Fred i Hermiona⚡

2.6K 59 3
                                    

Fred siedział w swoim domu i popijał Ognistą Whisky. Była jego najlepszą przyjaciółką. W końcu to ona pomogła mu zapomnieć o śmierci brata[1], była jego jedyną towarzyszką w cierpieniu. Pociągnął zdrowy łyk i poczuł przyjemne ciepło, kiedy bursztynowy napój rozniósł się po całym ciele. Po śmierci Georga nie mógł znieść pustki, która go otaczała. Wtedy odzywała się jego czarna natura. Kradł, wyzywał, szydził i krzywdził innych. Kiedy miał tarapaty zawsze zwracał się o pomoc do Hermiony. Oprócz Ognistej była jeszcze ona. Również mu pomagała. Pewnie gdyby nie jej wyciągnięta dłoń, nieraz znalazłby się przed Sądem. Wiedział, że robi to dlatego, że widzi jego cierpienie i za wszelką cenę chce je załagodzić. Opróżnił szklankę i deportował się przed drzwiami kawiarni. Wiedział, że dziś miało odbyć się tam spotkanie Snape'a i McGonagall. Być może zjawi się również Dumbledore2. Obiło mu się o uszy, że stuknięta Trelawney znów przepowiedziała coś ważnego. Nauczyciele mieli spotkać się, by porozmawiać o miejscu ukrycia przepowiedni. Idealna okazja na dowcip. Otworzył drzwi i odnalazł wzrokiem trzy postaci siedzące w rogu pomieszczenia. Obsypał się Proszkiem Niewidzialności i ruszył w ich kierunku. Dumbledore wyciągnął z kieszeni przezroczystą kulę i pokazał pozostałym nauczycielom. Kiedy wszyscy dokładnie ją obejrzeli, dyrektor schował przepowiednię do materiałowej sakiewki, którą wsunął z powrotem do kieszeni szaty. Madame Rosmelda podeszła do ich stolika pytając o zamówienia i pytając o samopoczucie. Był to idealny moment dla Freda. Szybko wyciągnął kulę i puścił po podłodze. McGonagall i Snape zerwali się z miejsc z przerażeniem wpatrując się w przepowiednię turlającą się po kawiarni. Wtedy poczuł, że Proszek traci swą moc. Czym prędzej wybiegł na dwór, lecz nauczyciel eliksirów zauważył skrawek jego szaty. Puścił się biegiem gorączkowo myśląc gdzie mógłby się schować. Od razu skierował się w stronę domu Hermiony. Wbiegł do środka i zdjął pelerynę.
- Miona! Musisz mi pomóc! - Cisnął ubranie w kąt i spojrzał błagalnie na zdziwioną dziewczynę.
- Fred...
- Proszę!
- Uhh... Niech ci będzie. Ale tym razem to ostatni raz! - Spojrzała na niego groźnie, po czym potarła dłońmi skronie. - Coś znów wywinął?
- Nic takiego... Przeszkodziłem Snape'owi, McGonagall i Dumbledore'owi w kawce...
- Skoro mam ci pomóc musisz być ze mną szczery!
- Nie ma czasu! Opowiem ci później... Zaraz tu będą...
- Okey. Siadaj.
- Gdzie?
- Na ziemi!
- Dlacze...
- Po prostu rób co ci karzę! - Warknęła tracąc cierpliwość. Fred posłusznie wykonał polecenie, siadając na białych kafelkach.
- Co teraz?
- Hmm... Musimy ich przekonać, że cały czas byłeś ze mną... - Usłyszeli tupot stup i spojrzeli na siebie ze strachem. - Udawaj, że mnie całowałeś.. Jak tu wejdą musisz udawać oburzenie. Mówienie zostaw mi, jasne?
- Jasne. Tylko dlaczego udawać? - Spojrzał na nią z filuternym uśmiechem. Hermiona przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać.
- Bo chyba nie chcesz żebym zwymiotowała ci na koszulkę. - Wybuchnęli śmiechem ale natychmiast się opanowali. Fred powoli zbliżył swoją twarz do twarzy Miony. Dłonią delikatnie odgarnął jej włosy i zaczął wsłuchiwać się w bicie jej serca, które teraz niebezpiecznie przyspieszyło. Spojrzał jej w oczy i zobaczył wstyd i zażenowanie. Uśmiechnął się delikatnie i przybliżył swoje usta do jej warg, co wywołało u niej rumieniec. Podobało mu się to. Wiedział, że ma powodzenie u dziewczyn. Był przystojny i potrafił uwodzić. Teraz odkrył, że działa tak nawet na swoją przyjaciółkę. Już miał ją pocałować, kiedy otworzyły się drzwi i do środka wpadło trzech nauczycieli. Odskoczyli od siebie, Hermiona różowa na twarzy, Fred oburzony.
- Hej! Co to ma być?! Od kiedy to wolno włamywać się do czyjegoś domu?!
- Oh.. Najmocniej przepraszamy... Nie chcieliśmy... przeszkadzać. - Dumbledore uśmiechnął się szeroko spoglądając zza okularów - połówek na chłopaka. - Panno Granger? Czy pan Weasley długo z panią przebywał?
- O tak! Był ze mną od rana. Właśnie... Sobie rozmawialiśmy.
- A czy przypadkiem nie było go dzisiaj Pod Trzema Miotłami?
- Mogę pana zapewnić, że nie oddalił się ode mnie na krok, profesorze.
- No dobrze. Kontynuujcie... rozmowę. Miłego dnia.
- Do widzenia.
- Mogę się założyć, że to był on. - Snape rzucił wściekłe spojrzenie Fredowi, lecz ten patrzył na niego wzrokiem niewiniątka.
- Na czym to skończyliśmy? - Zapytał chłopak patrząc na nią uwodzicielskim wzrokiem.
- Chyba na tym, że wychodziłeś. - Uśmiechnęła się szeroko i popchnęła go lekko w stronę drzwi. - I pamiętaj, że to był ostatni raz!
- Tak, tak. Do zobaczenia. I dziękuję.
- No leć już. Zaraz przyjdzie Neffie.
- Moja śliczna blondyneczka? To może zostanę?
- Nie, nie, nie. Ty już musisz iść. Papa!

Miniaturki | Harry Potter part IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz