— Głowa do przodu — nakazała Darelia, przeczesując grzebieniem ogniste loki i przyozdabiając je elegancką, złoconą spinką w kształcie róży. — Doskonale! Prawda? — zwróciła się do Tarii.
Najada energicznie pokiwała głową, jednocześnie zapinając również ozdobioną złotem kolię na smukłej szyi, by ukryć jabłko Adama.
— Co ci się stało? — zapytała, zauważając na niej drobne, ledwo zauważalne blizny. Mimowolnie przeciągnęła po jednej palcem, próbując domyślić się, co je spowodowało.
— To, co z naczyniami, tylko z nożem, który miałem przy szyi — odpowiedział Firmil, siedzący przed prowizoryczną toaletką, którą dziewczyny zmontowały ze stolika i lustra, wcześniej stojącego w rogu pokoju. Na tymże stoliku leżały rozrzucone ich nieliczne kosmetyki i wszystkie ozdoby, jakie tylko zabrały ze sobą, uznawszy, że nigdy nie wiadomo, co się przyda. Co prawda, nie spodziewały się, że będą przebierały kogokolwiek za niewiastę, w dodatku szlachciankę, bo na inną ciemny się ze swoim wyglądem nawet nie nadawał, jednak jak się okazało, dotychczas zbędne drobiazgi tym razem niemal ratowały im życie, a na pewno dodawały „panience" przed nimi autentyczności.
— Rozwaliłeś sobie nóż przy szyi?! Czy ty jesteś mądry? — parsknęła Darelia, cofając się o krok i podziwiając swe dzieło. Kiwnęła głową z zadowoleniem na widok niemal idealnie uczesanych włosów, świetnie pasujących do najprawdziwszej arystokratki, a nie chłopaka.
— To było pytanie retoryczne? — Uśmiechnął się cynicznie Firmil, również obserwujący wynik pracy elfki, przynajmniej na tyle, w jakim stopniu mógł zobaczyć go z przodu. — Wolę mieć ranki po lodzie niż poderżnięte sztyletem gardło — stwierdził, a kolia, zapięta z tyłu przez Tarię, oplotła jego szyję, obarczając ją lekkim ciężarem.
— A jakby któryś odłamek wbił się głęboko? — zapytała trafnie Darelia, skupiając się na makijażu. Najada stała obok, by szybko podać przyjaciółce potrzebne kosmetyki, a przy okazji móc bez problemu uczestniczyć w rozmowie.
— Moja magia mnie nie zabije — zachichotał Firmil, a elfka zaklęła, gdy rozmazała cień na powiece chłopaka.
— To czemu nie pokonałeś ich w ten sposób? — Zainteresowała się Taria, jednocześnie zmywając nadmiar specyfiku. Odsunęła się na bok, by elfka mogła ponownie skupić się na dokładnym podkreśleniu oczu Syna Nocy, aby uczynić je w ten sposób optycznie większymi.
— Nie umiem. — Mag wzruszył ramionami, a widząc miny towarzyszek, szybko wyjaśnił: — To instynktowna reakcja, nie potrafię powtórzyć jej na taką skalę, gdy robię to świadomie. Ale mogę zrobić bardzo ładną śnieżycę! — ogłosił z wyraźną dumą, błyskając przy tym białymi zębami. Darelia wykorzystała to, by przejechać po wąskich wargach szminką, a Firmil skrzywił się, widząc jej poczynania w lustrze. — Wyglądam jak baba — poskarżył się, wskazując na swoją twarz.
— O to chodzi — niemal wycedziła elfka, starając się nie walnąć niewdzięcznika.
— A rękawiczki? Po co są? — wtrąciła Taria, zanim wymiana zdań przerodziła się w kłótnię.
— Po to, żebym nie zamienił Arwara w sopel lodu przy kolejnej kłótni — prychnął Firmil. — A tak poważniej, nie mają nic wspólnego z ochroną przed nieplanowaną magią, jeśli o tym pomyślałaś. Sama widziałaś. Noszę obie tylko po to, by trudniej było zgadnąć, którą ręką naturalnie czaruję, a potrzebuję ich, by nie odmrozić sobie dłoni.
— A czemu miałbyś ją sobie odmrozić? — Darelia spojrzała z powątpiewaniem na jego ręce, schowane obecnie w białych, koronkowych rękawiczkach, sięgających niemal do łokci.
CZYTASZ
Zabić króla || Dzieci mroku i światła tom I
FantasyNiech usiądzie wygodnie na tronie, poczuje smak władzy. Zacznie snuć mroczne plany godne prawdziwego Władcy Zła. Gdy pomyśli, że jest bezkarny, poczuje się bezpieczny, drużyna jasnych herosów wymierzy mu sprawiedliwość, skracając o głowę... A raczej...