Rozdział 15

449 33 5
                                    

Od samego rana miałam już zły humor. Nie dość, że idę na imprezę to jeszcze z chłopakiem, którego nienawidzę. Zapowiada się ciekawy wieczór... Mam nadzieję, że jakoś to przetrwam.

Jeszcze nawet nie wiem w co się ubiorę. Podejrzewam, że będzie musiała to być sukienka. Wzięłam wdech nadal leżąc na łóżku i zaczęłam szukać pozytywnej strony mojego wyjścia, ale go nie znalazłam.

Do godziny 18 wszystko było dobrze, aż do momentu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Powolnym krokiem zeszłam na dół. Przed wejściem do domu stał Scott.

Przekręciłam oczami i wpuściłam chłopaka do średka. Był ubrany w czarne, podarte rurki i biały shirt.

-A ty nadal nie gotowa...- zaraz mu jebne i tyle będzie.

-Jak widać- powiedziałam chamsko i poszłam na górę.

Brunet podążał za mną co mnie denerwowało. Chłopak ciągle patrzył na mnie, w końcu podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać. Jestem już na skraju wytrzymałości przez niego. Jednak chyba nie dam rady wytrzymać tego wieczoru.

Nagle chłopak położył na moim łóżku krótką, obcisłą sukienkę i bieliznę. Kiedy on zdążył to wszystko wyjąć? W ogóle jakim prawem grzebał w mojej szafie?

Niechętnie poszłam się przebrać. Założyłam naszykowne ubrania. Wraz z kosmetyczką wróciłam do pokoju, aby się umalować. Usiadłam przy okazji toaletce i zaczęłam się malować.

Chłopak ciągle się czepiał o głupoty. A to nie pasowała mu szminka albo cienie. Scott uparł się abym chociaż lekko ułożyła włosy, więc dla świętego spokoju zrobiłam sobie lekkie loki.

Chłopak podał mi jeszcze czarne szpilki, które założyłam. Stojąc pisz przed lustrem spostrzegłam, że jestem ubrana cała na czarno. Tak szczerze to wyglądałam wyzywjąco.

Była już godzina 19.48, więc wyszliśmy z mojego domu. Szliśmy około dwudziestu minut, zatrzymaliśmy się przed dużą willą. Była piękna, ale zastanawiałam się kto jest jej właścicielem. Tak w sumie to nawet nie wiem kto tu będzie. Mam nadzieję, że nikt znajomy.

Niechętnie weszłam do budynku. Chciałam usiąść na sofie, ale zostałam porwana do tańca. Myślałam, że to Scott, ale się myliłam, bo okazało się że to Marcus.

No to świetnie... Tańczyłam z chłopakiem, aż nagle pociągnął mnie za rękę. Kierowaliśmy się w stronę pokoju, a ja z sekundy na sekundę byłam coraz bardziej wysraszona. Nagle chłopak zamknął za nami drzwi na klucz, teraz bardzo słabo słyszałam muzykę.

Siedziałam na łóżku, a Marcus poszedł do mnie i ukycął przede mną. Chłopak od razu widział, że coś jest nie tak, więc zaczął rozmowę.

-Co ty tu robisz?- siedzę... Nie widzi?

-Nic.- chciałam wyjść, ale chłopak mnie zatrzymał.

-Wiem, że z własnej woli tu nie przyszłaś. - może on mi pomoże?

Opowiedziałam mu o całej sprawie ze Scottem, a on objął mnie ramieniem. Jak na typowego bad boya był bardzo miły.

-Poczekaj tu, ja zgarne Tinusa i odprowadzimy cię do domu.- kiwnęłam głową i cierpliwie czekałam na chłopaków.

Persepkywa Martinusa
Świetnie bawiłem się z chłopakami. Wiecie narkotyki, alkohol no i oczywiście gadanie. Jakoś nie miałem ochoty na seks dzisiaj.

Właśnie wziąłem kreskę, aż nagle Marcus wziął mnie na korytarz przed pokojami. Mówił mi o szantażu na Melanie. Byłem wściekły na Scotta.

Dobrze wiedziałem, w którym jest pokoju, więc bez chwili zawachania wbiłem do pokoju.

Perspektywa Melanie
Siedziałam dalej w pokoju, aż nagle usłyszałam trzask i czyjesz krzyki. Szybko wybiegłam z pokoju i stanęłam obok zszokowanego Marcusa.

Nie wiedziałam o co chodzi, ale ogarnęłam, że o Martinusa, który wydzierał się na Scotta. Byłam bardzo zdziwiona, bo nigdy nie widziałam go tak agresywnego. Nagle usłyszałam słowa Martinusa.

-Zostaw Mel w spokoju, bo jak nie to wszyscy się dowiedzą o tym co zrobiłeś.- w tym momencie starszy bliźniak odciągał młodszego, aby nie zrobił zbyt dużej krzywdy tamtemu dupkowi.

Naprawdę mi zaimportował tym, że stanął w mojej obronie. Zastanawia mnie jeszcze co takiego zrobił Scott? Z rozmyślań wybił mnie głos Marcus, który krzyczał na Martinusa.

-Znowu ćpałeś! - spojrzałam na blondynów przez co Martinus spuścił głowę, a Marcus wziął głęboki wdech i wydech.

Do domu wracaliśmy w ciszy, te dwadzieścia minut strasznie się dłużyło. Gdy doszliśmy pod mój dom pożegnała się tylko z Marcusem, ponieważ Martinus ledwo kontaktował.

~~~~~~~~~~~

Jak wam mija dzień? Ja dzisiaj zostałam w domu, bo jestem chora, więc postanowiłam napisać nowy rozdział, bo już bardzo dawno nie było. Mam nadzieję, że się wam podoba. Do kolejnego



Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz