Luna i Blaise cz.3⚡

3K 72 15
                                    

- Blaise - zaczęła Pansy.

- Nie zaczynaj - warknął, przerywając jej - Wiesz, że należy mu się!

- Wiem - przyznała Pansy -Ale boję się, że wpadniesz w kłopoty!

- Znasz mnie Pan - machnął lekceważąco ręką - Nic się nie stanie a ten krepal dostanie za swoje!

- Krepal? - zdziwił się Harry.

- Połączenie kretyna z palantem - wytłumaczył Zabini - Mój autorski pomysł, zabrania się używania tej nazwy bez mojego jakże ważnego pozwolenia!

- I ty mnie nazywałaś idiotą? - zapytał z wyrzutem Harry żonę.

- Jesteś moim idiotą skarbie - odparła rozbawiona i pocałowała go czule.

- Masz szczęście, że tak seksownie wyglądasz..

- Ja tu nadal jestem - przypomniał Diabeł i spojrzał na drzwi - Nie słyszę krzyków, więc Malfoy'owie sobie radzą, teraz moja kolej! Więc?

- Dawno nie miałem kontaktu z Ronem - Harry zamyślił się.

- Temu kretynowi zależy tylko na sławie - prychnęła Pansy - Przez to Lovengood od niego odeszła.

- Pomyluna.. - Zabini uśmiechnął się iście szatańsko - Mam plan..

- Wolę chyba go nie poznać - powiedziała Pansy, chwytając Harrego za rękę - Wracamy do domu, a ty przychodzisz do nas jutro na obiad! Zrozumiano?

- Tak, tak - przytaknął mimowolnie Zabini.

- I dobrze - Pansy pocałowała go w policzek i teleportowała się z Harrym.

Blaise przez chwilę jeszcze stał przed domem, by zaraz zniknąć z cichym pstryknięciem.

- Luna Lovengood - przeczytał nazwisko na teczce.

Dobrze być bogatym arystokratą. Powiedział tylko nazwisko i po chwili trzymał w ręku wszystkie informacje na temat Luny.

Luna Lovengood. Krukonka..

- Jakbym tego nie widział - mruknął, przerzucając kartki - Eureka!

Właścicielka Żonglera. Od lat walczy z kłamstwami Proroka Codziennego..

- I mamy zwycięzce - Zabini uśmiechnął się zwycięsko.

Zabini wszedł do redakcji Żonglera i, nie zwracając na nikogo uwagi, skierował się do drzwi z napisem REDAKTORKA. Bez pukania wszedł do środka.

Za biurkiem siedziała blondynka o kręconych, długich włosach i niebieskich oczach. Za uchem miała wsuniętą różdżkę. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem.

- Nie spodziewałam się tutaj zobaczyć ślizgona - odezwała się po chwili ciszy.

- Widać spotkał cię zaszczyt - odparł, nie wiele myśląc.

Luna zaśmiała się dźwięcznie.

- Prawdziwy ślizgon - powiedziała i wskazała mu krzesło naprzeciwko biurka

- Usiądź.

- Skorzystam - mruknął i zajął miejsce, zastanawiając się, jak to się mogło stać, że pomyluna stała się... Ładna?

- Co cię do mnie sprowadza? - zapytała.

- Chcę się zemścić - oznajmił bez żadnych wstępów.

- A co ja mam z tym wspólnego? - zmarszczyła czoło.

- Ronald Weasley ma cierpieć - warknął Diabeł.

Miniaturki | Harry Potter part IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz