Rozdział 4

599 54 17
                                    

Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, a raczej wbija. Przetarłam oczy i spojrzałam w stronę drzwi gdzie ujrzałam mojego brata.

-A co tu się odpierdala?- Martinus był zdziwiony tak samo jak ja. Czy Tayler musiał to zrobić?

-No co? Mówiłem ci, że pomagam koleżance.- to oni się znają?

-Mówiłeś o ładnej dziewczynie.- mój kochany braciszek.

-Spierdalaj.- fuknęłam do brata, który otworzył usta i uniósł jedną rękę.

-Mówiłeś, że nie wiesz gdzie jest moja siostra.- nie wierze w nich...

-To twoja sioatra.- zaśmiałam się cicho pod nosem i przysłuchiwłam się dalszej rozmowie.

-Ale ty głupi jesteś.- mądry się odezwał.

Było to dla mnie trochę niezręczne, bo sytuacja w jakiej zastał nas mój brat mogła wyglądać jednoznacznie. Mam nadzieję, że Tayler nic sobie nie pomyśli.

Chciałam iść odrazu do domu, ale brązowooki nalegał abym została z nim na śniadaniu. Zgodziłam się, bo chłopak był nieustępliwy.

Zeszłam z Martinusem do kuchni i zaczęliśmy robić naleśniki. Po skończonym posiłku poszłam założyć moje ubrania. Miałam już wychodzić, ale zostałam zatrzymana.

-Tu masz mój numer. Jakby Scot chciał ci coś zrobić to dźwoń.- chłopak podał mi małą karteczkę z cyframi.

-Okej.- posłałam mu uśmiech i ruszyłam przed siebie.

Zdięłam szpilki i po cichu udałam się do pokoju, w którym wzięłam ciuchy i czystą bieliznę. Ubrałam się i wykonałam poranną rutynę.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Zastanawia mnie dalczego Scot jest taki. Może on ćpa? Nie przesadzam, pewnie wypił za dużo.

Zastanawia mnie Martinus... nagle szkolny bad boy poatanawia mi pomóc? To trochę podejrzane, ale dzięki niemu nic mi się nie stało.

Nagle dostałam SMSa od Tori.

Od Tori:
Co się stało?

Nie odpisywałam, bo byłam na nią zła za tą sytuację. Mało co nie zostałam zgwałcona, a później musiałam spać u Martinusa. Nie minęło 10 minut i znów dostałam SMSa... ugh...

Od Nieznany:
Hej, tu Martinus. Chciałem się zapytać czy obejrzysz ze mną spadające gwiazdy? Jak coś to będę przy klifie.

Jego to auta pierdolło, że jest taki miły? Nie wiem czy pójdę. Mam dosyć włóczenia się po nocach. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc poszłam spać.

Obudziłam się o 20.12. Jezu przespałam cały dzień... miałam dobry humor, więc postanowiłam iść na to spotkanie.

Wzięłam do łazienki czarne rurki i niebieską bluzę. W łazience ubrałam wybrany zestaw i rozczesałam włosy. Do tego wykonałam lekki makijaż i zeszłam na dół.

Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty z szynką i serem. Po skończonym posiłku umyłam talerz i założyłam buty. Do tylnej kieszeni spodni schowałam telefon i wyszłam z domu.

Szłam ulicami Trofors zbliżając się do celu, aż wteszcie dotarłam. Ujrzałam tam Martinusa siedzącego na masce swojego auta. Podeszłam cicho i stanęłam obok. Blondyn był smutny, ale gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.





Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz