Blaise i Ginny⚡

3.8K 86 11
                                    

Ginny Weasley miała dość. Nienawidziła, gdy inni traktowali ją jak małą dziewczynkę, a jej bracia właśnie to robili! I to kiedy? Na randce z chłopakiem!

Dean Thomas zaprosił ją na spacer, a jej głupi, wredni, wtrącający się bracia wszystko zepsuli. Po pierwsze, poszli za nimi! Po drugie, wzięli Deana na rozmowę! Po trzecie, w trakcie tej rozmowy Charlie opowiedział Thomasowi, jak zajmuje się smokami sprawiającymi kłopoty... Nie był to zbyt delikatny opis. A po nim powiedział, że z chłopakami, którzy zranią jego małą siostrzyczkę, postąpi gorzej! Po czwarte, Fred i George zrobili mu jeden z kawałów zatytułowany: „Pozbycie się zagrożenia w sposób humanitarny"!

Nic więc dziwnego, że Dean Thomas pożegnał się z Ginny czterema słowami - „Nic z tego nie będzie".

Rudowłosa weszła wściekła do domu, trzasnęła drzwiami i skierowała się w stronę schodów.

- Ginewro, co to ma znaczyć? - zapytała Pani Wesley, patrząc na córkę z rękami na biodrach.

- Musieliście mieć sześciu synów? - zapytała Ginny ze łzami w oczach. - Nie mogliście ich oddać?

- Ginny, co oni tym razem zrobili? - zapytała troskliwie Pani Weasley.

- Znów wtrącili się w moje sprawy! - krzyknęła, płacząc. - Znów pogonili chłopaka, który mi się podobał! A teraz on nie chce mieć ze mną nic wspólnego!

- Spokojnie kochanie - powiedziała Pani Weasley i poprowadziła córkę do salonu.

Usiadły razem na kanapie.

- Mamo, dlaczego oni mi to robią? - zapytała załamana rudowłosa. - Mam dwadzieścia lat i jestem uzdrowicielką. A traktują mnie jak dziecko!

- Martwią się o ciebie - odparła z lekkim uśmiechem Pani Weasley.

- Ale nie mogą martwić się na odległość? - Ginny spojrzała na matkę z niemą prośbą. - Może ich wyślemy gdzieś? Do Chin? Afryki? Kosmosu?!

- Nawet tam ich nie będą chcieli - powiedziała rozbawiona Molly.

- Pewnie nie - przyznała Ginny, uśmiechając się lekko. - Ale mamo, oni przesadzają!

- Wiem, skarbie, ale z tym należy poradzić sobie w inny sposób.

- Jaki?- Ginny spojrzała na matkę zaciekawiona.

- Myh, mam plan...

Ginny siedziała z Hermioną w salonie, opowiadając o planie Pani Weasley.

- To bardzo dobry pomysł - przyznała Hermiona. - A masz już jakiegoś Ślizgona?

- Jeszcze nie - westchnęła rudowłosa.

- Witam wiewióreczko - zawołał Zabini, wchodząc z Draco do pomieszczenia.

Malfoy parsknął śmiechem i usiadł obok żony.

- Nie przeszkadzamy? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, pocałował ją namiętnie, na co odpowiedziała z pasją. - To znaczy NIE.

- Draco - mruknęła Hermiona z lekkim uśmiechem.

- Tak, wiem KOCHASZ MNIE! - wykrzyknął, przytulając ją.

- To chyba każdy wie - zaśmiała się Ginny.

- A wy nie mieliście iść do Hogwartu na mecz Ślizgonów? - zapytała Hermiona.

- Mieliśmy, ale Zabini ma...

- Problem mam - dokończył za niego przyjaciel i spojrzał na kobiety z krzywym uśmieszkiem. - A jako kobiety powinniście mi pomóc.

- A co się stało? - zainteresowała się Ginny.

Miniaturki | Harry Potter part IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz