34. Powrót

17 3 0
                                    

~Avil~

  Podałam tabletki Jackowi, które szybko zniknęły razem z wodą w jego ustach.

  Alec mi wszystko opowiedział jak wrócili i jak Jack zdążył usnąć, żeby nic nie słyszał.

  Szkoda mi go. Zakochał się w Liby, a ta jest zakochana w Leo.

  Co ja mogę na to poradzić?

  Liby miała rację to jest jej decyzja i nie mam prawa się wtrącać. Wybrała jego. Najwidoczniej tak podpowiedziało jej serce. Muszę się pogodzić z tym, że nie wraca z nami. Przykro mi, ale nie mogę przecież jej do tego zmusić. W końcu jest moją siostrą. Kocham ją. Jest dla mnie najważniejsza i jej szczęście też jest ważne. Mam nadzieję, że za niedługo wróci do domu, że przyleci. Nawet z tym Leo. Lubię go, ale przez tą akcję trochę mi podpadł.

- Avil. - szturchnął mnie mój chłopak przerywając moje rozmyślenia.

- Tak?

- Zbieramy się na lotnisko?

- A która jest godzina?

- Yy... 10.40. - spojrzał na wyświetlacz telefonu.

- Lot mamy o 11.20. Tak?

- Dokładnie.

- To możemy się zbierać.

  Sprawdziłam i rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniach czy zabrałam wszystkie rzeczy. W kącie pokoju leżała koszulka Liby. Podeszłam do niej, podniosłam i schowałam do swojej walizki. Łzy mimowolnie zebrały mi się w oczach.

  Wzięliśmy walizki i zeszliśmy w trójkę na dół. Uregulowałam płatności i zadzwoniłam po taksówkę, w której już po chwili siedzieliśmy wszyscy i zmierzaliśmy prosto na lotnisko.

  Wyjęłam telefon w nadziei, że dostanę jakąś wiadomość od Liby albo, że chociaż do mnie zadzwoni. Nie doczekałam się niczego i nim się spostrzegłam siedziałam już obok Alecka w samolocie. Przytuliłam się do jego ramienia, a on złożył pocałunek na mojej głowie. Zamknęłam oczy i wybrałam sie na wycieczkę do Krainy Morfeusza.

  Obudziło mnie delikatne szturchnięcie w ramie.

- Wstawaj Mała. - powiedział cicho mój chłopak.

- Już jesteśmy? - spytałam zaspanym głosem.

- Jesteśmy.

- Co z Jackiem?

- Cały lot nie odzywał się i patrzył na jedną rzecz. Avil tak szczerze to jeszcze nigdy tak źle z nim nie było. On na serio kochał Liby.

  Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc tylko posłałam Aleckowi blady uśmiech.

  Samolot wylądował, opuściliśmy pokład i skierowaliśmy się do wyjścia z lotniska. Mój telefon wydał z siebie dźwięk i zawibrował. Wyjęłam go w celu sprawdzenia tego co było przyczyną jego odzewu. Na wyświetlaczu była ikonka ze zdjęciem Liby, odblokowałam telefon i kliknęłam ikonkę wiadomości.

Liby: Przepraszam za nerwy, poniosło mnie trochę za bardzo. :(
Wylądowaliście bezpiecznie? Jak podróż?

Ja: Nic się nie stało. Nie powinnam się wtrącać, to była twoja decyzja. :) ;)
A jeżeli chodzi o podróż to była szybka, spokojna i właśnie wylądowaliśmy.

  Nie chcę zamartwiać jej stanem Jacka. Powiem jej o tym za 2 dni. Nie dzisiaj, nie chcę jej psuć dnia.

Liby: To super. :) Do usłyszenia. ;)

Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz