Rozdział 19

445 30 20
                                    

-To co skarbie, idziemy się gdzieś przejść?- nie dzisiaj.

-Widzisz jak ja wyglądam?- chłopak się popatrzył mi na twarz i znów się położył.

-Słodko.- nie wierzę czasami w niego.

Przekręciłam oczami, a Martinus się zaśmiał. Chyba zrozumiałam, że nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Po chwili blondyn zaczął mnie łaskotać, a śmiała się jak opętana.

W pewnym momencie drzwi do pokoju się otworzyły, a my spadliśmy z łóżka. Podniosłam głowę i ujrzałam naszych rodziców. Wszyscy wyszli, a my podnieśliśmy się z podłogi.

Na oknem powoli robiło się ciemno i zimno, więc zamknęła okno. Podczas, gdy Martinus poszedł do toalety ja dostałam SMSa. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że ta wiadomość jest od mamy.

Od mama:
Nie chcę przeszkadzać, ale przyjechał Denis i Ali.

Do mama:
Zaraz zejdę.

Denis to wysoki brunet, jest  już pełnoletni i ma prawo jazdy. Mieszka bez mała na drugim końcu Norwegii ze swoją siostrą, której nie cierpi. Ubiera się zbyt wyzywjąco, sypia z połową miasta i w dodatku ma okropny charakter.

-Co się dzieje Mel? - aż tak to po mnie widać?

-Przyjechali moji kuzyni. Denisa lubię, bo zawsze się dogadywaliśmy, ale dużo gorzej z Ali.-mam nadzieję, że nie przyjechali na długo.

-Dobra chodź, nie będzie aż tak źle.- będzie, będzie...

Zeszliśmy na dół i słyszałam ten wymuszony pisk ze szczęścia. Przywitała się szybko z kuzynka i wtuliłam się w Denisa. Później przedstawiłam im Martinusa. Chłopcy się dogadali, jednak zaniepokojiło mnie zachowanie Ali. Gdy spoglądała na blondyna z porządnie, co mi się nie spodobało, ale nie chciałam robić żadnych scen.

Poszliśmy wszyscy do mojego pokoju, w którym był prządek, ale ktoś musi mieć inne zdanie i mnie denerwować.

-Ale masz burdel w pokoju. - zaraz jej coś zrobię.

-Lepszy burdel w pokoju, niż pokuj w budrelu. - Martinus mnie przytulił widząc, za jestem coraz bardziej zdenerwowana, to mnie trochę uspokoiło.

Wszytko było okej gadaliśmy i śmialiśmy się. Denis i Martinus polubili się co mnie ucieszyło.

-A tak w ogóle to na ile zostajecie?- zapytałam patrząc na Ali.

-Jedziemy po jutrze, bo musimy jeszcze wpaść do babci.- mój kuzyn zawsze uwielbiał jeździć do babci, gdy był mały, w sumie to wiele się nie zmieniło.

-Może pogramy w butelkę? - jej naprawdę życie nie miłe.

-Ali daj sobie s pokój. - pomimo, że to siostra Denisa, to on zawsze ją stopował w takich sytuacjach.

No i stało się to czego się obawiałam, brunet wyszedł do łazienki, a my zostaliśmy sami z Ali. Martinus na chwilę odszedł na bok, gdyż zadzwonił mu telefon.

Po chwili jednak wrócił i usiadł na łóżku. Miał już coś powiedzieć, ale dziewczyna do niego podeszła i zaczęła go całować. Marka się przebrała.

Pomimo, że blondyn od razu ją odepchnął i nie oddał pocałunku to wyszłam wnerwiona z pokoju i bez słowa poszłam na huśtawkę, aby ochłonąć.

Perspektywa Martinusa

Mel wyszła z pokoju, a ja kilka sekund po niej. Gdy trafiłem do ogrodu zastałem tam moją dziewczynę.

-Przepraszam kochanie.- mam nadzieję, że nie będzie na mnie zła, ja nie chciałem tego.

-Nie jestem zła na ciebie, tylko na Ali, bo to ona zaczęła cię całować. - mówiąc to po jej policzku spłynęła łza.

Wziąłem dziewczynę na kolana i mocno przytuliłam. Musnąłem ja w usta, co spowodowało, że na jej twarzy pojawił się uśmiech.

-Dobra kochanie, ja muszę wracać, ale jutro bądź gotowa, bo jutro ja, ty i Marcus jedziemy nad staw.

-Okej, do jutra.- tak się cieszę, gdy widzę jej uśmiech na twarzy. Mam nadzieję, że tamta suka nie zniszczy jej tego dobrego nastroju.

~~~~~~~~

Rozdział pojawił się trochę szybciej (dokładnie to o 4 godziny, ale csiiiiii). Nagle ma tak dużo pomysłów na tą książkę i kolejne, że aż mi się nie mogę zdecydować. 😂😂😂😂
Kolejny rozdział jutro około godziny 19.

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz