Rozdział 7

532 36 8
                                    

Nadal jestem trochę roztrzęsiona i źle mi z tym, że ukrywam to przed mamą. Wiem, że mogę jej o tym powiedzieć, ale jest mi po prostu wstyd przed nią.

-Melanie przygotuj sałatkę i kaszankę na grilla, bo reszta jest już gotowa.- popatrzyłam na mamę moim wzrokiem, a on się zaśmiała. Kto jak kto, ale ona wie jak reaguję na moje pełne imię

-Dobrze, a kto przychodzi- zadałam pytanie rodzicielce wyjmując ser fetę, pomidory i sałatę lodową.

-Państwo Gunnarsen z dziećmi.- ucieszyłam się, że zobaczę Martinusa. Chwila co zrobiłam? Dość, mam nadzieję, że mama nic nie zauważyła.

Pokroiłam czerwone i zielone warzywa i dożuciłam ser fetę. Wymieszałam wszystko i zaczęłam kroić cebulę. Przygotowałam kilka kwałków foli alumuniowej, którymi owinęłam dokładnie kaszanę wraz z  warzywem przez, które płakałam.

Gdy skończyłam mama wysłała mnie jeszcze do sklepu. Po napoje. Założyłam buty i wzięłam pieniądze. Powędrowałam do pobliskiego marketu i udałam się na dział z napojami.

Wybierając odpowiednie soki ujrzałam Martinusa przy kasie, który kupował prezerwatywy. Myślałam, że się zmienił, ale jednak się myliłam.

Wzięłam do ręki Coca-Colę i dwa soki. Zapłaciłam przy kasie za zakupy i opuściłam budynek. W drodze powrotnej znów mijałam dobrze znanego po blondyna. Tym razem lizał się z jakąś laską. Odwróciłam wzrok i wróciłam do domu.

Odstawiłam napoje w kuchni, a sama poszłam się szykować. Nie obyło się bez  szybkiego prysznica i umycia włosów, które później wysuszyłam.

Ubrałam zwiewną hiszpankę przed kolano w kolorze capucino. Wykonałam lekki makijaż i polokowałam włosy. Do tego założyłam jasne baleriny i chciałam pomóc mamie w szykowaniu stołu na dworze.

Wychodząc na świerze powietrze spostrzegłam, że wszyscy są już na miejscach, a tata właśnie zaczynał smarzenie.

Jedno wolne miejsce było tylko pomiędzy Marcusem, a Martinusem. Na szczęście młodszy bliźniak posunął się i to on był na środku. Przynajmniej mogą nas ominąć niezręczne sytuacje.

Odłożyłam telefon na stół, ale tylko na chwilę, bo przyszedł mi SMS. Szybko weszłam w wiadomości, ale po jej odczytaniu poczułam się nie swojo.

Od Martinus:
Ślicznie wyglądasz w tej sukience 😉

Do Martinus:
Dzięki

Na początku nie wiedziałam co to miało być, ale dopiero po chwili ogarnęłam, że sukienka mi się trochę zdunęła i odsłaniała część biustu. Nie było to jakoś przesadnie, ale on zauważy wszystko.

Poprawiłam ją, ale tak aby to wyglądało normalnie. Nagle tata postawił na stole pieczone jedzenie i wszyscy zaczęliśmy jeść.

Nasze mamy o czymś rozmawiały, a ja dostałam telefon. Nie pewnie sprawdziłam kto to, ale odetchnęłam z ulgą, gdy na ekranie widniał napis ,,Ciocia Ally''. Wstałam od stołu i odeszłam kawałek.

-Cześć skarbie, jesteście w domu?- już wiem co się szykuje.

-Tak, a macie zamiar przyjechać?- zaśmiałam się z kobietą.

-No tak, pasowałoby wam jutro około godziny 13?- w słuchawce słyszałam jeszcze głos mojej 11-letniek kuzynki, którą lubiłam pomimo takiej różnicy wieku.

-Oczywiście ciociu, to przekażę mamie.- zakończyłam rozmowę i powiedziłam o tym mojej rodzicielce. Ona też była ucieszona bo lubiła towarzystwo swojej siostry.

Nasze spotkanie trwało i trwało, dołączył do nas nawet Tayler co nas zdziwiło. Później przypomniłało mi się, że to przyjaciele.

~~~~~~~

Jak tam pierwszy dzień szkoły? U mnie delikatnie mówiąc do dupu. Ciągłe gadanie o zbliżających się egazaminach... maskara. Jeszcze dostaliśmy 2 prace domowe i zapowiedziano pierdyliard kartkówek. Będzie przerąbane. Mam nadzieję, że chociaż wam się poszczęściło 💞💞

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz