19. Zgadywanka

19 8 0
                                    

~Alec~

  Szmata jebana, ale mnie pobiła. Niech ja ją tylko znajdę... Podniosłem się z podłogi i z wielkim bólem ruszyłem do pokoju przebrać zakrwawione ubrania. Kiedy skończyłem ruszyłem na górę do mojego kumpla. 

- Jack! - krzyknąłem, chyba trochę za głośno.

 Wszedłem do jego pokoju. To ja tu się produkuje i wydzieram mordę, a ten sobie śpi. No kurwa. Co on odpierdala? Podszedłem do niego i miałem szturchnąć. W ostatnim momencie zastygłem w bez ruchu. Jack miał zakrwawioną poduszkę co za tym szło również głowę. Ja zajebie te małe kurwiska. 

- Jack. - powiedziałem w nadziei, że chłopak się obudzi. 

 Obudził się, usiadł na łóżku i złapał się za głowę. 

- Co się stało? 

- Mnie pytasz?

- Jedyne co pamiętam, to jak leżałem na łóżku z Liby, oglądaliśmy film i usnąłem.  - powiedział zmieszany blondyn.

- A ja miałem przygodę z tą drugą. Pobiła mnie idiotka. 

- I co teraz? 

- W dupie je mam. 

- Już nie chcesz przelecieć Avil?

- Chcę, ale nie będę jej szukał bez przesady. Pewnie są gdzieś za granicą.

- Ej, a od czego mamy ludzi? 

- To rób co chcesz.

- Daj telefon. 

  Wyciągnąłem komórkę z kieszeni i podałem mu. Wstukał jakiś numer i zaczął:

- Siema mordo. Potrzebuję twojej pomocy... No, namierzysz mi kogoś i tyle... Avil Wailton i Liby Tombson... Tak te gangsterki... No dobra. Dzięki. Nara.

 Rozłączył się i oddał mi telefon. Schowałem go. 

- Załatwione.

- Co załatwione. 

- Mamy je. 

- Gdzie są? 

- Zgadnij. 

- Anglia?

- Nie. 

- Szkocja? 

- Nie. 

- Nowa Zelandia?

- Nie. 

- Nie wiem. Powiedz już. 

- Hiszpania. 

- Konkretnie?

- Tego nie wiem. Będziemy musieli szukać na własną rękę. 

- Oho ho. Coś czuję, że zapowiadają się fajne wakacje.

- No jasne. - poruszył brwiami. 

- Idę pakować kąpielówki.

- To nara. Za 10 min na dole. 

- Spoko. 

  Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na dół do swojego pokoju. Wyjąłem z szafki kilka ubrań, paszport, pieniądze. Wpakowałem je go walizki i ruszyłem do kuchni. Otworzyłem drzwiczki lodówki i wyjąłem z niej sok. Zrobiłem łyk i zakręciłem butelkę. Jack taszczył walizkę z góry. 

- Masz wszystko? - spytał. 

- Raczej tak. Dobra spierdalamy. 

  Zamknęliśmy dom i ruszyliśmy na chodnik. Jack dzwonił po taksi. Zauważyłem brak samochodu dziewczyn. No tak. Nie wyjąłem kluczyka. Ale jestem przyjebany. Kurwa. Po dłuższej chwili podjechał żółty pojazd. Zapakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na lotnisko. 

Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz