Rozdział 21

473 33 17
                                    

Od wczorajszego powtotu do domu aż do dzisiejszeho dnia do godziny 15 nie robiłam nic. No oprócz wygłupów z Denisem, ale przyszedł czas, że musieliśmy się pożegnać. Kuzynostwo zaczęło odjeżdża spod mojego domu i wraz z rodzicami im machaliśmy. W sumie to się cieszę, bo nie będę musiała już słychać jak piskliwego głosiku i bezsensownych uwag.

-Mel, poczekaj.- miałam wchodzić na górę, ale zostałam zatrzymana przez tatę.

-O co chodzi?- mam nadzieję, że to nie jest kolejna próba przekonania mnie do nagrania piosenki.

-Jedziemy dzisiaj wieczorem na kolacje służbą, wrócimy jutro około 16:30, ponieważ mamy jeszcze kilka spraw do ustalenia.- Co ja będę sama robiła w domu?

-No dobra. - poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.

Zaczęłam się zastanawiać, co porobić dzisiaj wieczorem, ale nic mi nie przyszło do głowy. Pomyślałam jeszcze chwilę i wpadłam na pomysł. Odblokowałam telefon i wybrałam numer do swojego chłopaka.

-Hej, masz plany na dzisiaj?- zapytałam leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit.

-Na teraz chyba tak. - Zaśmiał się blondyn. - o której do ciebie przyjść?

-Za godzinę?- chyba zdążę się ogarnąć.

-No dobra. To do później skarbie.-pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam do łazienki.

Przebrałam tam się w jasno rurki i bordową bluzkę, która wpłaciłam z przodu. Później poprawiłam lekko makijaż i ułożyłam włosy. Zostało mi jeszcze 40 minut, więc poszłam posłuchać muzyki.

No i tak to jakoś zleciało, że zadzwonił dzwonek. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stał Martinus. Przytuliłam go na powitani i ruszyliśmy się w stronę mojego pokoju.

Po drodze minęliśmy rodziców, którzy akurat wychodzili. Miałam wrażenie, że tata chciał coś powiedzieć, ale mama mu nie dała. Obstawiam, że chciał powiedzieć coś w stylu ,,Tylko żebym dzidkiem nie został.

Oglądaliśmy różne filmy, aż do momentu, gdy zrobiło się ciemno za oknem. Wtedy poszłam zamknąć drzwi wejściowe na klucz, natomiast jak wróciłam Martinus rozwinął rolety.

-A o której wrócą twoi rodzice?- spytał brązowooki patrząc na zagarek.

-Jutro po południu, jak chcesz to możesz zostać do rana.- na moje słowa chłopak się uśmiechnął.

-No to chętnie.- Nie lubię spać sama w domu. Mam już 17 lat, ale i tak jestem strachliwa.

Doszliśmy do wniosku, że najpierw weźmiemy prysznic osobno, a potem zjemy kolacje. No i tak było tyle, że bez kolacji.

Siedziałam w pokoju ubrana w piżamę składającej się z leginsów do kolan i luźnej bluzki. Pod koszulka miałam jeszcze sporyowy biostonasz, bo lekko prześwitywała.  Nagle do pokoju wszedł już wykąpany. Martinus w samych dresacg dzięki czemu znów widziałam jego tatuaż na umięśnionym górskie.

Chłopak usiadł obok mnie i zaczął mnie delikatnie całować. Oddawałam każdy pocałunek podczas, gdy blondyn błądził swoimi dłońmi po moich plecach. Brązowooki coraz bardziej pogłębił pocałunki co mi się podobało.

W pewnym momencie Martinus posadził mnie na swoich kolanach i złapał na pośladek. Spowodowało to, że rozchyliłam zwoje wargi, a nasze języki toczyły wojnę. Postanowiłam przybliżyć się trochę do blondyna, przez co przypadkowo potarłam się i jego krocze. Chłopak jęknął i nie wiedzieć czemu usatysfakcjonowało mnie to.

Nie wiedziałam co zrobić, gdy Martinus zdjął moją bluzkę. Rozum mówił, aby to zakończyć, a serce i ciało chciało więcej. Cały czas czułam pocałunki na ustach i obojczykach oraz ciepłe dłonie dotykając mnie po piersiach oraz udach.

-Jesteś pewna, że tego chcesz. - brązowooki zadał pytanie gdy on nie miał już na sobie nic, a ja tylko majtki.

-Tak. - później już były same przyjemności...

~~~~~~~~

A taka cicha i spokojna Mel 😂
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Niestety jutro nie będzie, bo wrócę bardzo późno i mogę nie być w stanie napisać czegoś zrozumiałego. Do kolejnego 🙌






Lover |M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz