25. Tęskniłam

18 5 0
                                    

~Avil~

  Alkohol działał na nas coraz bardziej. Musiałam skorzystać z łazienki. Itan zaproponował, że pójdzie ze mną. Kiwnęłam głową na zgodę. Zmierzaliśmy w stronę pomieszczenia. W pewnym momencie Itan chwycił mnie za rękę. Wyrwałam swoją. Straciłam równowagę. Obraz był z każdą chwilą mniej przejrzysty. Nie mogłam złapać równowagi. Mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Itan wziął mnie na ręce i zaniósł do jak mi się wydaje łazienki. Położył mnie na zimniej podłodze. 

- Dzięki. - jęknęłam cicho.

- Nie ma sprawy. - zaśmiał się.

  Zamknęłam oczy. Położyłam się wygodnie. Poczułam nacisk na moje ciało. Nie miałam siły żeby zdjąć z siebie jak się okazało Itana. Ocierał się o mnie i wił. Miałam siłę tylko na to żeby krzyknąć i na nic więcej. Więc, zaczęłam krzyczeć. 

  Chciałam coś zrobić uderzyć go, kopnąć cokolwiek. Przecież potrafię się bronić, ale brakuje mi sił. Moje mięśnie są jak z waty. Nic. Nic nie potrafię zrobić. Nawet ścisnąć pięści.

- Co mi zrobiłeś? - spytałam przerywając krzyk. 

- Podałem coś dzięki czemu dobrze się zabawimy. - powiedział z uśmiechem.

- Złaź ze mnie! - próbowałam ruszyć jakąś częścią ciała, nie wyszło mi to.

  Krzyczałam mając nadzieję, że ktoś usłyszy mój krzyk. Itan zaczął rozpinać spodnie. Nadal ocierał się o mnie swoim kroczem. No kurwa, no nie! 

  Poczułam, że złazi ze mnie, a raczej zostaje zrzucony. Słyszę jeden, drugi, trzeci cios. 

- Co jest? - usłyszałam czyjś głos. 

- Twój pierdolnięty kolega zgwałcił prawie moją przyjaciółkę. Zabieraj go stąd i spadajcie. -  słyszałam krzyk Liby.

- Ale ja cię kocham. - protestował jej rozmówca. 

- Idźcie stąd! - wrzeszczała.

- Zadzwonię. - oznajmił chłopak. 

- Spieprzaj! - zakończyła.

  Mrugałam coraz szybciej. 

- Avil! - poczułam lekkie klepnięcie w twarz.

 Otworzyłam oczy zobaczyłam Liby. 

- Wszystko będzie dobrze. - uśmiechnęła się. - Obiecuję.

  Słyszała szmery nad sobą i poczułam jak unoszę się do góry.

  Urwał mi się film...

  Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Obok mnie na łóżku leżała Liby. Odwróciła się w moją stronę. 

- Obudziłam cię? - szepnęłam.

- Niee. Czekałam aż się obudzisz. - uśmiechnęła się. - Jak się czujesz? 

- Trochę boli mnie głowa.

- Przepraszam. 

- To nie twoja wina.

- Właśnie, że moja. To ja cię namówiłam na tą imprezę.

- Ale nie wiedziałaś, że to się wydarzy, więc to nie twoja wina. Jasne?

- Tak. - powiedziała cicho.

- Pytam czy JASNE? 

- Tak. - powiedziała zdecydowanie i głośno.

- To dobrze. A gdzie my w ogóle jesteśmy? 

- W hotelu. 

- Ale nie naszym.

Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz