- Kurwa! Znowu się dobijają. Co za tępe ścierwo. - powiedziała wkurzona Avil.
- Kto? - spytałam.
- Starzy.
- To co już znowu się pogodzili?
- Podobno. - fuknęła - Dasz wiarę, że wrócili do siebie i namawiają mnie do powrotu do domu.
- To nieźle... i co zamierzasz wrócić?
- Czy ciebie pojebało? - zaczęłyśmy się śmiać.
- Oj i to bardzo. - powiedziałam przez śmiech.
Nasze śmiechy przerwał dzwonek telefonu.
- Ja pierdole znowu...
- Odbierzesz?
- Nie mam wyjścia. Nie dają mi żyć. - przesunęła palec po ekranie telefonu - Halo? Co? Nie ma mowy! W dupie mam co ty chcesz! Nie! Spierdalaj! Chuj ci do tego jak się wyrażam! W dupie mam twoje przeprosiny i to że jesteście razem! Ja i tak do was nie wrócę ! Już nie jestem waszą córką! Nara matoły!
- Kurwa co tak ostro? Ja zawsze będę po twojej stronie, ale laska chyba trochę przegięłaś. - powiedziałam z przekonaniem.
- Co?!
- Dobra nie było tematu...
- Idziemy na siłkę? Muszę się wyładować, bo mnie zaraz rozjebie.
- No okej, ale najpierw może coś zjemy? Nic od wczoraj nie jadłyśmy.
- Spoko. Racja trochę zgłodniałam. - uśmiechnęła się.
- Dobra. To ty idź naszykuj pierdoły na siłkę, a ja naszykuję nam coś do żarcia.
Avil zniknęła za drzwiami, a ja ruszyłam w stronę lodówki. Wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za robienie sałatki. Kiedy kończyłam robić posiłek Avil, przebrana w strój sportowy weszła do kuchni i rzuciła dwie torby sportowe pod drzwi wyjściowe.
- Już. - krzyknęła.
- Co drzesz tą mordę? - spytałam.
- Żebyś dobrze słyszała ruska pipo! - dalej krzyczała.
- A spierdalaj! - też krzyczałam.
Odwróciłam się tyłem i zwiesiłam ręce na klatce piersiowej, w celu pokazania tego, że się na nią obraziłam. - Często tak żartowałyśmy.
W momencie kiedy spojrzałam na Avil poczułam na twarzy coś zimnego. To była sałata. Rzuciła sałatą w moją twarz.
- Ty mała! Uh... - zaczęłam się chichrać.
- No? Mała co? Dokończ. - chichotała.
- Lepiej spieprzaj, bo jak cię złapię to zginiesz!
Zaczęła uciekać, a ja zaczęłam ją gonić.
- Kto pierwszy w kiblu ten wygrywa! Przegrany sprząta... - krzyknęłam i ruszyłam sprintem w stronę łazienki.
- Dobra!
Przebiegłyśmy już połowę trasy. Usłyszałam huk. Avil leżała na korytarzu i się śmiała.
- Co ty od jebałaś? - spytałam przez śmiech.
- To wszystko przez te torby. - wskazała palcem w stronę toreb sportowych, które sama przyniosła.
- Wygrałam! - byłam pod drzwiami łazienki. - Czyli sprzątasz! Haha!
- No dobra! A teraz pomóż mi wstać! - podeszłam i chwyciłam dłoń, którą wystawiła.
- Bierz się do roboty, a ja idę się przebrać! - ruszyłam do swojego pokoju.
- Dobra.
Weszłam do pokoju. Przebrałam się w luźne, ale dopasowane ubrania przeznaczone głównie na siłownie.
- Ej!! - usłyszałam szept z kuchni.
- Co jest? - trochę się wystraszyłam przez ton jakim to powiedziała.
- Cii... - podeszłam spokojnym krokiem w jej stronę.
- Co jest?- powtórzyłam pytanie szeptem.
Avil wskazała na dach budynku który, był sąsiedni do naszego. Stały tam dwie osoby w czarnych bluzach. Miały założone kaptury i jedna z nich trzymała lornetkę. Patrzyła w nasze okna.
- Yyy? Znasz ich? - spytałam.
- Nie.
- To mamy chyba problem...
- Dobra, nie panikujmy. Zobaczymy jak dalej się to potoczy. A teraz zbieraj dupę jedziemy na siłkę.
- Ale nie posprzątałaś... - przerzuciła oczami - Dobra pomogę. Chodź...
Wzięłyśmy się za sprzątanie. Kiedy było już posprzątane, ruszyłyśmy w stronę drzwi wyjściowych. Ubrałyśmy buty, wzięłyśmy torby i zaczęłyśmy schodzić po schodach na sam dół. Wsiadłyśmy do Camaro na które, odkładałyśmy z każdego napadu. Auto było jak marzenie. Najlepsze i najśmieszniejsze było to kiedy ludzie robili mu i z nim zdjęcia. Wsiadłyśmy do niego, zapięłyśmy pasy, włączyłyśmy radio i ruszyłyśmy. Avil przekroczyła prędkość o wiele za dużo. Usłyszałam sygnały i zobaczyłam światła policyjne.
- Cholera!
- Ja pierdole! Dobra chuj zjedź na bok. - powiedziałam z goryczą. - Avil... - nie zjeżdżała na pobocze. - Nawet o tym nie myśl! - jeszcze tego brakowało żeby uciekać przed policją. - Pomyśl o napadach. Avil bo nas wykryją i pójdziemy siedzieć!
- No dobra. - w końcu zjechała.
Usłyszałyśmy pukanie do okna. Avil otworzyła szybę.
- Witam. Starszy Aspirant Tom Firewall. Proszę okazać dokumenty pojazdu oraz prawo jazdy.
- Już, już. - powiedziała spokojnie i z uśmiechem.
- Czemu nie zjechała pani od razu? - spytał i spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się do niego.
- Przepraszam panie władzo. Nie zauważyłam sygnałów. - powiedziała, szukając dokumentów w schowku.
- Dobrze. Nic się nie stało, ale następnym razem proszę zjechać od razu. - podała mężczyźnie dokumenty. - Wszystko w porządku. - sprawdził dokumenty. - Więc, będzie tylko mandacik.
- No ale panie władzo. Przecież, nie przekroczyłyśmy, aż tak bardzo podanej prędkości. - wkroczyłam do akcji. Uśmiechnęłam się do policjanta. Avil powtórzyła tą samą czynność.
- Drogie panie, ja nie mogę zmienić zasad i muszę wypisać ten mandat. - Avil złapała policjanta za koszulę i przyciągnęła do siebie. Zaczęła go całować.
- Panie władzo, niech pan odda dokumenty. - powiedziałam, a on oddał dokumenty nie przerywając pocałunku.
Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i nachalny. Pierwsza przerwała Avil.
- To jak będzie? - spytała.
- Nie będzie żadnego mandatu ani nawet pouczenia. - przyszedł jego kolega, a ja pomyślałam sobie: No kurwa! Czy nigdy się to nie skończy?
- Co się tu dzieje? - spytał i stanął obok Toma.
- Ja panu opowiem, tylko chodź pan z tej strony. - wskazałam palcem miejsce, w którym miał stanąć. Otworzyłam szybę i pociągnęłam policjanta za kark. Zrobiłam to samo co Avil. Po chwili odsunęłam się od niego.
- Nie spodziewałem się tego. - powiedział. - Są panie wolne. Proszę jechać. Tylko nie przekraczać już prędkości.
- Dziękujemy. - powiedziałyśmy razem i ruszyłyśmy.

CZYTASZ
Zło Wcielone
ActionŻycie przestępcze bywa świetną zabawą. Nie zawsze wszystko idzie pięknie i zgodnie z planem. Występują małe komplikacje...