*8*

4.4K 231 9
                                    

Pan Alexander uciszył pierwszoklasistów i kazał mi zaczekać chwile na korytarzu.

- Usiądźcie i czytajcie kolejny temat - usłyszałam zza drzwi. - Albo przynajmniej udawajcie, że to robicie. W każdym bądź razie wychodzę na kilka minut, a wy macie być cicho, chyba, że chcecie kartkówkę na następnej lekcji.

Black wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi. Uśmiechnął się do mnie i, prawdopodobnie widząc moją niezbyt zadowoloną minę, postanowił mnie uspokoić.

- Uśmiechnij się - powiedział. - Wszyscy inni byliby zachwyceni, że nie muszą iść na lekcje i nie czekają ich żadne konsekwencje.

- Może po prostu nie jestem jak inni - zaoponowałam automatycznie.

Nauczyciel złożył ręce na piersi, przekrzywił lekko głowę na prawą stronę i patrzył na mnie mocno przez chwilkę. O dziwno nie czułam się skrępowana.

- Masz racje. Nie jesteś - przyznał.

Przez chwile nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tam po prostu i gapiłam się na niego jak głupia. Nie trwało to długo. Mężczyzna uśmiechnął się i zaczął inny temat.

- To jak? Opowiesz mi w końcu jak się tu czujesz? - Zgrabnie usiadł na parapecie i wpatrywał się ze mnie wyczekująco. Milczałam kilka sekund, więc pan Alexander znów zaczął tłumaczyć mi jak małemu dziecku. - Nie mówisz mi mówić wszystkiego. Nie wymagam tego, bo wiem, że nie jestem kimś komu chciałabyś się zwierzać, ale musisz mi powiedzieć trochę więcej niż "Nie jest źle" - Rozbawił mnie, przedrzeźniając mój głos. - Inaczej pani Coop trzepnie mnie linijką w plecy jak ostatnio, a zapewniam cię, że mimo swojego wieku nadal ma siłę.

Zaśmiałam się cicho. Chyba trochę poprawił mi się humor. To pewnie dzięki temu, że Tony opowiedział mi o swoich wakacjach w Wenecji.

- No dobrze - skapitulowałam. - Nie chcę, żeby pani Coop użyła linijki.

Black złożył ręce i ukłonił się lekko przede mną.

- O dzięki wielkie, panno White za uratowanie mych niewinnych pleców  - powiedział teatralnie.

Uśmiechnęłam się szeroko i postanowiłam naprawdę coś mu powiedzieć, żeby nie musiał się tłumaczyć przed moją wychowawczynią.

- No więc..

- No więc... - powtórzył.

- Jest dobrze... - zaczęłam.

- Tylko nie kończ na tym zdaniu - przerwał mi. - Błagam.

Uśmiechnęłam się znów i kontynuowałam.

- Już nie się nie gubię. Dobrze dogaduję się z ludźmi. Chyba nawet znalazłam kilku przyjaciół. I powoli przyzwyczajam się do wstawania wcześnie rano.

Ostatnie zdanie było małym kłamstwem, bo w wakacje w zasadzie wstawałam jeszcze wcześniej. Ojciec miał swoje bezsensowne wymogi i zadania, które musiałam zrobić koniecznie o piątej rano. Ale rozbawienie, które zauważyłam u dwudziestopięciolatka było warte lekkiego nagięcia prawdy.

- To nadal nie jest zbyt wiele informacji, ale myślę, że pani Cooper to wystarczy - podsumował. - Masz jakieś pytanie dotyczące szkoły, nauczycieli? Np. skąd biorą klasówki? Pracuję tu już rok i zdążyłem co nieco zauważyć.

Uśmiechnął się cwanie i spodobało mi się to. Nie powinno, ale spodobało. Zresztą to chyba nie jest nic zabronionego, prawda? Większość nastolatek chociaż raz w życiu ma etap, kiedy zauważa atrakcyjne szczegóły u swojego nauczyciela albo wykładowcy.

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz