Poniedziałek i dwie lekcje eliksirów z rana były ostatnim, czego Ruby w tym momencie potrzebowała.
Jej złe samopoczucie zarówno psychiczne jak i fizyczne ciągnęło się już któryś dzień, a tym samym uniemożliwiało jej skupienie się na czymkolwiek. A na eliksirach jednak koncentracja była wskazana, jeśli nie chciało się wysadzić całego zamku w powietrze.
Weszła otępiała do sali, bezsilnie opadając na krzesło obok Snape'a. Ten zaczesał włosy do tyłu i przywitał ją krótkim "cześć". Nie odpowiedziała. Nigdy mu nie odpowiadała.
– Witam wszystkich serdecznie, proszę, abyście już usiedli – zawołał Slughorn, uciszając zebranych ruchem ręki. – Dzisiejsza lekcja jest dosyć wyjątkowa, szczególnie spodoba się dziewczynom. Wiem, że już po Walentynkach, ale dzisiaj zajmiemy się przygotowaniem Amortencji.
Przez klasę przeszedł cichy pomruk ekscytacji. Większość uczennic cicho pisnęła z radości – to właśnie płeć żeńska przyjmowała wykonywanie tego eliksiru z niebywałym podnieceniem.
– Z pewnością każdy z was kojarzy ten wywar, ale przypomnę. Amortencja to najsilniejszy eliksir miłosny na świecie, ale nie wywołuje ona prawdziwego i szczerego uczucia, ale obsesję. Jej wykonanie nie należy do najłatwiejszych, więc części z was może się nie udać i doskonale to rozumiem. Mam jednak nadzieję, że sobie z tym poradzicie. Końcowy wynik ma mieć srebrzysty połysk i wydobywającą się parę tworzącą spirale. Dokładne objaśnienie zapiszę zaraz na tablicy.
Henry podniósł rękę.
– Słucham, panie Britt?
– Z całym szacunkiem, ale czy to nie jest niebezpieczne? Mam na myśli, że tego chyba nie ma w wymogach do SUMów. Nie boi się pan, że ktoś może wykorzystać gotowy eliksir? – zapytał chłopak.
Horacy podrapał się po podbródku.
– Słuszna uwaga, panie Britt, ma pan dużo racji. Powiedzmy, że jest to takie małe odchylenie od naszej podstawy do egzaminów. No i wydaje mi się, że chyba chcecie go wykonywać, prawda? – przynajmniej kilkanaście osób potwierdziło skinieniem głowy. – Niech więc tak będzie. Aha, no i nikt gotowego eliksiru nie wykorzysta, bo po lekcji wszystkie, udane i nieudane, zostawiacie mnie.
Parę dziewczyn jęknęło z niezadowoleniem. Zapewne chciały je użyć na swoich wybrankach.
Slughorn uderzył dłońmi o blat.
– Zaczynajcie!
Wraz ze słowami nauczyciela rozpoczęła się praca. Najpierw dało się słyszeć stukanie kociołków, szuranie krzeseł, potem także rozmowy. Faktycznie Amortencja nie należała do prostych tworów. Tutaj potrzebne było pełne skupienie i precyzja, by nic nie pomylić.
Ruby bardzo zależało, by zrobić to dobrze. Uważnie przeczytała przepis podany przez profesora kilka razy, aby przypadkiem niczego nie zapomnieć.
– Pomóc ci może? – zagadał ją Snape, gdy ona podgrzewała wodę w kociołku.
Spojrzała na niego z powątpiewaniem. Nie chciała być nieprzyjemna, ale to ona radziła sobie ciut lepiej od niego na eliksirach. Ale i tak miło z jego strony.
– Panie Snape, może pan pomóc dziewczynom z tyłu – powiedział Slughorn, który akurat przechodził koło ich ławki. Severus bez zbędnych komentarzy przeniósł się do tyłu według zaleceń nauczyciela. Raczej było mu obojętne czy siedzi obok zamkniętej w sobie Gryfonki czy uśmiechniętych Ślizgonek.
Blondynka została więc sama w ławce, co zresztą bardzo ją ucieszyło. Brak kogokolwiek obok ją uspokajał i pomagał w skupieniu się.
Nie mogła jednak nacieszyć się samotnością zbyt długo. Podczas gdy wrzucała do wrzącej wody płatki irysów i mieszała zgodnie z ruchem wskazówek zegara, obok niej pojawił się Remus.
CZYTASZ
pokój życzeń ◆ huncwoci ✓
Fanfiction❝To, co jest ci pisane, nie przejdzie obok❞ Porzucenie nauczania domowego i rozpoczęcie edukacji w Hogwarcie to dla Ruby skok na głęboką wodę. Kiedy niewinnie zaczyna szpiegować grupę szkolnych zawadiaków, wszystko staje na głowie. Ale każdy, nawet...