Szczęśliwych walentynek ❤ , a kto woli dzień jutrzejszy temu szczęśliwego dnia singla ❤👌
~~~~~~~~~~~~~~
- Jedna duża pepperoni, trzy małe cole i szklanka wody - powtarza kelner, upewniając się, że wszystko dobrze zapisał.
- Dokładnie - potwierdza Lindsay.
Mężczyzna odchodzi. Liz znów przytula się do boku Tony'ego. Robi to przez cały dzień. Mi to zupełnie nie przeszkadza, ale Mike za każdym razem przekręca oczami albo wzdycha ciężko.
Andersson obejmuje ramieniem dziewczynę i całuje ją w czoło.
- Tony, stary, naprawdę nie przeszkadza ci, że ona wisi na tobie na każdym kroku? - pyta Mike. Pochyla się, opiera łokciami na stole i świdruje wzrokiem dwójkę po przeciwnej stronie. - Ja bym nie wytrzymał. Ona waży tone!
Gdyby powiedział to ktoś inny inni, już dawno leżałby na ziemi, powalony przez Lindsay. Ale to tylko Mike. Jest dla niej jak brat, więc po prostu pokazała mu środkowego palca i zagroziła.
- Powiedz tak jeszcze raz, a wyrwę ci język i wydłubię oczy, kretynie! - syczy wrogo szatynka. Ma przymrużone oczy. Wygląda naprawdę groźnie.
Mike wybucha śmiechem, a Liz zaraz po nim. Patrzę trochę zdezorientowana na Tony'ego, ale on też chichocze. Uświadamiam sobie, że poczułam się nieswojo przez ojca i Jima. Zazwyczaj groźby i wyzwiska słyszę od nich, nawet jeśli nie są skierowane do mnie, dlatego czuję się niepewnie, słuchając co mówi Lindsay. Jim i ojciec prześladują mnie wszędzie. Boję się nawet jeśli wiem, że nie ma ich w pobliżu. Coś jest ze mną nie tak...
- Wracając.. - kontynuuje Mike. Jego głos sprowadza moje myśli na rzeczywisty tor. - Naprawdę nie masz nic przeciwko, żeby utrudniała ci ruchy przez cały dzień?
Andersson spogląda z uśmiechem na Lindsay i przyciąga ją jeszcze mocniej do siebie. Wyglądają dokładnie tak jak pary z filmów. Piękni, młodzi, bezgranicznie zakochani w sobie. Patrzą sobie chwilę w oczy. Dopiero po chwili przypominają sobie, ze blondyn zadał pytanie.
- Nie - odpowiada Tony. - Dlaczego miało by mi przeszkadzać, że moja dziewczyna pokazuje mi co czuje.
Mike przewraca oczami, zirytowany. Niemal rozkłada się na kanapie. Zakłada ręce na piersi i rzuca gniewne spojrzenia. Wygląda jakby, używając wzroku, próbował uderzyć Tony'ego i przywrócić mu męski rozsądek. Ja reaguje na nową parę zupełnie inaczej. Uważam, że to niesamowite. Ten stan zauroczenia. To piękne, kiedy dwójka osób nie widzi świata poza sobą. Przez chwilę nawet im zazdroszczę, bo wiem, że ja nigdy nie będę miała chłopaka. Jeśli uda mi się uciec ze strefy kontroli ojca, nikt nie będzie chciał się ze mną związać lub sama po prostu nie będę potrafiła nikogo do siebie dopuścić. A jeżeli nie dam rady uciec, ojciec niewątpliwie zmusi mnie do związku z Jimem, a to.. to będzie piekło.
- A on co tu robi?
To pytanie sprawia, że wracam do rzeczywistości. Nie wiem o czym mówią. Rozglądam się po twarzach przyjaciół. Wszystkie zwrócone są w jedną stronę, więc i ja odwracam głowę w bok. Mój wzrok szybko wychwytuje sylwetkę Alexa. Nie widziałam go dziś. Ma na sobie zwykle jeansy, białą koszulkę i czarną kurtkę. Idzie do jednego ze stolików pod ścianą. Naprzeciwko niego siada inny mężczyzna, mniej więcej w jego wieku. Pierwszym co zwraca moją uwagę zasługuje jest jego głowa ogolona niemal do zera. To chyba jakiś przyjaciel Alexa. Obydwaj mają niezadowolone miny.
- Nie powinien być na tej całej naradzie czy czymś takim? - pyta Mike.
Nikt mu nie odpowiada, bo nikt z nas nie zna odpowiedzi. Ja nawet się nad nią nie zastanawiam. Czuję za to jak wypieki pojawiają się na mojej twarzy, bo widok Alexa przypomina mi jak bardzo pragnęłam do niego zadzwonić w sobotę. Byłam przerażona, nadal jestem i prawdopodobnie zawsze będę. Wiem, że powinnam się odwdzięczać na ojcu i Jimowi za to co dla mnie robią, ale nie chcę tego robić w ten sposób. Na pewno potrafiłabym wymyślić inny sposób na podziękowanie za opiekę nade mną. Kiedyś nawet byłam gotowa zasugerować tacie kilka innych sposobów, ale tego samego wieczoru delikatnie podsunęłam, że przydałyby nam się nowe talerze i ojciec ukarał mnie pasem. Od tamtej pory nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby cokolwiek zasugerować. Przytakuję tylko kiedy trzeba, bo wiem, że ojciec gdzieś głęboko w sercu jest całkiem dobrym człowiekiem. Coś go po prostu zmieniło.

CZYTASZ
Nie jesteś sam(a)
RomanceCzasem życie wzmaga od ciebie więcej niż jesteś w stanie udźwignąć. Izzy coś o tym wie. Koszmar, rozgrywający się w jej domu odciska coraz większe piętno na jej psychice. Mimo to dziewczyna świetnie radzi sobie z życiem towarzyskim. Kiedyś jednak co...