12. Sprawa

30 9 1
                                    

~Alec~

Staliśmy pod drzwiami i czekaliśmy na dziewczyny.
- No, no ładna jest ta twoja. - powiedziałem do Jacka. - Chętnie bym ją rozdziewiczył.

- Pojebało cię gościu? - popchnął mnie, trzasnąłem o ścianę. - A poza tym skąd wiesz, że jest dziewicą?

- Ma to wypisane na czole.

- Jasne.

- Żartowałem. Uspokój się.

- No ja kurwa myślę, że żartujesz bo jak nie to inaczej pogadamy. - fuknął.

- Jak chcesz spytam ją o to. - przerzucił oczami.

- Kurwa. Długo jeszcze będziemy czekać? - spytałem Jacka.

- Nie wiem. - odpowiedział.

Usiadłem na podłodze. Zacząłem rysować kółka palcem na podłodze.

- Już skończyłyśmy. - drzwi od łazienki otworzyły się.

Wstałem i zobaczyłem jak blondynka i brunetka opuszczają pomieszczenie.

- Liby odwróć się założę ci chustkę na oczy. - powiedział mój przyjaciel i spojrzał na brunetkę.

Była bardzo ładna, ale Avil według mnie i tak z nią wygrywała. Ale teraz raczej na seks z blondi nie mogę liczyć. Kurwa. A mi tak bardzo się chce. Dobra, wyciągnę Jacka na imprezę. Na bank się zgodzi. No tak, ale co zrobić z tymi ślicznymi niewiastami? Wiem. Przecież można zaangażować Sama i Ricka do pilnowania ich żeby nie uciekły.

Jack założył dziewczynie chustkę.

- Jack? - zwróciła się do blondyna.

- Ta? - odpowiedział.

- Mogę jeszcze chwilę pobyć z Avil?

- Nie. - odpowiedziałem za niego i spojrzałem na wspomnianą wcześniej Avil.

- Może jutro. - odpowiedział Jack.

- No okej. - zgodziła się Liby.

Jack pociągnął dziewczynę za rękę i skierowali się w stronę salonu, który na środku miał schody prowadzące na górne piętro.

- Dobra my też idziemy.

Ruszyłem przed siebie, a piękna blondynka za mną. Trochę kuśtykała.

- Pomóc ci? - spytałem spokojnie.

- Nie, dzięki.

- Okej. Sory za akcje z pobiciem. Trochę się wkurzyłem.

- Spoko, bywało gorzej. - spojrzała w podłogę.

- A i za ten próg, też sory.

- Luz.

Zbliżaliśmy się do jej pokoju. Otworzyłem drzwi i poczekałem aż wejdzie do środka. Zamknąłem je za sobą. Podszedłem bliżej do Avil, przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem krążyć rękami po jej ciele. Było idealne. Dotykałem ją wszędzie. Nie spodziewałem się tego, ale ona złapała mnie za koszulkę i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Pora na następny krok. Zacząłem rozpinać jej spodnie.

- Co ty robisz? - wyszeptała.

- Chcesz tego, wiem o tym.

- Puść mnie! - krzyczała.

- No dobra, ale nie drzyj mordy.

- Nie mam mordy.

Rzuciła się na łóżko twarzą do niego, a twarz ukryła w poduszce. Czyli czas ogarnąć Sama i Ricka. Wyciągnąłem telefon i wybrałem kontakt do Sama.

- Siema Lamusie. Mam sprawę.

- No?

- Potrzebuję niańki.

- I co mam z tym wspólnego?

- Dam ci 30 dolców.

- Mało.

- Dobra 100 i jesteś za 10 minut razem z Rickiem.

- Spoko.

Zajebiście. Teraz jeszcze przebrać się i wyjaśnić szczegóły Jackowi. Wybrałem jego numer w telefonie.

- Co chcesz?

- Idziemy na imprezę.

- Dzisiaj?

- Teraz.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.

- Nie płacz. Ogarnąłem niańki.

- Kogo?

- Sama i Ricka.

- Ty debilu.

- No co?

- Przecież oni sami się nie potrafią upilnować.

- Nie przesadzaj. Za 10 min bądź na dole w salonie, a swoją laskę zostaw w pokoju.

- Dobra.

Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.

- Idę na imprezę. Masz się słuchać Ricka. Zaraz do ciebie przyjdzie. Ja wrócę nie wiem kiedy. A jak usłyszę, że byłaś niegrzeczna to zaliczę twoją przyjaciółeczkę. Czy to jasne?

- Tak.

- Jeżeli będziesz grzeczna to jutro cały dzień będziesz mogła siedzieć z Liby.

- No okej.

Wyszedłem z pokoju i ruszyłem do salonu, w którym siedzieli już Sam i Rick.

- Siema. - powiedziałem.

Odpowiedzieli mi tym samym i zbiliśmy pionę.

- Będziecie niańczyć dwie najlepsze gangsterki w całej Ameryce. - oznajmiłem.

- Co ty gadasz? - powiedział Sam robiąc przy tym wielkie oczy.

- A ładne chociaż? - spytał Rick.

- Zobaczysz, ale mogę ci zdradzić, że jest na co popatrzeć.- powiedziałem.

- O kurde... - Sam poruszył brwiami.

- Nie myśl sobie. - przyszedł Jack - Są zaklepane.

- I nie ważcie się ich tknąć. Potrafią się bić i to dobrze. - powiedziałem.

Wstaliśmy i ruszyliśmy do drzwi wyjściowych.

- Aa i jak wam uciekną to macie przejebane. - Jack zakończył.

Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do mojego samochodu, więc było jasne, że prowadzę i ruszyliśmy drogą do najbliższego klubu.

Zło WcieloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz