Rozdział 43

306 24 18
                                    

Rano obudziłam się sama bez pomocy budzika. Było to dość dziwne, ale zaraz na jakiś czas nic się nie stanie jak wstanę wcześniej. Postanowiłam nie marnować czasy i się ubrać.

Na dworze nie było dziś gorąco, więc wybrałam jasne rurki i do tego szary, cienki sweter. Z wybranym kompletem ruszyłam do łazienki i go założyłam. Później zrobiłam lekki makijaż i zaczęłam układać włosy przy użyciu lokówki.

Gotowa wyszłam z łazienki i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Gotowa zeszłam na dół i zjadłam jabłko.

Miałam zakładać szare trampki, ale przypomniałam sobie o prośbie Carly. No nic... Schowałam buty do szafki i wyjęłam czarne buty na dość wysokim obcasie. Gotowa wyszłam z domu i ruszyłam do szkoły słuchając muzyki.

Tuż przed budynkiem schowałam telefon i słuchawki do torby i udałam się do talalet, bo chyba tam najszybciej znajdę Carly. No i się nie myliłam.

-Hej.- usłyszałam wyczerpany głos przyjaciółki.

-Hej, a co ty taka blada?- przytuliłam dziewczynę i stanęłam obok mniej.

-Chyba nic, zaraz mi przejdzie.- mam taką nadzieję.

-A ty czemu nie w sukience?- zadał pytanie dziewczynie mierząc ja wzrokiem.

-Nie chce jej pobrudzić przed występem. Wiesz jak to bywa ze mną.- w sumie to nie zdziwiłabym się gdyby się zdążyła czymś poplamić.

-Może pójdziemy już na halę gimnastyczną?- dziewczyna przystała na propozycję, więc tak zrobiłyśmy.

Idąc do wyznaczonego miejsca natrafiłyśmy na bliźniaków. Przywitałyśmy się z nimi i w czwórkę wybraliśmy się na salę. Podczas gdy wchidziliśmy na halę, wszystkie oczy były zwrócone na nas.

Zajęliśmy miejsca i słuchaliśmy pierwszych występów. Były osoby, które śpiewały prześliczne, jednak nie obyło się bez tych mnie utalentowanych i tych wogóle nie utalentowanych.

Nagle wyczytany został Marcus, więc poszedł zaśpiewać, a my słuchaliśmy jego wykonania. Było naprawdę świetne. Później na scenę wszedł Martinus. Wszyscy byli zachwyceni jego wokalem, w tym i ja.

Pod koniec występu chłopaka Carly wzięła mnie za rękę i zaczęłyśmy iść szybko do łazienki.

-Ubieraj się w to.- brunetka rzuciła mi sukienkę, w której miała występować.

-Ale po co?-nie uzyskałam odpowiedzi, ale zostałam wepchnięta do kabiny. Okej...

Przebrana wyszłam, a Carly zaczęła poprawiać mój makijaż. Czy ktoś mi wytłumaczy co tu się dzieje? Chwila... Przecież ona za 10 minut ma występ, a jest nie gotowa, bo szykowała... Mnie...

-Zaraz wyjdziesz na tam i zaśpiewasz teraz piosenkę ,,Life is going on", więc chodź, musisz się rozśpiewać. No i tak zrobiłam.

Przez chwilę nic do mnie docierały, a brunetka prowadziła mnie na halę w stronę prowadzącego i zaczęła coś mu szrptać.

-A teraz zapraszamy Melanie...- dalej już nie słuchałam, bo ktoś zaczął mnie prowadzić ku mikrofonowi.

Wszyscy byli w szoku widząc mnie tam, a w szczególności Martinus. Wywniskowałam to z tego, że pił sok i się zakrztusił. W sumie to mu się nie dziwię, bo sama nie wiem co ja tu robię.

Po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki myzyki i zaczęłam spiewać. Pewności nabrałam dopiero pod koniec pierwszej zwrotki, gdzie trzeba było zaśpiewać mocniej.

Waszyscy byli pozytywnie zaskoczeni Moimi umiejętnościami. Nawet na twarzy jurirów i bliźniaków widniały uśmiechy. Było wspaniale, ale piosenka dobiegła końca. Moja euforia minęła i udałam się do łazienki. Wkrótce obok mnie pojawił się Marcus wraz z Martinusem i Carly.








Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz