jest złośliwy i będę miała go wyciętego jutro.

Byłam zmęczona tym całym dniem, więc szybko wzięłam przysznić. Po powrocie na salę pani pielęgniarka dała mi kolację, ale ja nie byłam głodna. Chciałam iść jak najszybciej spać, ponieważ byłam strasznie zestresowana.

Operację miałam dopiero o godzinie 13, a do tego czasu nie wolno mi nic jeść. Postanowiłem sobie poglądać Lucyfera.

No i wreszcie nadszedł czas na zabieg. Przebrałam się w specjalny strój i położyłam się na łóżku. Pielęgniarki zaczęły prowadzić łóżko w stronę sali operacyjnej, a ja zaczęłam usypia pod wpływem narkozy.
~~~~~~~~~~~

Jutro nie idę do szkoły, więc postaram się napisać 2 rodziały 😀😀






Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz