– Bladoróżowy, następnie przeźroczysty... Kto mi powie, co to za eliksir?
Odkąd Slughorn wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego, nie zaprzestawał przynudzania i przepytywania na lekcjach. Zachowywał się zupełnie tak, jakby atak na jego osobę nie miał miejsca. Może był nieco spokojniejszy i nie afiszował się już tak bardzo. Uleciała z niego malutka cząstka jego żywiołowości i zapału.
– Wywar Żywej Śmierci – wyrwał się Snape. Ruby, jak i większość siedzących w klasie Gryfonów i Ślizgonów, spojrzała na niego zaskoczona. Nie było tajemnicą, że czarnowłosy był dobry z eliksirów, ale zwykle siedział cicho jak trusia.
– Lamus – mruknął Syriusz.
Od jakiegoś czasu dokuczał Snape'owi razem z resztą Huncwotów. Chyba też nie polubili tego dziwaka.
– Przymknij się – wysyczał Severus, nie odwracając się.
– Bo co nam zrobisz, Smarkerus? – zakpił James, ucieszony jak nigdy.
– Panowie, proszę o spokój – zwrócił im uwagę Horacy. – Dobrze, sądzę, że to koniec naszych zajęć na dziś. Mam jeszcze jedno ogłoszenie.
Skubiąc skórki przy paznokciach, przeszedł się między ławkami.
– Wszyscy znają mój słynny Klub Ślimaka – oznajmił obojętnym tonem – Od teraz każdy może do niego przynależeć.
Jego grobowa mina świadczyła o tym, że nie jest zachwycony tym pomysłem. Potwierdzało to tylko tezę Ruby, że chciał on mieć w swoim Klubie tylko i wyłącznie elitę. Ale z jakiegoś powodu musiał zmienić plany. Ciekawe dlaczego? zastanawiała się Ruby. A może to ma związek z tym atakiem?
▪▪▪
Zegar w pokoju wspólnym wskazywał dwudziestą pierwszą, a ona siedziała na kanapie, otoczona poduszkami oraz arkuszami pergaminu. Na stole stygła jej zielona herbata, która pomagała jej się skupić. Teraz jednak, wciągnięta w wir nauki, nie potrzebowała już zimnego napoju.
Skoncentrowała się na notatkach z zielarstwa oraz historii magii – to te przedmioty szły jej jak dotąd najmizerniej. Lubiła transmutację oraz eliksiry, ale do roślin oraz dat nie mogła się przekonać. Egzaminy znane w hogwardzkim slangu jako SUMy czekały ją już za kilka miesięcy. Jej rówieśnicy przygotowywali się do nich od początku czwartej klasy, a więc sporo przed nią. Ruby za wszelką cenę nie chciała zostać w tyle, kiedy już nadejdzie czas testów, więc organizowała sobie powtórki sama.
Nie sądziła, że tej nocy ktoś zejdzie jeszcze do pokoju wspólnego. Widok schodzącego po schodach Remusa, wyłaniającego się z ciemności, zszokował ją. On także był zdumiony jej obecnością.
W pośpiechu minął kanapę i wyszedł.
Jakieś dwie minuty później na dole zjawili się także Syriusz, James i Peter.
– Witaj Ruby – przywitał ją Potter – Wychodzimy na chwilę. Jakby coś, nas tu nie było. Lunia też nie.
Pomachali jej na pożegnanie i zniknęli. Ruby zmarszczyła brwi. Po co mieliby opuszczać dormitorium wszyscy razem o tej godzinie? W Hogwarcie wciąż nie było bezpiecznie. Dlaczego więc postanowili się wymknąć?
Blondynka odchyliła się do tyłu, biorąc głęboki oddech. Huncwoci wciąż ją zaskakiwali, a ona nadal ich nie rozgryzła. Jej śledztwo stało w miejscu. Wyciągnęła notes, aby dopisać kolejne informacje.
• Jest późno, a Huncwoci wymykają się z dormitoriów. Ciekawe, po co?
Poczuła, że nuży ją sen. Powieki jej się zamykały, a ostatnim, co zobaczyła przed zaśnięciem, był niesamowity księżyc w pełni widoczny przez okno.
🌟
CZYTASZ
pokój życzeń ◆ huncwoci ✓
Fanfiction❝To, co jest ci pisane, nie przejdzie obok❞ Porzucenie nauczania domowego i rozpoczęcie edukacji w Hogwarcie to dla Ruby skok na głęboką wodę. Kiedy niewinnie zaczyna szpiegować grupę szkolnych zawadiaków, wszystko staje na głowie. Ale każdy, nawet...