~Jack~
Alec z Avil zostali w tyle. Ja z Liby szliśmy przed siebie brzegiem morza. Liby była smutna. Najwyraźniej coś ją trapiło. Spytać się co się stało czy raczej nie? Zaryzykuję.
- Liby? Co jest? Stało się coś? - spytałem.
- Nie nic. Nie ważne. - wybuchła płaczem.
Podszedłem do niej. Zatrzymaliśmy się. Dziewczyna wtuliła się we mnie. Teraz to serio się przejąłem.
- Powiedz co się stało. - wyszeptałem do jej ucha.
- Nie chcę o tym mówić. - powiedziała cicho.
- Rozumiem.
Dziewczyna nadal mnie przytulała. Było to całkiem przyjemne.
- Liby? Mogę ci w jakiś sposób chociaż trochę poprawić humor? - spytałem z troską w głosie.
- Chodźmy na lody.
- Nie ma sprawy. Zapraszam. - wystawiłem ramię, a dziewczyna wsunęła w nie swoje.
Szliśmy przed siebie. Dziewczyna otarła łzy zewnętrzną częścią ręki.
- Liby? - dziewczyna odwróciła się do tyłu słysząc jak ktoś wołał jej imię.
- No? - zaczęła śliczna brunetka.
- A dobra już nic. - odpowiedziała Avil.
- Nie ogarniam. - przyznałem.
- Da się przyzwyczaić. - na twarz ślicznotki wdarł się uśmiech.
- Mogę coś wyznać?
- Aż zaczęłam się bać.
- Chciałbym przeprosić cię za to wszystko co ci zrobiłem. Za to, w jaki sposób cię traktowałem. Jak się do ciebie odzywałem. Wybaczysz mi kiedyś?
- Nie masz znaczy... - przeciągła. - teoretycznie masz, ale nie było aż tak źle. Wybaczam. - uśmiechnęła się. - A teraz ja mam pytanie.
- Ta?
- Czy wszystko wróci do normy? Znaczy czy ja z Avil będziemy mogły żyć normalnie w Nowym Jorku? Tak bez waszej ingerencji. Zostawicie nas w spokoju?
Zamurowało mnie. Przecież ja coś do niej czuje. Próbowałem z tym walczyć, ale nie potrafię. Biłem się z myślami. Zastanawiałem się czemu czuję coś do niej, a nie kogoś innego. Nie będę umiał puścić jej wolno. Nie dam rady. Nie chcę jej stracić.
- Myślę, że tak. - skłamałem.
- To super. - widziałem radość, smutek, rozpacz w jej oczach. I co teraz mam o tym myśleć?
- Jeszcze kawałek i będą budki z lodami. - zmieniłem temat.
- Dzięki.
- Za co? - zdziwiłem się.
- Dawno nikt ni zabrał mnie na lody.
- Drobiazg. - wyszczerzyłem się do niej.
Podeszliśmy do budki i wzięliśmy lody. Liby wzięła trzy gałki. Ja wziąłem dwie. Zjedliśmy lody.
- I co teraz?
- Idziemy potańczyć do klubu? - spytałem.
- Po ostatnim to mam dosyć. Zamiast tego chodźmy jeszcze na plażę przejść się, okej?
- Nie ma problemu. Chodźmy.
Liby ruszyła jako pierwsza. Szedłem za nią. Usłyszałem dzwonek telefonu. Liby wyjęła telefon z kieszeni spodenek.

CZYTASZ
Zło Wcielone
ActionŻycie przestępcze bywa świetną zabawą. Nie zawsze wszystko idzie pięknie i zgodnie z planem. Występują małe komplikacje...