11. Spotkanie

28 9 2
                                    

~Liby~

Położyłam się na łóżku.

- Mogę usiąść? - spytał Jack.

- Czemu nie. Siadaj.

- Dzięki. Włączyć telewizor?

- Jasne.

Wstał, włączył urządzenie i wziął pilot.

- Trzymaj. - podał mi mały przedmiot.

Przewijałam programy. Co za badziewie lecą w tym pudle. Masakra. Nie ma co oglądać. W końcu trafiłam na jakiś paradokument i odłożyłam pilot. Czas leciał szybko.

- Jack? - spojrzał na mnie.

- Ile ja tu właściwie jestem?

- Dzisiaj jesteś tu 4 dzień.

- Aa okej.

- Czemu pytasz?

- Tak jakoś. Długo istnieje wasz zespół?

- Będzie ze trzy lata.

- Uu. To ładnie. A jaką ma nazwę?

- "Black fight"

- Fajnie brzmi... i pasuje do was. - podniósł kącik swoich ust do góry.

- Mam jeszcze jedno...

W połowie zdania przerwał mi dzwonek telefonu Jacka.

- Mordo, potrzebuję twojej laski.

- Po co?

- Po gówno. Nie no, tak poważnie to musisz ją tu przyprowadzić.

- Nie ma opcji.

- Daj powiedzieć. Potrzebuję jej, bo musi opatrzyć moją. Nie chcę mieć w domu jakiegoś zakażenia albo coś przez te jej rany. Nie chcę wzywać lekarza.

- No okej.

- Dzięki.

- A co jak zapamięta drogę?

- No to nie wiem załóż jej chustę na oczy. Wykminisz coś.

Skończył rozmowę. A ja słyszałam calutką.

- Chodzi o mnie? - spytałam, ale dobrze wiedziałam że tak.

- Mhm. Obiecaj, że będziesz się sprawować i nie sprawiać problemów.

- Obiecuję.

- Żeby nie było tak jak ostatnio...

- Obiecuję. Będę grzeczna. - przyłożyłam rękę do serca.

- Dobrze. Muszę założyć ci chustkę na oczy.

- Rozumiem.

Wstałam z łóżka. Jack zrobił to samo.

- Chodź do mojego pokoju, weźmiemy chustkę.

- Okej.

Opuściliśmy mój pokój i szliśmy przez korytarz. Jack szarpnął za klamkę. Moim oczom ukazał się taki widok.

 Moim oczom ukazał się taki widok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz