39. Opatrunek

11 2 0
                                    

~Alec~

  Siedziałem na miejscu pasażera tuż obok Avil kierującej pojazdem. Odwróciłem się do tyłu sprawdzając stan Liby. Nie wyglądała dobrze: leżała na siedzeniach, a jej głowę oparta była o kolana Jacka, który głaskał ją delikatnie po włosach. Dziewczyna była cała blada, zakrwawiona i zmaltretowana.
Było mi jej naprawdę szkoda, bo nie miała nic wspólnego ze śmiercią ojca Leo. Jedyną w inną osobą był Jack, ale jak narazie nie będę mu tego wypominać. Teraz to on musi zająć się półprzytomną dziewczyną.

- Alec. - Avil mnie szturchnęła i wyrwała z rozmyśleń przez co usiadłem prosto do kierunku jazdy.

- Nie możemy jechać do szpitala. - mówiła moja ślicznotka nie odrywając wzroku od drogi.

- Dlatego jedziemy do domu Marcosa. Ustaliliśmy to kiedy ty byłaś jeszcze z Leo w tamtym budynku. Aa no właśnie... - zawiesiłem się na chwilę. - Co ty tam robiłaś? - spytałem zaciekawiony.

- To co było trzeba.

- Zabiłaś go? - wydarłem się na całe gardło.

- Nie, ale dałam mu dużo do myślenia. - uśmiechnęła się pod nosem, co było znakiem satysfakcji.

- Powiesz mi? - złapałem ślicznotkę za szczupłe udo - Kochanie?

- Może kiedyś. - odpowiedziała i ściągnęła moją rękę ze swojej nogi.

  Avil co chwilę przerzucała biegi i dodawała gazu przez co prędkość, z którą jechaliśmy była naprawdę duża, ale nie martwiłem się o to, że będziemy mieć wypadek, bo widziałem jak prowadziła samochód. Dobrym przykładem jej umiejętności była ta sytuacja gdy uciekały razem z Liby przede mną i przed Jackiem.

- Liby trzymasz się? - spytała blondynka i spojrzała w lusterko.

- Jakoś tak... tylko strasznie mi zimno. - odpowiedziała słabo i cicho druga z dziewczyn.

- Trzymaj i kieruj. - rozkazała mi moja Mała, a ja posłusznie chwyciłem za kierownicę.

  Avil zaczęła zdejmować bluzę i w jednym momencie szturchnęła łokciem rękę, którą trzymałem kierownicę co spowodowało lekki skręt w stronę pobocza.

- Sorki. - szybko rzuciła i podała bluzę do tyłu. - Jack przykryj ją proszę. - usłyszałem z tyłu.

- Daleko jeszcze? - dopytywała Liby.

- Jeszcze kawałek. - odpowiedziałem wyprzedzając Avil, która otworzyła usta w celu wydania z siebie dźwięku.

- Dasz radę? - zadała pytanie moja Mała i przejęła kierownicę.

- Myślę, że tak. - odpowiedziała ledwo słyszalnie Liby.

  Jechaliśmy z dużą prędkością, ale Avil na to nie zważała i jechała coraz szybciej.

- Kochanie tu w lewo. - wskazałem palcem kierunek, w którym mieliśmy jechać. - Zwolnij trochę. - dodałem cicho, tak żeby Liby nie usłyszała, bo nie chciałem jej denerwować.

- Nie mogę. Ona cierpi. - Avil odpowiedziała równie cicho. - Daleko jeszcze?

- Jeden zakręt i jesteśmy. - spojarzałem na telefon, w którym miałem włączoną nawigację z adresem Marcosa.

- To dobrze. - spojarzałem na twarz dziewczyny. W tym świetle była cudowna. 

  Kiedy Avil zaparkowała samochód na posesji Marcosa do auta podbiegli właściciel domu i Antonio, a ja opuściłem pojazd. Otworzyłem drzwi samochodu,  delikatnie chwyciłem za rękę Liby i pociągnąłem. Marcos i Antonio złapali ją pod plecy, a Avil za nogi. Po chwili dołączył do nas Jack, który wyszedł z samochodu. Dołączył do Avil i złapał Liby za nogi na wysokości ud. Marcos otworzył drzwi, wnieśliśmy poszkodowaną  i położyliśmy na łóżku.

  Jack dał dziewczynie bluzę przykrył ją kocem po czym kucnął przy łóżku. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu mojej Małej po krótkiej chwili dostrzegłem kawałek jej nogi w kuchni. Ruszyłem w tamtym kierunku, ale dziewczyna tylko mnie ominęła, więc za nią ruszyłem. Avil postawiła pudełko z przyrządami medycznymi na ławie stojącej blisko łóżka, na którym leżała postrzelona Liby.

- Wejdźcie. - Avil spojrzała na wszystkich oprócz Liby.

- Mogą zostać. - Liby szeptała.

- To chociaż Marcos i Antonio. - uśmiechnęła się blado do dwóch wspomnianych osób.

- To my będziemy w kuchni. - odezwał się Antonio i razem z Marcosem wyszli z pokoju.

- Dziękuję. - szybko dodała blondynka.

- Zdejmi koszulkę. - kucnęła przy łóżku. - A wy się nie patrzcie. - tym razem powiedziała do nas.

- To ja idę do kuchni. - Jack wstał.

- Zostań. Proszę. - powiedziała dość głośno jak na jej stan Liby.

- Zostań. - dodała Avil i minęła delikatnie głową wskazując miejsce obok siebie. - Przyda mi się pomoc.

- No okej. - mój przyjaciel kucnął na miejscu wskazanym przez Avil.

- Musimy wyjąć tą kulę. Kochanie idź przynieś wódkę albo coś mocniejszego. - odwróciła się do mnie Avil.

- Tak jest. - odezwałem się i szybko ruszyłem do kuchni.

- Coś nie tak? - spytał Antonio gdy przekroczyłem prog kuchni.

- Dawaj wszystką wódkę jaką masz. - zarządałem.

  Chłopak otworzył jedną z wiszących szafek i zaczął wyciągać z niej kolejno butelki. Jeżeli nie pomyliłem się w liczeniu było ich 15.

- Pomożecie mi? - spytałem biorąc butelki z alkoholem pod pachy.

- Jasne. - chłopaki wzięli kilka butelek i ruszyliśmy do pokoju.

  Po dwóch kursach wszystkie butelki stały na stoliku, a hiszpańscy przyjaciele wrócili do kuchni. Usiadłem w fotelu, wziąłem butelkę alkoholu, otworzyłem go i wypiłem trochę.

  Przeglądałem się temu jak moja dziewczyna delikatnie i zwinnie radziła sobie z raną Liby.

  Cała ''operacja'' trwała jakieś 2 godziny, a ja kończyłem butelkę wódki, którą zacząłem na początku ''operacji''. Avil zdjęła rękawiczki, Jack przykrył Liby kocem i dał buziaka w czoło śpiącej i pijaniej poszkodowanej. 

  Moja Mała podeszła do mnie i usiadła na kolana wyrywając butelkę z mojej ręki.

- Ale jesteś płytki. Wszystko wypiłeś. - uderzyła mnie z pięści w klatkę piersiową.

- A ty byłaś bardzo dzielna. - chciałem dać jej buzi, ale ta zrobiła unik i wstała po nową butelkę.

- Spadaj. Jesteś pijany. - wytknęła język.

- Wcale nie. Chodź do pokoju to ci udowodnię. - wstałem z fotela, ale zaczęło kręcić mi się w głowie, więc z powrotem usiadłem.

- Nie muszę iść do pokoju. Mam dowód tutaj. - zaczęła się śmiać, a ja chyba usnąłem, bo jej śmiech był ostatnią rzeczą, którą zapamiętałem.

******************************************************
Hejka :)
Dawno nie było rozdziałów, więc wrzuciłam tu ten oto. ;)
Do usłyszenia. ♡

Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz