Remus zarządził trening quidditcha, ale ona postanowiła go sobie odpuścić. Kilka ostatnich dni wymęczyło ją psychicznie, musiała odpocząć od tego wszystkiego.
Zastanawiała się, gdzie będzie mogła spędzić kilka godzin w samotności. Na początku rozpatrzała opcję biblioteki lub dormitorium po wcześniejszym wykopaniu swoich irytujących współlokatorek. Oczywiście druga opcja w ogóle nie wchodziła w grę, Ruby w życiu nie postawiłaby się Lily. Wolała nie wchodzić jej w drogę.
Gdy już porzuciła nadzieję na spędzenie popołudnia w spokoju, przypomniała sobie o pomieszczeniu, które odkryła jakiś czas temu. Pomieszczeniu, które miało w sobie wszystko, czego potrzebowała.
Zerwała się i wyruszyła go szukać. Nie pamiętała, gdzie się ono znajdowało, ale liczyła na swoją intuicję. I tym razem ona jej nie zawiodła. Po kilku zakrętach odnalazła duże drzwi, które jakby zapraszały ją do środka. Popchnęła je i znalazła się w wypełnionym delikatnym zapachem dyni Pokoju Życzeń.
Humor jej się poprawił, gdy zauważyła sofę i stolik kawowy, na którym stał pucharek z truskawkowymi lodami. Dokładnie tego teraz potrzebowała. Nie czekając na nic, zabrała się do jedzenia.
Po chwili pucharek był już pusty, a ją rozpierała pozytywna energia. To zadziwiające, jak bardzo coś słodkiego wpływa na nastrój. Żałowała, że na ucztach nie podają lodów. Zdecydowanie powinni.
Rozwaliła się na kanapie, wyciągając nogi. Nikt jej nie widział, a tak jej się przynajmniej wydawało. Zamknęła oczy, próbując wymazać z pamięci wszystkie problemy, Huncwotów, Bernadette... Momentami miała ochotę wrócić do domu, gdzie prowadziła może i nudny żywot, ale przynajmniej była z dala od tego chaosu.
Zamyśliła się, obracając pierścionek mamy w palcach. Stwierdziła, że chyba powinna już wracać do siebie, więc wstała i poprawiła szatę.
Była dwa kroki od drzwi, gdy nagle wazon spadł z szafki. Tak po prostu.
Błyskawicznie się odwróciła i zdążyła zauważyć jakiś cień. On na pewno nie był częścią jej wyśnionego Pokoju Życzeń, a zatem czym lub kim?
Spanikowała i wybiegła najszybciej jak potrafiła. Nie zwolniła aż do wieży Gryffindoru, gdzie opadła na kanapę w pokoju wspólnym, dysząc ciężko.
– W porządku? – nie zauważyła siedzącego naprzeciwko Syriusza, który czytał Proroka Codziennego. – Mieliśmy trening, pamiętasz?
Rzuciła mu skruszone spojrzenie i westchnęła. Brunet odłożył gazetę i podał jej jakąś ulotkę. Na kolanach miał ich cały stos.
– Dla ciebie – powiedział, wręczając jej świstek pergaminu ozdobiony niezbyt udolnymi rysunkami gwiazdek. Zaciekawiona pochyliła się nad kartką.
Huncwoci serdecznie zapraszają wszystkie chętne dziewczyny na zabawę andrzejkową, która odbędzie się w sobotę, 29 listopada. Przygotujcie się na niezapomniane wrażenia! Zaczynamy o 19 w wieży Gryffindoru. Łapa, Rogacz, Glizdogon i Lunatyk
Pokiwała z uznaniem głową. Nie spodziewała się obchodzenia tego święta w huczny sposób. Najwyraźniej jednak szykowała się spora impreza.
– Mam nadzieję, że przyjdziesz – rzucił Black nieco kokieteryjnie. Ruby speszyła się. – Będzie grubo, zobaczysz.
Zarumieniona blondynka nie wiedziała, co myśleć o jego wypowiedzi. Postanowiła się tym nie przejmować. Uśmiechnęła się do chłopaka po raz ostatni i udała się do dormitorium.
Lily, Marlena i Dorcas podniecały się nadchodzącym wydarzeniem.
– Na Merlina – Lily nie posiadała się ze szczęścia – Może w końcu uda mi się wyrwać Jamesa? Do tej pory nie zwracał na mnie zbytniej uwagi.
– Musisz ubrać coś szałowego! – Dorcas klasnęła w dłonie.
– Może tamta sukienka, którą miałaś kilka miesięcy temu? Czarna na ramiączkach, z falbankami? – zaproponowała nieco znudzona już Marlena – Pokręciłybyśmy ci włosy.
– Super! – podskoczyła Lily. – Nie mogę się doczekać! Ciekawe, co w tym roku wymyślą?!
Ruby zadawała sobie to samo pytanie. Zastanawiała się, co Huncwoci wymyślą... i czy to aby na pewno skończy się dobrze?
🌟
CZYTASZ
pokój życzeń ◆ huncwoci ✓
Fanfiction❝To, co jest ci pisane, nie przejdzie obok❞ Porzucenie nauczania domowego i rozpoczęcie edukacji w Hogwarcie to dla Ruby skok na głęboką wodę. Kiedy niewinnie zaczyna szpiegować grupę szkolnych zawadiaków, wszystko staje na głowie. Ale każdy, nawet...