Pozostałe lekcje minęły spokojnie: Ruby poznała nowych nauczycieli, którzy na ogół wywarli na niej pozytywne wrażenie. Przedmioty wydawały jej się ciekawe (może poza historią magii). Każdy z profesorów przedstawił klasie program nauczania na dany rok, jak również przypomniał o nadchodzących egzaminach, tak zwanych SUM-ach. Ruby trochę się tym zaniepokoiła, ale kiedy przyjrzała się materiałowi z każdego przedmiotu poczuła ulgę. Po dokładnych oględzinach podręczników doszła do wniosku, że to wcale nie jest takie trudne. Wiedziała, że sobie poradzi z nauką, ale nie była pewna, czy da sobie radę ze stresem. W końcu momentami łapał ją mocny skurcz w żołądku i robiło jej się gorąco, więc nie wiedziała jak opanuje trzęsienie rąk podczas egzaminów. Postanowiła na razie o tym nie myśleć i skupić się na teraźniejszości, czyli na zadaniu z historii magii. Profesor Binns kazał napisać esej już pierwszego dnia szkoły.
Było to trochę przerażające, ale od razu po skończonych zajęciach ruszyła do biblioteki. Z książkami pod pachą kroczyła korytarzem, a jej szata powiewała niczym sztandar na wietrze. Zdziwiła się, że w szybkim tempie znalazła bibliotekę: w końcu myślała, że znowu zgubi się w którymś korytarzu. Tym razem tak się nie stało.
Ucieszyło ją, że czytelnia była blisko wieży Gryffindoru, dzięki czemu będzie mogła spędzać tam dużo czasu. Zawsze lubiła czytać.
Zagłębiła się między półki, szukając interesującej jej lektury. Szukając działu "Historia magii" przeszła chyba przez wszystkie inne.
Kiedy już znalazła dobry dział, ze zdziwieniem zauważyła Remusa siedzącego przy stoliku pod oknem. Chciała dyskretnie się ulotnić, ale on już zdążył ją zauważyć. Natychmiast odwróciła wzrok na półkę i zaczęła szukać książki. Zaraz jednak zorientowała się, że lektury poukładane są alfabetycznie. Nazwisko autora, którego szukała – o zgrozo! – zaczynało się na literę W, co oznaczało, że będzie na końcu regału. Czyli pod oknem.
Dziewczyna nieśmiało podeszła bliżej, stawiając małe kroki. Odległość, jaka dzieliła ją od chłopaka, była niewielka. Ogarnęła ją panika: spociły jej się ręce, a oddech przyspieszył. Błyskawicznie wyciągnęła z półki "Magia w latach 1910 - 1915. Konflikty i zmiany", po czym mimowolnie rzuciła okiem na stolik szatyna. Leżało tam kilka grubych dzieł. Blondynka zdołała przeczytać jeden tytuł: "Stworzenia magiczne". Żeby nie wzbudzać podejrzeń, jak gdyby nigdy nic poszła do wątłej bibliotekarki, myśląc, co to mogło oznaczać.
▪▪▪
O tej godzinie pokój wspólny był już pusty. Uczniowie zeszli się już do dormitoriów, powoli szykując się do snu. Za to Ruby z radością opadła na fotel, wyciągając nogi. Przyglądała się trzaskającemu w kominku ogniowi, który bardzo ją uspokajał. Dopiero teraz mogła na spokojnie przyjrzeć się temu wielkiemu pomieszczeniu. Urządzono je w barwach domu: kanapy miały brudnoczerwone obicia, a na szafkach można było dostrzec złote detale. Oczywiście największe wrażenie robił ogromny kominek.
Niechcący jej myśli zeszły na inny tor. Przypomniała jej się sytuacja z biblioteki: zastanawiała się, dlaczego Remus czytał książkę o magicznych stworach? Byli w tym samym domu, na jednym roku, więc mieli te same zajęcia. Nie mieli jeszcze lekcji opieki nad magicznymi zwierzętami, więc nie robił zadania domowego. Czy więc po prostu ciekawił go ten temat? A może kryło się w tym coś więcej?
Zganiła się w myślach za te podejrzenia. Nie powinna wtykać nosa w nie swoje sprawy, ale jakoś dziwnie zainteresowało ją, co ukrywa Remus. Intuicja mówiła jej, że ta sprawa ma drugie dno.
Dużo pytań pozostawało bez odpowiedzi, ale nastolatka nie zamierzała się poddawać. To był dopiero początek. Czuła, że w tej szkole będzie doskwierała jej nuda, więc znalezienie sobie jakiegoś długotrwałego zajęcia wydawało się kuszące i rozsądne. Dlatego postawiła sobie cel: zdemaskowanie Remusa i jego trójki przyjaciół. Byli jej przeciwieństwem, duszami towarzystwa. Podejrzewała, wręcz była pewna, że takie osoby będą się wywyższać i dokuczać słabszym, takim jak ona. Że będą wredni i chamscy wobec innych. Postanowiła więc znaleźć na nich jakiegoś haka, żeby nie zadzierali nosa. W zasadzie nie była pewna, że są aroganccy i władczy, ale mimo to odczuła wewnętrzną chęć postawienia ich do pionu. W końcu padła już ofiarą ich żartu, wtedy w pociągu, i wiedziała, że na jednym kawale się nie skończy. Była nowa, nikomu nieznana, czyli wręcz idealna do obiektu docinek i dowcipów. Chciała im pokazać, że nie da tak sobą pomiatać, że jest odpowiedzialna i stanowcza. A ogień najlepiej gasić ogniem: skoro oni z nią zaczęli, to nieźle popamiętają. Już nie będzie im tak do śmiechu.
Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o swoich szatańskich zamiarach. Wiedziała, że jeśli chce poznać największe sekrety Huncwotów, musi mieć jakiś plan.
Wyjęła z torby gruby notes w czarnej oprawie. Na pierwszej stronie zapisała:
Huncwoci. Wszystkie ich tajemnice.
Przerzuciła kartkę, gryząc długopis. Postanowiła zacząć od tego, co już wiedziała.
• Remus (nazwisko chwilowo nieznane) - zdecydowanie coś ukrywa. Jakaś grubsza sprawa, bo nie potrafi sobie z tym poradzić. Jego przyjaciele ( James, ?, ?) chcą mu pomóc, ale za bardzo nie wiedzą jak.
• Czytał książkę "Stworzenia magiczne". Czyżby to miało z tym jakiś związek? Swoją drogą, muszę zgłębić się w ten temat. Nie wiem kompletnie nic o magicznych stworach.
Przypomniało jej się również, co usłyszała poprzedniego dnia w Pokoju Wspólnym.
• Remus czegoś szuka.
• Jeden z jego koleżków mówił coś: "Uroczyście przysięgam, że planuję coś niedobrego". Co to mogło znaczyć? Czyżby źle życzył Remusowi?
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Jeszcze raz przeczytała wszystkie zapisane chwilę wcześniej informacje. Nic z tego nie miało sensu, ale była przekonana, że za niedługo zacznie łączyć koniec z końcem. To tylko kwestia czasu, aby dowiedziała się więcej przydatnych rzeczy o tej czwórce.
Zapisała także rzeczy, których jeszcze nie zdążyła ustalić.
Czego jeszcze nie wiem?
• Przede wszystkim nie znam imion i nazwisk. To muszę wyczaić jak najszybciej.
• Muszę poznać ich zwyczaje i nawyki, obserwować ich zachowanie na lekcjach i przerwach: jak się uczą, jak traktują rówieśników i nauczycieli.
• Który z nich skrywa najwięcej sekretów?Zamknęła notes ze świstem, przecierając jego okładkę. Uniosła wzrok z powrotem na kominek, zastanawiając się, czy to co robi jest słuszne.
W końcu rodzice od dziecka wpajali jej, że nie powinno się być wścibskim oraz ciekawskim na niektóre sprawy. Tym razem jednak było inaczej, czuła to.
Jej szósty zmysł mówił jej, że pod maskami twardzieli kryją się zwykli nastolatkowie ze zwykłymi problemami. Chciała, żeby szkoła patrzyła na nich takim okiem. Żeby bestialskie i złośliwe zachowanie było tępione, a nie podziwiane. Co prawda nigdy wcześniej nie chodziła do szkoły, ale we wczesnym dzieciństwie, podczas wyjść na miasto, spotykała się z obelgami i wyśmiewaniem jej osoby. Było to dla niej bardzo bolesne, dlatego po jakimś czasie rodzice prawie w ogóle nie wychodzili z nią z domu. Organizowali jej różnorakie zajęcia: kupowali książki, gazety, planszówki. Robili wszystko, żeby ich córka była szczęśliwa.
Ale ona nie znała szczęścia. Dla niej istniała tylko obojętność. Tak patrzyła na świat: po prostu obojętnie. Nie miała nadziei na zaznanie szczęścia. A jednak ono na nią czekało, tuż za zakrętem.
🌟
CZYTASZ
pokój życzeń ◆ huncwoci ✓
Fanfiction❝To, co jest ci pisane, nie przejdzie obok❞ Porzucenie nauczania domowego i rozpoczęcie edukacji w Hogwarcie to dla Ruby skok na głęboką wodę. Kiedy niewinnie zaczyna szpiegować grupę szkolnych zawadiaków, wszystko staje na głowie. Ale każdy, nawet...