~Alec~
Szmata jebana, ale mnie pobiła. Niech ja ją tylko znajdę... Podniosłem się z podłogi i z wielkim bólem ruszyłem do pokoju przebrać zakrwawione ubrania. Kiedy skończyłem ruszyłem na górę do mojego kumpla.
- Jack! - krzyknąłem, chyba trochę za głośno.
Wszedłem do jego pokoju. To ja tu się produkuje i wydzieram mordę, a ten sobie śpi. No kurwa. Co on odpierdala? Podszedłem do niego i miałem szturchnąć. W ostatnim momencie zastygłem w bez ruchu. Jack miał zakrwawioną poduszkę co za tym szło również głowę. Ja zajebie te małe kurwiska.
- Jack. - powiedziałem w nadziei, że chłopak się obudzi.
Obudził się, usiadł na łóżku i złapał się za głowę.
- Co się stało?
- Mnie pytasz?
- Jedyne co pamiętam, to jak leżałem na łóżku z Liby, oglądaliśmy film i usnąłem. - powiedział zmieszany blondyn.
- A ja miałem przygodę z tą drugą. Pobiła mnie idiotka.
- I co teraz?
- W dupie je mam.
- Już nie chcesz przelecieć Avil?
- Chcę, ale nie będę jej szukał bez przesady. Pewnie są gdzieś za granicą.
- Ej, a od czego mamy ludzi?
- To rób co chcesz.
- Daj telefon.
Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i podałem mu. Wstukał jakiś numer i zaczął:
- Siema mordo. Potrzebuję twojej pomocy... No, namierzysz mi kogoś i tyle... Avil Wailton i Liby Tombson... Tak te gangsterki... No dobra. Dzięki. Nara.
Rozłączył się i oddał mi telefon. Schowałem go.
- Załatwione.
- Co załatwione.
- Mamy je.
- Gdzie są?
- Zgadnij.
- Anglia?
- Nie.
- Szkocja?
- Nie.
- Nowa Zelandia?
- Nie.
- Nie wiem. Powiedz już.
- Hiszpania.
- Konkretnie?
- Tego nie wiem. Będziemy musieli szukać na własną rękę.
- Oho ho. Coś czuję, że zapowiadają się fajne wakacje.
- No jasne. - poruszył brwiami.
- Idę pakować kąpielówki.
- To nara. Za 10 min na dole.
- Spoko.
Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół do swojego pokoju. Wyjąłem z szafki kilka ubrań, paszport, pieniądze. Wpakowałem je go walizki i ruszyłem do kuchni. Otworzyłem drzwiczki lodówki i wyjąłem z niej sok. Zrobiłem łyk i zakręciłem butelkę. Jack taszczył walizkę z góry.
- Masz wszystko? - spytał.
- Raczej tak. Dobra spierdalamy.
Zamknęliśmy dom i ruszyliśmy na chodnik. Jack dzwonił po taksi. Zauważyłem brak samochodu dziewczyn. No tak. Nie wyjąłem kluczyka. Ale jestem przyjebany. Kurwa. Po dłuższej chwili podjechał żółty pojazd. Zapakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na lotnisko.

CZYTASZ
Zło Wcielone
AksiŻycie przestępcze bywa świetną zabawą. Nie zawsze wszystko idzie pięknie i zgodnie z planem. Występują małe komplikacje...