- Dlaczego chciałaś zadzwonić?
Patrzę przez niego przez chwilę, zupełnie nieruchomo. Ma zmartwioną, może nawet trochę przestraszoną minę. Nie wiem co odpowiedzieć. Nie chcę odpowiadać. Jeśli powiem mu prawdę przejmie się za bardzo. Jeśli okłamię, wyczuje to. Powiedziałam już za dużo, żeby to odkręcić, ale nie znam żadnego wiarygodnego kłamstwa.
Więc po prostu kręcę głową. Nie robię nic innego.
Kolejna fala mdłości przychodzi całkowicie niezapowiedzianie. Zatykam usta ręką i próbuję cofnąć wszystko, zanim jeszcze trafi do mojej buzi. Alex natychmiast zaczyna rozglądać się po klasie, pewnie chcąc znaleźć coś w co mogłabym zwymiotować, ale już niczego nie potrzebuję. Chcę tylko zaczerpnąć powietrza. Wychylam się lekko w stronę otwartego okna. Alex prawdopodobnie myśli, że znów nie potrafię utrzymać równowagi albo chcę zwymiotować, więc szybko chwyta mnie z ramię i przytrzymuje. Drugą rękę kładzie na moich plecach i zaczyna rysować nią okrąg. Uświadamiam sobie, że to naprawdę pomaga.
- Jest okej. W porządku - zapewniam ochryple. - Chciałam tylko zaczerpnąć powietrza.
Nie mam odwagi na niego spojrzeć, ale czuję, że powinnam powiedzieć coś jeszcze. Prostuję się trochę i odchrząkuję. Trochę po to, żeby mój głos wrócił do normy,a trochę po to, żeby mieć więcej czasu na przemyślenie słów. W końcu decyduję się na najprostszą opcję.
- Przepraszam za problem. Zaraz mi przejdzie.
Ciągle na niego nie patrzę, ale mogę wyobrazić sobie jego minę. Czuję jak jego dłoń na moich plecach się zatrzymuje, a potem masuje mnie jeszcze delikatniej. Przechodzą mnie dreszcze. Sama nie wiem czy to przez jego dłoń czy to skutek wymiotów. Słyszę dźwięk otwieranych drzwi i głos pielęgniarki nakazującej uczniom przed klasą pójście do biblioteki. Alex nie odezwał się i zastanawiam się czy to dlatego, że nie chciał lub nie miał nic do powiedzenia czy dlatego, że nie zdążył.
- Kazałam im iść do biblioteki, bo muszę zostać z Isabelle tu - wyjaśnia kobieta. - W moim gabinecie jest pełno uczniów. Wszyscy z wymiotami lub biegunką. Straszne. To chyba jakiś wirus.
Jej kroki stają się coraz wyraźniejsze. Ręka mężczyzny się odsuwa i nie mam pojęcia jak się z tym czuję. Dotyka mnie za to ktoś inny. Dłonie kobiety nie są tak ciepłe jak dłonie Blacka. Są delikatniejsze, ale nie tak czułe jak ręce mężczyzny.
- Izzy... Jak się czujesz?
Zmuszam się do odwrócenia w ich stronę i podniesienia głowy. Unikam spojrzenia Alexa. Skupiam się tylko na Elli.
- Prawdę mówiąc już mi lepiej. Myślę, że mogę już wrócić na lekcję - kłamię.
- Mało wiarygodnie - podsumowuje kobieta. - Powiedz mi dokładnie co cię boli.
Wzdycham ciężko. Naprawdę nie chcę robić zamieszania.
- Trochę brzuch i głowa, ale to naprawdę nic wielkiego - zapewniam.
- Pozwól, że sama to ocenie.
Nie mam wyjścia. Siadam przodem do pielęgniarki. Bierze w ręce moją twarz i sprawdza moje oczy. Wyjmuje ze swojej torby kilka rzeczy i bada mnie przez chwilę. Nie skupiam się za bardzo na tym co robi. Wracam myślami do tego, co kilka minut temu sobie uświadomiłam; chciałabym spędzać z Alexem więcej czasu. Jego głos i dotyk działają na mnie uspokajająco. Jednak.. nie mogę mu tego powiedzieć. Ani nic z tym zrobić. Mogę po prostu to wiedzieć. Wzdycham ciężko. Nieświadomie zwracam tym uwagę dwójki dorosłych. Ella tylko unosi brwi, ale nie komentuje tego i wraca do pracy. Alex za to wbija we mnie wzrok. Mam wrażenie, że prześwietla mnie całą i próbuje dobrać się do moich myśli. Jego spojrzenie jest tak intensywne, że czuję na sobie jego ciężar, a mimo to nie odwracam wzroku. Patrzę na niego i nagle, w przez kilka szybkich sekund, mam nadzieję, że wyczyta w moich oczach wszystko, co chcę mu powiedzieć, choć nie mogę.
CZYTASZ
Nie jesteś sam(a)
RomansaCzasem życie wzmaga od ciebie więcej niż jesteś w stanie udźwignąć. Izzy coś o tym wie. Koszmar, rozgrywający się w jej domu odciska coraz większe piętno na jej psychice. Mimo to dziewczyna świetnie radzi sobie z życiem towarzyskim. Kiedyś jednak co...