Sounds Crazy

3.5K 217 158
                                    

Ruby razem z tłumem Gryfonów i Ślizgonów wlazła do klasy w żółwim tempie. Jakoś nikomu nie śpieszyło się zbytnio na eliksiry z profesorem Slughornem, który już od początku wydawał się dziwaczny. Czytał jakąś grubą księgę, mrucząc coś pod nosem.

Ruby z westchnieniem usiadła w wolnej ławce pod oknem, tuż za Jamesem i jego czarnowłosym koleżką. Uśmiechnęła się wrednie – znalazła idealne miejsce aby ich podsłuchiwać.

– Panienko Wetherby, co panienka taka rozanielona? – zaskrzeczał profesor Slughorn, opierając się o ławkę. – Proszę usiąść z panem Snapem.

Przez klasę przeszły niezrozumiałe pomruki, a Ruby niepewnie popatrzyła na tego całego Snape'a. Miał dłuższe, kruczoczarne włosy, podobne do tych, które miał kolega Jamesa. Oczy Snape'a były zupełnie czarne i przenikliwe. Nie podobał się jej: sprawiał wrażenie zimnego i niemiłego. Nie chciała z nim siadać, ale niestety nie mogła nic zrobić.

– Ale już – ponaglił nauczyciel, bębniąc palcami w biurko.

Dziewczyna szybko zabrała swoje rzeczy, zajmując miejsce obok chłopaka, który nerwowo poprawiał włosy i wysyłał jej ukradkowe spojrzenia.

– Nieźle – zagwizdał Potter, przyglądając się tej niezbyt dobranej dwójce: wyglądali razem dość komicznie. On, z ciemnymi jak noc oczami i włosami, z dumnym herbem Slytherinu na piersi, oraz ona, zielonooka blondynka z domu Godryka, kurcząca się na krześle.

Nadal zewsząd dochodziły różne głosy, kilka wypowiedzi doszło do uszu obojga.

– Usiąść ze Snapem? Chyba wolałabym odkurzyć cały Hogwart.

– Ponoć jest nawet dobry z eliksirów.

– Ale włosów to on chyba nie myje.

Złapała się za głowę, chcąc opuścić to miejsce jak najszybciej. Wrażenie, że uwaga wszystkich skupia się na niej, bardzo ją denerwowało. Chciała się wyłączyć, nic nie słyszeć i nic nie widzieć.

– Panienko Wetherby? – nagle, nie wiadomo skąd, nad jej ławką pojawił się Slughorn, pochylając się nad jej przerażoną twarzą. – Czy wszystko w porządku?

Delikatnie pokiwała głową. Tak naprawdę nic nie było w porządku. Chciała tylko żeby ten przeklęty wariat zostawił ją w spokoju.

Przychodząc tutaj miała nadzieję, że zostanie szarą myszką, zdobywającą wiedzę i patrzącą na wszystko z boku. Niestety już od samego początku znajdowała się w centrum zainteresowania. Wiedziała, że przez prośbę rodziców, a później Dumbledora nauczyciele będą traktować ją inaczej niż innych uczniów. Ale nie sądziła, że tak to będzie wyglądało. Czerwona jak burak wsadziła nos w książkę z eliksirów, udając bardzo zainteresowaną lekturą. Slughorn odetchnął ciężko i zabrał się za tłumaczenie wymogów nauczania.

▪▪▪


Z ulgą zakończyła dzisiejsze zajęcia, kierując się do dormitorium. Chciała się położyć i przemyśleć cały miniony dzień.

Nie miała nawet ochoty na jedzenie, więc truchtem pobiegła do wieży Gryffindoru, mijając idących w przeciwną stronę uczniów. Nie obyło się oczywiście bez ciekawskich lub pobłażliwych spojrzeń skierowanych w jej kierunku. Starała się tym nie przejmować, co wcale nie było łatwe. Wzrok tych wszystkich ludzi kłuł ją niczym szpilki. Był to dopiero drugi dzień, a blondynka już miała dosyć.

Postanowiła jednak jeszcze się nie poddawać, dać tej szkole drugą szansę. W każdej chwili mogła posłać sowę do rodziców, prosząc o powrót do domu. Jak na razie nie miała zamiaru tego robić, nie chciała ich martwić.

pokój życzeń ◆ huncwoci ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz