Rozdział 32

311 24 0
                                    

Maraton 3/3

Po skończeniu filmu usiedliśmy na podłodze i myślałam, że zabije Taylera.

-Mel, a ty bierzesz udział w tym konkursie na początku roku szkolnego?- zabije go

-Nie, powiliło cię?- nie, nie będę nigdzie spiewać.

-Ty śpiewasz?- co ja mam  odpowiedzieć Martinusowi?

-Nie.- nastała chwila ciszy, ale postanowiłam ją przerwać.- może pójdziemy na spacer?

-Dobry pomysł.- stwierdził Marcus, więc ubraliśmy buty i wybiegliśmy na dwór.

Szliśmy w piątkę rozmawiając o różnych głupotach. Po około godzinie doszliśmy na miejsce. Była to śliczna polana z kilkoma drzewami. Mam wyrażenie, że już tu byłam.

-Pamiętasz Mel jak cie tu zabierałem, gdy byłaś mała?- to dużo wyjaśnia.

-Tak trochę.- zaśmiałam się i usiadłam na trawie obok Carly.

-Mówiłeś, że tylko my wiemy o tym miejscu.- no to Tayler się wkopał... Ale on mądry.

Chłopcy się ganiali, a ja z przyjaciółką się śmiałyśmy. Po chwili wrócili do nad cali zdyszani. Najśmieszniejsze było to, że mój brat wrócił cały w liściach.

Siedzieliśmy tam około 4 godzin, grając w butelkę. Później wstąpiliśmy do pizzerii, bo byliśmy głodni. Zrobiliśmy zrzutkę na 2 dwie duże, jedną z salami, a drugą hawajską.

Były pyszne i postanowiliśmy, że od teraz to nasza ulubiona pizzeria. Później porozchodziliśmy się do domów, bo na dworze zaczęła robić się zimno.

Po powrocie do domu szybko się ogarnęłam i zeszła na dół. Siedzieli tam rodzice i jedli kolację.

-Jak się czujesz skarbie?- zapytał mnie tata z troską.

-Dobrze, nic mnie nie boli.-uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole.

-Może coś zjeść?- wzięłam wdech i się chwilę zastanowiłam.

-Nie jestem głodna, byliśmy z pizzy.- po tych słowach udałam się do pokoju.

Użyłam się wygodnie na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Przejrzałem wd wszystkie social media jakie miałam. Chciałam już odkładać telefon, ale przyszło mi powiadomienie.

Od Tori:
Hej możemy się spotkać?

Do Tori:
Nie.

Nie mamy o czym więcej pisać, więc włączyłam internet w telefonie i otuliłam się kocem. Nawet nie minęło 10 minut a ja już spałam.

Rano nie obudziły mnie promienie słoneczne, a SMS. Wzięłam urzędzie do ręki i postanowiłam odczytać tę widomość.

Od Alec:
Hej Mel. Organizujemy dla niektórych osób z naszej i starszej klasy ognisko. Mam nadzięję, że wpadniesz.

Do Alec:
No jasne, a o której?

Od Alec:
Zaczyna się o 19, ale możesz przyjść wcześniej :)

Alec to mój kolega z klasy. Bardzo go lubię, bo jest szczery i zabawny. Poznaliśmy się jeszcze w gimnazjum, więc znamy się dość długo.

~~~~~~~~

To już ostatni rozdział dzisiejszego maratonu. Myślę, że wam się podobał. Do zobaczenia jutro.

Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz