Maraton 3/3
Po skończeniu filmu usiedliśmy na podłodze i myślałam, że zabije Taylera.
-Mel, a ty bierzesz udział w tym konkursie na początku roku szkolnego?- zabije go
-Nie, powiliło cię?- nie, nie będę nigdzie spiewać.
-Ty śpiewasz?- co ja mam odpowiedzieć Martinusowi?
-Nie.- nastała chwila ciszy, ale postanowiłam ją przerwać.- może pójdziemy na spacer?
-Dobry pomysł.- stwierdził Marcus, więc ubraliśmy buty i wybiegliśmy na dwór.
Szliśmy w piątkę rozmawiając o różnych głupotach. Po około godzinie doszliśmy na miejsce. Była to śliczna polana z kilkoma drzewami. Mam wyrażenie, że już tu byłam.
-Pamiętasz Mel jak cie tu zabierałem, gdy byłaś mała?- to dużo wyjaśnia.
-Tak trochę.- zaśmiałam się i usiadłam na trawie obok Carly.
-Mówiłeś, że tylko my wiemy o tym miejscu.- no to Tayler się wkopał... Ale on mądry.
Chłopcy się ganiali, a ja z przyjaciółką się śmiałyśmy. Po chwili wrócili do nad cali zdyszani. Najśmieszniejsze było to, że mój brat wrócił cały w liściach.
Siedzieliśmy tam około 4 godzin, grając w butelkę. Później wstąpiliśmy do pizzerii, bo byliśmy głodni. Zrobiliśmy zrzutkę na 2 dwie duże, jedną z salami, a drugą hawajską.
Były pyszne i postanowiliśmy, że od teraz to nasza ulubiona pizzeria. Później porozchodziliśmy się do domów, bo na dworze zaczęła robić się zimno.
Po powrocie do domu szybko się ogarnęłam i zeszła na dół. Siedzieli tam rodzice i jedli kolację.
-Jak się czujesz skarbie?- zapytał mnie tata z troską.
-Dobrze, nic mnie nie boli.-uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole.
-Może coś zjeść?- wzięłam wdech i się chwilę zastanowiłam.
-Nie jestem głodna, byliśmy z pizzy.- po tych słowach udałam się do pokoju.
Użyłam się wygodnie na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Przejrzałem wd wszystkie social media jakie miałam. Chciałam już odkładać telefon, ale przyszło mi powiadomienie.
Od Tori:
Hej możemy się spotkać?Do Tori:
Nie.Nie mamy o czym więcej pisać, więc włączyłam internet w telefonie i otuliłam się kocem. Nawet nie minęło 10 minut a ja już spałam.
Rano nie obudziły mnie promienie słoneczne, a SMS. Wzięłam urzędzie do ręki i postanowiłam odczytać tę widomość.
Od Alec:
Hej Mel. Organizujemy dla niektórych osób z naszej i starszej klasy ognisko. Mam nadzięję, że wpadniesz.Do Alec:
No jasne, a o której?Od Alec:
Zaczyna się o 19, ale możesz przyjść wcześniej :)Alec to mój kolega z klasy. Bardzo go lubię, bo jest szczery i zabawny. Poznaliśmy się jeszcze w gimnazjum, więc znamy się dość długo.
~~~~~~~~
To już ostatni rozdział dzisiejszego maratonu. Myślę, że wam się podobał. Do zobaczenia jutro.
CZYTASZ
Lover |M.G
FanfictionJak jedno wyjście zmieni życie cichej i spokojnej Mel? Czy to się skończy dobrze czy może wręcz przeciwnie? Tego na razie wam nie zdradzę, ale zachęcam do przeczytania.