Rozdział 47

940 22 0
                                    

- O kurwa...-powiedział Zarębski odkładając kartę na biurko.

Wyjął telefon i próbował dodzwonić się a to do Kuby, a to do Natalii. Nie było połączenia - telefony nie były w stanie ''przeżyć'' wybuchu. Wziął krótkofalówkę i próbował ich wywołać...nic...cisza...Wystraszony wsiadł w samochód i pojechał na miejsce zdarzenia.

- Nie może pan tu wchodzić. - powiedział strażak zatrzymując Piotra.

- Zarębski pokazał blachę - Tam są moi ludzie. Dwoje... Policjantka i policjant. Bez mundurów bo w kryminalnym pracują...

- Eryk! Chodź na chwilę! - zawołał swojego dowódcę.

-Co jest? - spytał podchodząc do nich.

-Kolejne dwie osoby które były w środku. Dwoje policjantów w cywilu.

-Jak się nazywali?

-Natalia Roguz... W legitymacji Nowak i Jakub Roguz...Był tam jeszcze Konrad Wiśniowski- podejrzany o zabójstwo.

Następnego dnia

Z poszukiwanych łącznie 27 osób znaleziono tylko 5 w tym dwie martwe. Nie byli to Kuba i Natalia. Była godzina 10:00. Strażacy pracowali bez wytchnienia,choć się zmieniali co kilka godzin nadal odczuwali zmęczenie. Zofia była pewna na 100%, że wśród poszukiwanych osób to jej syn i synowa ponieważ nie wrócili na noc. Przyjechała do niej Renata aby Roguz nie siedziała sama z małym Marcinem... No właśnie z małym dzieckiem którego los jego rodziców nie jest znany. Piotr od 7:00 był przy ruinach dawnego bloku. Miał nadzieję, że policjanci jeszcze żyją.

Minęła doba od wybuchu. Od czasu znalezienia tych 5 osób w 3 godziny odkopali jeszcze dwie cudem żywe. Również nie byli to Roguzowie.

Warunki im nie sprzyjały. Lało jak z cebra przez co wcale nie ułatwiło to pracy strażakom. Wręcz możnaby powiedzieć, że utrudniało.

Kolejny dzień

Minęła już druga doba od wybuchu. Do poszukiwań dołączyły psy ratownicze. Szanse na znalezienie pozostałych 10 osób żywych graniczyło z cudem. Wśród nich nadal znajdowali się policjanci. Oficialnie ogłoszono ich za zaginionych. Z każdą kolejną godziną zmniejszały się szanse na przeżycie pozostałych. Wydobytych było 17 osób w tym 10 martwych. Każdy z rodziny Roguzów, Nowaków, z komendy byli przerażeni całą sytuacją. Nie wyobrażali sobie żeby Natalia i Kuba w taki sposób zginęli.

Kończył się drugi dzień poszukiwań. Z 10 osób do znalezienia zostało im 5. Dwie osoby z wydobytych nie żyło. Byli zaskoczeni, że jednak tym trzem osobom udało się przeżyć.

Trzecia doba

Przez noc uratowali jeszcze 2 osoby. Zostały przewiezione do szpitala. Choć były nadal nieprzytomne to żyły i to się liczyło. Pod gruzami zostali tylko Kuba , Natalia i Konrad.

O godzinie 14:00 strażacy wynieśli czarny worek z ciałem w środku. Serce Zarębskiego zaczęło bić coraz szybciej. Bał się, że w tym worku jest któreś z jego ludzi.

- Kto jest w tym worku? - spytał podchodząc do strażaka.

-Konrad, panie naczelniku.

- Zostali moi ludzie... Jak długo to może potrwać?

- Cały czas pracujemy. Mam nadzieję, że dzisiaj się to skończy.

16:35

- Chłopaki! Dawać dwa razy nosze! Psy znalazły! - krzyknął strażak.

Chłopaki z karetki podbiegli do strażaków. Zauważył to Piotr który gwałtownie wstał z ławki i szybkim krokiem ruszył w stronę zniszczonego budynku.

Dom Roguzów

Odnaleziono już ostatnie dwie osoby. Są to policjanci którzy jak to mówi dowódca straży pożarnej ''Mieli ogromne szczęście. Cud, że taki wybuch przeżyli i wytrzymali 3 dni aż ich znajdziemy...

Usłyszawszy to Renata i Zofia nie mogły uwierzyć swoim własnym uszom. Natalia i Kuba żyli. Ich radość była nie do opisania.

Miejsce wybuchu

Do Piotra podszedł dowódca Eryk.

-Proszę tutaj są ich legitymacje służbowe - podał je Zarębskiemu - znalazłem jeszcze taką.

-Robert ...Robert Barcz...-popatrzył w niebo - Niemożliwe...

-Musimy już jechać. Do widzenia.

Zarębski długo się zastanawiał czy nie używana od lat blacha zmarłego policjanta mogła uchronić przed śmiercią Natalię i Kubę. Czy rzeczywiście przyniósł im szczęście tak jak to pisał w liście? Pojechał do szpitala żeby dowiedzieć się co z nimi.

Kuba był nieprzytomny. Jego stan był ciężki ale stabilny. Złamane obie nogi w tym jedna bardziej uszkodzona ponieważ wbił się w nią pręt. Lekarze mówią, że jak nie uda im się przywrócić nogi do normalnego stanu będzie konieczna amputacja. Natalia była w niewiele lepszym stanie. Była nieprzytomna ale miała złamaną tylko jedną nogę i jedną rękę.

W radiu, telewizji, na ulicach w skrócie wszyscy mówili, że to był cud. Po trzech dniach od wybuchu ich organizm nadal walczył. Walczy do tej pory. Lekarze podawali im specjalne leki i kroplówki aby szybko doszli do siebie.


---------------
Czy Roguzowie przeżyją?
Czytajcie dalej tam na pewno znajdziecie odpowiedź 😁

W pogoni za marzeniami - Gliniarze [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz