*35*

3.3K 214 9
                                    

- Izzy, kochanie!

Nie czuję żadnych emocji związanych z powrotem ojca. Wiem, że będę mniej jeść, ale nie obchodzi mnie to teraz. Zastanawiam się czy to moje rzeczywiste odczucia czy ciągle panuje nade mną obojętność sprzed kilku chwil.

Ojciec ma uśmiech na twarzy. Idzie w moją stronę z rozłożonymi rękoma, ale nie robię sobie nadziei. Nigdy mnie nie przytulił, więc dlaczego miałby to zrobić tym razem? Nigdy nie powiedział, że tęsknił, więc dlaczego miałby to powiedzieć teraz? W ostatniej chwili opuszcza ramiona, a jego delikatny uśmiech zamienia się w kpiący uśmieszek.

- Jestem trochę zmęczony. Zrób mi kawę i porządnego burgera.

Przygląda mi się uważnie. Wiem, że widzi w jakim jestem stanie. Słaniam się na nogach. Mimo to, wymija mnie obojętnie i rozkłada się na kanapie. Bez słowa idę do kuchni i wstawiam wodę na kawę. Nogi jeszcze mi się plączą i brzuch nadal okropnie boli, więc przygarbiona, opieram się o blat. Próbuję przyrządzić ojcu hamburgera, ale prawdę mówiąc ledwo widzę co mam w ręku.

- Dlaczego młoda jest w takim stanie? - pyta ojciec.

Od salonu dzieli mnie tylko jedna cienka ściana, więc mimo, że tata mówi cicho i tak wszystko słyszę.

Jim wzdycha, jakby był naprawdę zmęczony.

- Sprowadziła do pokoju jakiegoś sukinsyna.

- Znowu?! - zdziwi się ojciec.

Nie słyszę nic, co znaczy, że Jim pewnie tylko przytaknął.

Po kilku latach powinnam się do tego przyzwyczaić, ale te słowa nadal bolą. Nigdy nie widzieli u mnie w pokoju żadnego chłopaka. Nigdy nikogo nie przyprowadziłam do domu. Nie dałam im żadnego powodu, żeby myśleli, że się puszczam, a mimo to od kilku lat ciągle słyszę jaką jestem dziwką.

Słyszę, że woda się gotuje, więc przerywam krojenie i robię szybko ulubioną kawę ojca. Jest już po dwudziestej, a skoro tata potrzebuje dawki kofeiny, zgaduję, że razem z Jimem mają zamiar wyjść do klubu. Biorę filiżankę i idę do salonu. Podaje ją ojcu, a później błyskawicznie wracam do kuchni. Znów zabieram się za kolację ojca. Podjadam w między czasie, ale szybko przestaję. Mój żołądek odmawia współpracy i chcę oddać wszystko co dostał.

Wcześniej nie czułam zupełnie niczego, ale teraz chcę, żeby ten dzień się skończył. Chcę tylko iść spać. Kiedyś myślałam też o tym, żeby się już nie obudzić. Po prostu zasnąć na zawsze. Skończyłyby się wszystkie moje problemy. Jim i tata na pewno by sobie poradzili, a inni.. Ledwo mnie znają. Myślę, że moje zniknięcie nie byłoby dla nikogo problemem, a jednak nigdy nie zrobiłam nic w tym kierunku i chyba tego nie żałuję.

Kończę hamburgera i zanoszę go ojcu. Jim siedzi na jednym z foteli. Obydwaj śmieją się z jakiegoś rasistowskiego żartu. Nie chcę im przerywać, bo wiem, że tego nie cierpią, ale chciałabym iść już do pokoju.

- Mogę już iść spać? - pytam. Wychwytuje ich gniewne spojrzenia. Szybko dostrzegam swój błąd i się poprawiam. - Proszę.

Ojciec patrzy na Jima, ten wzrusza ramionami.

- Okej - mówi tata. - Ale jutro musisz wstać wcześniej i posprzątać salon.

Kiwam głową z ulgą. Nie wiem, czy wytrzymałabym tu dłużej. Nie mam siły nawet powiedzieć więcej niż "dziękuję".  Niemal biegnę do swojego pokoju, błagając w myślach, żeby nie zmienili zdania. Zamykam drzwi, tym razem nie na klucz, i wślizguję się pod kołdrę. Zapalam lampkę nocną. Wiem, że sporo ryzykuję, a mimo to, wyciągam z plecaka małą karteczkę i dopiero wtedy się kładę.

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz