Snowy Days

1.3K 109 28
                                    

Minęły dwa tygodnie, pełne nauki, unikania ludzi i chowania się po kątach. Wszystko spadło na nią tak szybko w tak krótkim czasie. Andrzejki, bal... Nie była na to gotowa. Samotność nieco ją uspokajała i dawała wytchnienie.

Sama nie wiedziała, jak jej się to udało, ale w ciągu tych czternastu dni nie spotkała ani żadnego z Huncwotów, ani Bernadette. Chłopców oczywiście mijała, czy to na lekcjach, czy na przerwach, ale nie wchodziła z nimi w bliższe kontakty. Gdy ich widywała, oddalała się na kilka metrów i przyspieszała krok. Remus się nie poddawał na początku. Ale po kilku dniach postanowił dać jej spokój, co przyjęła z wielką radością. 

Za to Beradette nie pojawiła się na żadnej lekcji eliksirów. Slughorn zapowiedział spotkanie Klubu Ślimaka, ale Ruby na dwie godziny przed nim zamknęła się w dormitorium i dodatkowo zabezpieczyła się peleryną–niewidką. Nikt nie był w stanie zmusić ją do przyjścia na to spotkanie. I nikt nawet tego nie próbował. Na szczęście.

Jej kontakt z Regulusem zanikł. W połowie grudnia uświadomiła sobie, że za nim tęskni. Tylko jemu mogła się wygadać. Postanowiła więc przestać unikać chłopaka, który również się do niej nie odzywał. Najwidoczniej zrozumiał, że ona potrzebuje trochę czasu dla siebie. Ale przyszedł dzień, w którym finalnie do niego napisała. 

Cześć. Dawno nie pisaliśmy. Przepraszam. Musiałam trochę to wszystko przemyśleć.

Czuła się za to winna, choć to nie od niej zależało. Była po prostu trochę zagubiona i musiała odpocząć. 

W porządku, rozumiem. A więc co się u ciebie działo?

Nic ciekawego. Uczyłam się i unikałam Huncwotów. 

Ach tak? A to dlaczego?

Regulus zadał pytanie, na które trudno jej było odpowiedzieć. Powodów było wiele, ale wszystkie wydawały się bardzo głupie i błahe. Na pewno za błahe, by je wymieniać. Regulus był jej prywatnym psychiatrą, ale ona jeszcze tego nie dostrzegała. Za to starała się zawsze brzmieć profesjonalnie i mądrze, tak jak on. 

Cóż, dużo się działo. Andrzejki w wieży Gryffindoru były huczne. Powróżyłam sobie trochę, wzięłam udział w jednej zabawie, i cóż, jako nagrodę zgarnęłam randkę z Remusem Lupinem.

Na Merlina! Remus to ciasteczko. Powinnaś się cieszyć!

Regulus!

Black prawie nigdy nie żartował, zawsze był poważny. Ruby zaskoczyła więc wiadomość pochlebiająca Remusowi. Cóż, może faktycznie była to prawda, ale nie spodziewała się, że usłyszy to od Regulusa. 

Nie mów mi, że się nie wybierasz na tę randkę. 

Oczywiście, że się nie wybieram. 

Powinnaś przynajmniej spróbować. Obiecaj mi, że się nad tym zastanowisz.

Dobrze, zastanowię się.

Zamknęła zeszyt ze świstem i przytuliła się do niego. Cieszyła się, że odzyskała kolegę z powrotem. Wiedziała, że może na nim polegać, i to ją uspokajało.

▪▪▪

Hogwart w całości pokryty śniegiem wyglądał naprawdę niesamowicie. Ruby naciągnęła czapkę głębiej na uszy i poprawiła szalik. Temperatura spadała każdego dnia o kilka stopni, a śnieg sypał i sypał. Uczniowie korzystali z okazji i organizowali bitwy na śnieżki. Przed szkołą stało już kilka bałwanów wykonanych przez kreatywnych Krukonów. Jeden z nich bardzo przypominał dyrektora, ale równie dobrze mógł być jakimś szalonym odwzorowaniem śnieżnego trolla z brodą.

Odwróciła się z westchnieniem, rzucając ostatnie spojrzenie na widniejący w oddali zamek. Znajdowali się w Hogsmeade. Tym razem miała już legalną zgodę rodziców. Przechadzała się uliczkami, starając się unikać wielkich zasp. 

Bardzo chciała znów odwiedzić herbaciarnię, w której była ostatnio. Zapomniała jednak drogi, więc po prostu się błąkała, oglądając szyldy różnych lokali. Jej wzrok przyciągnęła jasna sukienka na jednej z wystaw. Była skromna, ale jednocześnie interesująca. Delikatne bufki na rękawach i rozkloszowanie na dole dodawały jej charakteru. Wyglądała niesamowicie. 

Blondynka po dłuższym wahaniu weszła do sklepu i skinęła do sprzedawczyni. Wskazała jej sukienkę na manekinie, a kobieta od razu pojęła, o co chodzi. Przyniosła identyczną i zaprowadziła dziewczynę do prowizorycznej przymierzalni. Ruby założyła kreację.

Prezentowała się bardzo szykownie. Nie była wyzywająca, i to właśnie dlatego jej się spodobała. Sama nie wiedziała kiedy wyszła na zaśnieżoną ulicę z torbą pod pachą. 

Usiadła na murku, mocno trzymając swój zakup. W sumie nie wiedziała nawet, po co ją kupiła. Po prostu jej się spodobała. Uznała, że może ją ubrać na Boże Narodzenie. Będzie to mała niespodzianka dla rodziców, którzy na pewno ucieszą się z tego powodu.

🌟

pokój życzeń ◆ huncwoci ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz