*37*

3.6K 205 6
                                    

Okazuje się, że dwa rozdziały na tydzień są trochę uciążliwe... Przepraszam, ale na razie, dopóki jestem tak zabiegana, rozdziały będą raz w tygodniu. Prawdopodobnie w weekendy.

~~~~~~~~~~~~~~

Zamykam drzwi i opieram się o umywalkę. Muszę zwilżyć lekko twarz wodą, żeby choć trochę się otrzeźwić. Spotkanie z Alexem wytrąciło mnie z równowagi. Powróciły wszystkie wątpliwości z soboty. Może powinnam pozwolić sobie pomóc. Może opowiedzieć mu o wszystkim. Może razem byśmy coś wymyślili. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Zupełnie nie wiem co robić. Chciałabym, żeby moje życie wyglądało zupełnie inaczej...

I w momencie, w którym to mówię, uświadamiam sobie, że to możliwe.

Jeśli coś zrobię.

Jeśli przyznam Alexowi, że potrzebuję pomocy.

Jednak nie chcę, żeby myślał, że jestem słaba, choć pewnie wie to już od dawna. Nawet nie wiem dlaczego w ogóle obchodzi mnie, co pomyśli o mnie Alex. Znam go ponad dwa miesiące, nie powinnam nawet o nim myśleć! Ale to robię choć niechętnie przyznaję to nawet przed samą sobą. Myślę o nim teraz. Myślałam w sobotę, kiedy potrzebowałam pomocy. A to znaczy, że potrzebuję pomocy z jego strony.

Wycieram lekko twarz ręcznikiem papierowym i wychodzę z łazienki. Nawet nie pamiętam po co tam poszłam. Po prostu wychodzę. Rozglądam się wokół. Szukam twarzy Alexa. Nigdzie go nie widzę. Bezmyślnie niemal kręcę się wokół, mając nadzieję, że zaraz się pojawi.

- Szukasz kogoś? - słyszę z boku.

Błyskawicznie odkręcam się, błagając, żeby to był Alex. Niestety. To tylko Mike. Blondyn przygląda mi się uważnie. Przygryzam wargę ze zdenerwowania. Próbuję na szybko wymyślić jakaś wymówkę.

- Spotkałam koleżankę z poprzedniej szkoły, ale musiałam pilnie do łazienki, więc kazałam jej tu na mnie zaczekać, a teraz nie mogę jej znaleźć.

Mam świadomość, że ciężko mu będzie w to uwierzyć, więc dla uwiarygodnienia mojego wyjaśnienia, znów zaczynam rozglądać się po pizzerii.

- Może zwiała - żartuje Mike.

Wymuszam chichot.

- Pewnie tak. - Postanawiam zmienić temat na łatwiejszy. - A ty po co tu przyszedłeś?

Mike zaczyna się śmiać.

- Uciekłem od nich - mówi z dumną. - Ciągle tylko przytulają się i całują. Nic ciekawego, ani tym bardziej nic na co chciałbym patrzeć. Poza tym wypiłem zdecydowanie za dużo wody przez te kilka godzin w szkole.

Znów na siłę się uśmiecham i kiwam głową. Mike puszcza mi oko i znika za drzwiami męskiej łazienki. Oddycham z ulgą i znów rozglądam się wokół. Słyszę za sobą chrząknięcie. Nabieram gwałtownie powietrza i błyskawicznie się przekręcam.

Alex. Nareszcie.

Otwieram usta, ale teraz, kiedy go widzę, nie wiem co chcę mu powiedzieć. Zupełnie żadne sensowne zdanie nie przychodzi mi do głowy. Stoję i po prostu na niego patrzę, bo w tej chwili nie potrafię zrobić nic innego. Jego cudowne kolorowe oczy przyglądają mi się wnikliwie. Zauważam, że jego wzrok zatrzymuje się nieco dłużej na moim opatrunku, ale po chwili odrywa od niego wzrok. Dostrzega, że cały czas patrzę się tylko w jego oczy. Marszczy brwi. Nie rozumie mnie. Sama siebie nie rozumiem.

- O co chodzi? - pyta mężczyzna.

Biorę głęboki oddech. W gardle mi zaschło, ale wiem, że muszę się teraz odezwać. W innym przypadku znów będę się musiała się mentalnie zbierać, a to zajmie mi za dużo czasu.

Nie jesteś sam(a)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz