*41*

3.1K 185 14
                                    

- Halo? - mówi do telefonu.

Mój oddech zatrzymuje się na sekundę, w której milknie. Powie wszystko. Wyda mnie i oboje zapłacimy za to wysoką cenę. Odpuszczam. Siadam ciężko na krześle i chowam twarz w dłoniach. Nie poradzę sobie teraz. Ojciec będzie wściekły. Zrobi krzywdę Alexowi, a ja nie umiem go powstrzymać. To będzie koszmar. Czuję łzy, wypełniające mi oczy. Nie dam rady, nie poradzę sobie...

- Przepraszam pomyłka - słyszę. Natychmiast podnoszę głowę. Coś tu nie gra. - Mój synek zabrał telefon. Nie zdążyłem się rozłączyć. Najmocniej przepraszam za problem... Oczywiście. Jeszcze raz przepraszam. Do widzenia.

Alex chowa telefon i kieruje wzrok na mnie. Ja wpatruję się w niego, nic nie rozumiejąc. Jeszcze przed chwilą był gotowy mnie wydać. Co się zmieniło przez te kilka sekund? Dlaczego zmienił zdanie? To znaczy, cieszę się z tego. Uratował sam siebie przed wieloma problemami, ale nadal nie rozumiem dlaczego skłamał funkcjonariuszowi. Muszę wyglądać idiotycznie, gapiąc się na niego z otwartą buzią. On za to wygląda świetnie - napięte, mocne rysy twarzy, czujne, intensywne oczy, idealnie ułożone włosy. Żadne z nas się nie porusza przez długi czas. Patrzymy na siebie. On wnikliwie, ja - zdezorientowana. Mam wrażenie, że mijają godziny, zanim wreszcie się odzywa.

- Co miałaś na myśli, mówiąc, że nie mam pojęcia w co się pakuje?

Wolałabym, żeby nadal milczał niż zadał to pytanie. Wzdycham ciężko, siadam na krześle, a twarz przecieram dłońmi. Alex birze krzesło z sąsiedniej ławki, stawia je naprzeciwko mojego i siada. Pochyla się lekko w moją stronę, co jeszcze bardziej mnie onieśmiela.

- Izzy...

Kręcę gwałtownie głową.

- Już i tak wiesz za dużo - odpowiadam stanowczo.

Alex chyba uważa inaczej, ale nie ma szansy na wyrażenie tego. Dzwoni dzwonek na lekcję i do klasy wpada gromada uczniów. Mężczyzna odsuwa się w ostatniej chwili. Błyskawicznie odstawia krzesło i staje przy swoim biurku. Robi to tak sprawnie, że nikt nie ma szansy dowiedzieć się co tu się przed chwilą działo i jak blisko mnie siedział. Próbuję uspokoić oddech i wyglądać przyzwoicie, bo nie chcę, żeby ktoś coś zauważył. To mogłoby przysporzyć Alexowi problemów, a przecież właśnie tego chcę uniknąć. Całe szczęście nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nikt, poza Tony'm. Przygląda mi się uważnie, a na koniec rzuca współczujące spojrzenie. Zupełnie nie wygląda jakby coś podejrzewał. Raczej jakby ubolewał nad tym, że musiałam pójść na "kazanie o ocenach" do Blacka. Posyłam mu raczej nijaki uśmiech i zaczynam wyciągać książki z plecaka.

Black odchrząkuje i stuka kluczami w biurko, żeby zwrócić na siebie uwagę uczniów.

- Witam szanownych śmieszków. Mam dla was dwie wiadomości - mówi. Oczy wszystkich skupione są tylko na nim. Nie mam pojęcia jak to robi, ale z łatwością ściąga na siebie uwagę. Nikt go nie lekceważy. - Zła- piszecie kartkówkę, bo dyrektor sądzi, że macie za mało ocen z geografii. Dobra - ani wam nie chcę się tego pisać, ani mi sprawdzać, więc będą tylko dwa najprostsze z najprostszych pytań i tylko z ostatniej lekcji.

Po klasie rozchodzi się cichy pomruk niezadowolenia, ale wiem, że wszyscy spodziewali się kartkówki i dziękują w myślach Alexowi za łatwe pytania. Kiedy mężczyzna dyktuje stwierdzam, że naprawdę wybrał najprostsze rzeczy. Mimo to z trudem odpowiadam na jedno z pytań, a drugiego nawet nie ruszam. Nie umiem. Znów nie zaliczę kartkówki. Tata będzie bardzo zły, a Alex będzie miał powód do prawdziwego kazania na temat ocen. Z zażenowaniem oddaję w połowie pustą kartkę. Widzę po minie Alexa, że nie jest z tego zadowolony. Zerka na mnie dyskretnie i w jego oczach widzę współczucie. Jest mu mnie żal. Czuję, że widzi we mnie słabą dziewczynkę i nie cierpię go za to, a jednocześnie chcę, żeby mi pomógł. Nie rozumiem sama siebie. Nawet nie próbuję tego zrobić. Przez całą lekcję czuję na sobie spojrzenie Alexa, ale patrzę tylko na książkę. Nie mam odwagi spotkać jego wzroku.

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz