*2*

5.5K 236 7
                                    

- Isabel!

Odwróciłam się do pana Blacka. Wystawił w moją stronę jakąś kartkę.

- Mówiłaś, że jesteś tu nowa, więc pomyślałam, że przyda ci się to. - Wyciągnął w moją stronę średniej wielkości kolorowy kawałek papieru. - To plan szkoły. Wszystkie klasy są zaznaczone, więc myślę, że trochę ułatwi ci to pierwsze dni. Większość z nich odwiedzała już tą szkołę, albo chociaż była na dniach otwartych, więc oni się nie zgubią. A ty widziałaś ją raptem raz, przed chwilą, więc możesz zrobić sobie tego zdjęcie, żeby było ci łatwiej.

Przyjęłam kartkę i uśmiechnęłam się. Zawahałam się, kiedy sięgnęłam do małej torebki i zanim wyciągnęłam telefon odwróciłam się tak, żeby nikt nie widział co robię. Dopiero wtedy wyciągnęłam moją starą komórkę i zrobiłam jak najwięcej zdjęć planu, żeby mieć pewność, że jeśli jedno będzie rozmazane inne będzie w miarę czytelne. Ojciec pozwala mi kupować dość drogie ciuchy, o ile na zakupy jeżdżę z nim. Nie mogę sama. A ten telefon to jedyne "nowoczesne" urządzenie, którego mogę używać. Ale służy mi on tylko do dzwonienia i czasami pisania SMS-ów, ale to zdarza się rzadko, bo wiadomości są sprawdzane. Tak jak wszystko inne w telefonie i nie tylko. Nie ma szans na to, żebym miała normalnego smartfona. Kiedyś miałam gdzieś to co inni myślą o mnie czy o moim telefonie, ale kiedy zaczęłam próbować odbudować swoje życie towarzyskie, żeby zapomnieć o życiu w domu, stary telefon zaczął przeszkadzać. Więc po prostu nauczyłam się go ukrywać i kłamać.

Gdy skończyłam, schowałam szybko komórkę i oddałam plan nauczycielowi. Z dziwnym grymasem na twarzy przyjął kawałek papieru, schował go z powrotem do teczki i oparł się o ścianę, przyglądając się pierwszoklasistom. Odsunęłam się kilka kroków w bok i zrobiłam to samo. Znowu miałam bezsensowne wrażenie, że pan Alexander przyglądał mi się kilka sekund. Potrząsnęłam głową, odganiając od siebie tą myśl. Mimo wszystko to był błąd, bo z braku innych myśli do głowy wkradło się wspomnienie wczorajszego wieczoru. Ojciec. Wyjście bez pozwolenia. Cios. Ból. Chęć płaczu, ale brak łez.

- Isabel? - usłyszałam obok siebie. Przekręciłam głowę i zdezorientowana odkryłam, że pan Black przygląda mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Kątem oka dostrzegłam też, że młodzi licealiści nadal robią zdjęcia planu. -  Coś się stało?

Zmarszczyłam brwi, nie bardzo wiedząc co mam zrobić ani o co chodzi mężczyźnie.

- Nie. Dlaczego pan pyta?

Zmierzył mnie twardym wzrokiem i zmrużył lekko oczy.

-  Trzęsiesz się - zauważył.

Spojrzałam w dół, na swoje ręce. Rzeczywiście drżały. Uświadomiłam sobie, że to pewnie przez ojca, więc zamieniłam sytuacje tak, aby wyglądało to w miarę naturalnie i normalnie. Zaczęłam pocierać o siebie ręce i rozluźniłam się na tyle, na ile umiałam.

- To z zimna - odpowiedziałam pewnie i wyraźnie. - Sądziłam, że będzie cieplej, więc ubrałam się w dość lekkie ubrania - wskazałam na swój szary długi, ale cienki sweter.

Black kiwnął głową, dając znać, że rozumie i wrócił do obserwowania uczniów, a ja poszłam do sekretariatu po plan zajęć. Poszło dość szybko i po chwili każdy już miał w rękach kartkę papieru. Kiedy Black zorientował się, że wszyscy skończyliśmy, odepchnął się nogą od ściany i właściwie nie musiał robić nic innego, bo wszyscy już zamilkli i odwrócili się w jego stronę. W zaskakująco szybki sposób zyskiwał szacunek.

~~~~~~~~~~~~~~

Po 20 minutach wychodziłam z terenu szkoły. Nie bardzo wiedziałam, co teraz robić. Dopóki nie zerknęłam na zegarek w telefonie. Szlag! Uciekł mi autobus, a następny będzie dopiero za 3 godziny. Ale ja za 20 minut powinnam być w domu i sprzątać!! To się dla mnie źle skończy... Nie chce powtórki ze wczoraj. Jestem pewna, że dziś będzie gorzej. Nie chcę tam wracać. Nie chcę wracać do ojca. Już nie raz myślałam o tym, żeby któregoś dnia po prostu pójść w drugą stronę i nigdy nie powrócić do taty. Ale nigdy nawet nie spróbowałam. Poznałam już kilka osób, które to zrobiły. Może i mają wolność, ale nic poza tym. Bez pieniędzy, stałego domu, pracy czy wykształcenia. Ja chcę w życiu podróżować - tylko tego pragnę, a do tego potrzeba pieniędzy, których nie dostanę bez wykształcenia. Teoretycznie mogłabym już zamieszkać sama, albo się do kogoś przeprowadzić. Problem polega na tym, że nie mam z kim zamieszkać, a ojciec wpadłby w szał, gdyby chociaż przez 2 sekundy słyszał o tym, że nie chcę mieszkać z nim. Dlatego nadal z nim mieszkam. Czasem myślałam też o tym, żeby pójść na policję, ale wtedy przypominałam sobie co było ostatnim razem i rezygnowałam. Kiedy po raz pierwszy i jedyny poszłam na komisariat zgłosić swoją sytuację, funkcjonariusz powiedział, że postarają się załatwić tą sprawę najszybciej jak się da, ale nie mogą zrobić niczego natychmiast, bo nie mają dowodów. Zdruzgotana wróciłam wtedy do mieszkania i stwierdziłam, że sama zdobędę dla nich dowody. Ale już pierwszego dnia ojciec przyłapał mnie na nagrywaniu go. Koniec końców potem przez tydzień nie mogłam nawet podnieść się z łóżka, a policjanci nie interweniowali, bo jak się okazało byli znajomymi taty. Po tym już nigdy w żaden sposób nie próbowałam zrobić czegokolwiek ze swoją sytuacją.

Przez pierwsze kilka minut szukałam taksówki, ale stwierdziłam, że to nie ma większego sensu. O tej porze są spore korki, więc i tak nie dojechałabym na czas, a tylko zmarnowałabym pieniądze, które mogę przecież wykorzystać na jedzenie. Tak więc załamana, zdenerwowana i przerażona tym co się stanie ruszyłam w stronę domu.

Zostało mi już tylko 500 metrów, kiedy poczułam jak wszystkie ostatnie siniaki i obicia dają o sobie znać. Wydawało mi się, że żebra same się zaraz połamią, żeby oszczędzić ojcu roboty. Próbowałam się za wszelką cenę uspokoić, ale nic nie pomagało. Panicznie bałam się powrotów do domu i spędzania w nim czasu. Dodatkowo nigdy nie wiedziałam czy tata jest w dom, bo samochód zawsze parkował w garażu, a ja nie miałam tam wstępu. Mogłam jedynie domyślać się czy na wejściu znowu usłyszę obelgi, czy równie nieprzyjemną ciszę.

Tym razem o dziwo usłyszałam ciszę. Stałam się przez to jeszcze bardziej czujna i nerwowa. Jestem pewna, że na rano na stole była kartka, informująca, że tata wróci o 12, a do tego czasu mam być w domu, a mój pokój ma lśnić. Stawiałam kroki najciszej jak umiałam. Wyglądało na to, że nikogo nie ma, a mimo to czułam się osaczona. Minęłam kuchnię i już miałam skręcać  w korytarz, prowadzący do mojego pokoju, ale nagle, zupełnie znikąd, przed moją twarzą pojawiła się wielka pięść. Poczułam palący ból na lewym policzku w tym samym momencie, w którym runęłam plecami na ziemię. Mimo to nie odważyłam się wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku.

- Suka! - ryknął ojciec. Wiedziałam, że się nade mną pochyla. Czułam jego oddech. Ale nie otworzyłam oczy, nie poruszyłam się nawet o milimetr. - Przecież napisałem ci, że masz być w domu wpół do dwunastej! Gdzie ty się szlajałaś? Pewnie znowu dawałaś dupy! Tą ździrowatość odziedziczyłaś chyba po matce. Obydwie jesteście popieprzone. Do pokoju!

Wyczułam, że wyprostował się, więc ośmieliłam się unieść powieki. Widziałam jego siwiejące włosy i krzywy nos. Skupiałam uwagę na wszystkich detalach, starając się w ten sposób odwrócić wzrok od zaciśniętych pięści, tylko czekających na okazję, żeby znów mnie uderzyć. Chciałam wstać, ale jego spojrzenie przygwoździło mnie do podłogi.

- Powiedziałem coś do cholery! - miałam wrażenie, że ten wrzask wdarł się do najgłębszych zakamarków mojego ciała. 

Nadal sparaliżowana strachem w połowie leżałam na podłodze, a ojciec ojciec widząc to chwycił mnie za włosy i siłą postawił do pionu. Łzy leciały z moich oczu, ale nadal nie wydałam z siebie nawet najcichszego jęku; wiedziałam, że to tylko bardziej go zdenerwuje. Przeszliśmy cały korytarz - on dumny, silny, trzymając w pięści moje włosy i ja szarpana, obijająca się o przedmioty, obolała. Wepchnął mnie do mojego pokoju, a potem patrzył jak próbuję zachować resztki godności i podnieść się o własnych siłach.

- Za pół godziny tu wrócę. Ma być czysto jakby to był pałac. Wygląda jakbyś mieszkała w chlewie, idiotko. Hańbisz nasz dom! - wycedził. Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, jakbym była najbrzydszą i najbardziej obleśną istotą na świecie, i chociaż patrzy tak na mnie już od 9 lat, nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. Co więcej... jestem pewna, że nigdy się z tym nie pogodzę. Z tym, że mój własny tata, ktoś kto powinien mnie chronić jak nikt inny, widzi we mnie coś odstraszającego.  - Suka. Nie licz na obiad.  - Splunął mi jeszcze pod nogi i wyszedł.

Odczekałam kilka chwil, żeby mieć pewność, że niczego nie usłyszy i jęknęłam z bólu i dotknęłam delikatnie dłonią piekącego policzka. Ostatkami sił posprzątałam najlepiej jak mogłam, choć wiedziałam, że to bez sensu. Nie ważne jak bardzo bym tu wyczyściła, on i tak znajdzie coś, co jest nie tak, nawet jeśli jest to absurdalne. Potem znów uderzy mnie kilka razy i wyjdzie, powtarzając, że jestem suką. Już dawno nauczyłam się, że zawsze robię coś nie tak. 

Mimo wszystko nie pozwalam, żeby moja sytuacja w domu za bardzo oddziaływała na mnie i moje życie towarzyskie. Chociaż ciężko jest utrzymywać znajomych z dala od życia rodzinnego, wymyślać ciągle nowy wymówki dlaczego nie możemy spotykać się po szkole, dlaczego nie mogą przychodzić do mnie, a jeszcze trudniej ukrywać lub wyjaśniać siniaki. Ale przez te kilka lat wprawiłam się w kłamaniu i dopracowałam tą sztukę niemal do perfekcji. Nie jestem z tego dumna, ale musiałam jakoś przeżyć, a zatajanie prawdy było konieczne.

Ojciec wpadł do mojego pokoju tak nagle, że nie zdążyłam nawet zmienić wyrazu twarzy. Zauważył moją słabość. Będę tego żałować. Widziałam jak zacisnął usta i pięści, jak oczy mu pociemniały. Nie jestem nawet pewna w co mnie uderzył. Możliwe, że straciłąm przytomność zanim w ogóle mnie dotknął.

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz