*47*

2.9K 173 20
                                    

Kończę robić pizze, kiedy słyszę odgłos otwieranych drzwi. Poznaję głos Jima i natychmiast trzęsę się z zimna. Szybko łapię za brudne noże i łyżki i zaczynam je myć. Nie chcę, żeby pomyślał, że się obijam. Słyszę kroki coraz bliżej kuchni.

- Izzy, kurwa mać!

Głos ojca wywołuje u mnie zimne poty. Ręce zaczynają mi się trząść, natychmiast odwracam się w jego stronę i spuszczam głowę. Boję się spojrzeć mu w oczy. Wiem, że jest wściekły. Zupełnie nagle uderza mnie myśl, że być może zobaczył mnie z Alexem. To całkiem możliwe. Byliśmy za blisko centrum. Powinniśmy odjechać dalej.

- Patrz na mnie do cholery jasnej!

Podnoszę głowę i zanim jeszcze mam szanse spojrzeć mu w oczy czuję jak jego dłoń boleśnie zaciska się na moim nadgarstku. Zaciskam szczękę, ale to nie tłumi jęku bólu. Za to - okazanie emocji - popycha mnie na szafki. Potrącam po drodze nóż. Upada na podłodze tuż obok mnie. 

- Idiotka! - wrzeszczy ojciec.

- Chciałaś zabić tym nożem siebie czy Larrego? - śmieje się Jim. Nachyla się nade mną i łapie agresywnie mój podbródek. Staram się odsunąć, ale uwięzili mnie przy szafkach. Cała drżę. - Nie martw się, mała. Ani jedno ani drugie ci nie wyjdzie.

Ojciec siada przy stole i kiwa z aprobatą w stronę Jima. Ten nachyla się do mojego ucha i lekko je przygryza. Nachodzą mnie mdłości i obrzydzenie; do Jima, do samej siebie, do wszystkiego.

- Pizza gotowa? - pyta tata. Beztrosko przegląda coś w swojej komórce. Wygląda jakby nic złego nie miało tu miejsca. Bo dla niego tu nie jest źle. Nie widzi w tym domu niczego niepoprawnego.

Zbieram w sobie siły, staram się zachować nad ciałem tak dużą kontrolę jaką tylko w tej chwili potrafię z siebie wykrzesać.

- Tak.

Gratuluję sobie wewnętrznie za to, że mój głos nie zadrżał.

- Świetnie. Nałóż nam i spieprzaj stąd wreszcie.

Kiedy tylko mężczyzna puszcza mnie, żeby siąść przy stole, podnoszę się szybko i nakładam dwie duże porcje pizzy na talerze. Stawiam na stół i idę do swojego pokoju.

Upadam przy łóżku i sprawdzam nadgarstek. Bywało gorzej. Zostanie tylko mały siniak. Muszę założyć jutro bluzę. Nie chcę, żeby Alex się niepotrzebnie martwił. Alex. Uśmiecham się niekontrolowanie na myśl o nim. Kiedy zapytał mnie dziś przed samochodem o wspólne wyjście coś sobie uświadomiłam. Nie ma już odwrotu. Alex mi się podoba, bardzo. Jeśli nagle straci mną zainteresowanie... będzie bolało. Będę potrzebowała dużo czasu, żeby zapomnieć o jego dotyku, zapachu, o tym co dla mnie zrobił. Bo robi dla mnie ogromnie dużo. Nigdy nie zaznałam tak dużo dobra od jednego człowieka. Nigdy nie czułam się tak bezpiecznie przy kimkolwiek.

Wyciągam z plecaka telefon i wchodzę w ikonkę wiadomości. Nie napiszę do niego. Nie chcę mu przeszkadzać. Przecież nic się jeszcze nie stało. Chcę tylko przeczytać jeszcze raz wiadomości, które dziś pisaliśmy. Uśmiecham się. Nigdy nie sądziłam, że będę do kogoś pisała. Nigdy nie sądziłam, że będę reagować na płeć przeciwną jak inne nastolatki.

Za bardzo się zamyśliłam.. Powinnam odrobić lekcje i posprzątać pokój. Chowam telefon głęboko w plecaku, tak na wszelki wypadek i wyciągam kilka zeszytów, w których mam notatki. Kładę się na łóżku i próbuję zrozumieć o czym mówiła pani na angielskim. Nie interesuję się literaturą i większość powieści i poematów jest dla mnie zupełnie niezrozumiała, a czasem wręcz bezsensowna. Dlatego na jutrzejszą wypowiedź ustną muszę się naprawdę porządnie przygotować. 

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz