— Nigdy więcej ― stwierdził lord Gerwin z nieskrywanym zmęczeniem. ― Nigdy więcej. ― Ukrył pomarszczoną już od upływu lat twarz w dłoniach i wsunął palce między włosy, chwytając białe kosmyki tak mocno, jakby bał się, że puszczenie ich doprowadzi go do załamania.
― Zgadzam się, ojcze ― potwierdził jego jedyny syn, Riellen. Otworzył butelkę cydru i pociągnął duży łyk wprost z niej, zamiast wlać napój do kielicha, tak, jak powinien zrobić to dobrze wychowany, lordowski potomek. Nawet nie skrzywił się, gdy kwaskowato-słodki smak alkoholu obmył jego gardło. ― Przysięgam, jeśli usłyszę dzisiaj jeszcze jeden krzyk, to uduszę tego dzieciaka. ― Westchnął i nalał baronowi napitku, po czym opadł z powrotem na fotel przy biurku w gabinecie mężczyzny.
Zebrali się tam po obiedzie, obydwaj praktycznie na skraju wytrzymałości. Było to dość zaskakujące, ponieważ Gerwin należał do osób nad wyraz cierpliwych i praktycznie nic nie mogło wyprowadzić go z równowagi. Nawet baronowa Lorele nie potrafiła zdenerwować męża, choć uosobienie miała iście diabelskie i wiele osób wręcz bało się przebywać nawet w tym samym pomieszczeniu, co ona.
Syn lorda dla odmiany bez wątpienia wrodził się w matkę i chwilami z największym trudem powstrzymywał impulsywny charakter, który często wpędzał go w kłopoty. Dlatego zaskakujące było, że nie okazał swego gniewu w momencie, gdy nawet jego ojciec miał ochotę na dokonanie krwawego mordu albo przynajmniej natychmiastową wyprowadzkę.
― Czy ten imbecyl musiał umrzeć? ― mruknął młodszy z mężczyzn z nieukrywanym niezadowoleniem. Spojrzał na ponury nadmorski krajobraz za oknem i ponownie upił cydru.
― Pytaj tej wariatki, a nie mnie ― padła zmęczona odpowiedź. ― To nie tak, że poklepałem go po ramieniu i powiedziałem „Szwagrze mój niekochany, może pójdziesz i zdenerwujesz królową, żeby cię zabiła?" ― sarknął wyjątkowo jak na niego kpiąco i uniósł głowę po to, by oprzeć brodę na splecionych dłoniach.
― Tato, ja chcę dożyć przynajmniej do ślubu, nie będę tej psychopatki o nic pytał ― żachnął się Riellen, a jego ciemne, zielonkawe oczy rozbłysły mieszaniną złości i obrzydzenia.
― Przecież ty nawet narzeczonej nie masz.
― Kiedyś będę miał! ― obruszył się młody szlachcic. ― Poza tym mam dopiero dwadzieścia cztery lata, mam jeszcze czas. ― Wzruszył ramionami i od niechcenia przeczesał palcami pofalowane włosy.
― Chcę tego dożyć ― mruknął Gerwin na tyle głośno, by syn go usłyszał. ― Powiedz ty mi, chłopcze, jak my to wytrzymamy? ― zapytał nieco głośniej. Mimowolnie spojrzał w stronę drzwi, które wcześniej zatrzasnął z całej siły, niezwykle zirytowany przebiegiem obiadu.
― Nie mam pojęcia ― westchnął Riellen i pokręcił markotnie głową.
Jeszcze raz spojrzał przez okno, pogrążony w myślach. W szarych odmętach wody nie dało się dostrzec praktycznie niczego, nawet widocznego zazwyczaj przy wybrzeżu, pełnego mułu dna. Fale uderzały o ciemne, skaliste brzegi, pełne maleńkich zatoczek, a szum ich, połączony momentami z krzykiem mew, mogło się usłyszeć nawet w komnacie. Niebo pokrywały ołowiane chmury, całkowicie oddające posępny humor obydwu mężczyzn.
W końcu przed zaledwie kilkoma dniami dowiedzieli się, że lord Sermil został zabity z powodu zdrady. Przynajmniej oficjalnie, z informacji dostarczonej przez zaufane osoby wynikało raczej, że sprawy nie do końca były tak jasne. Może i Lorele prywatnie niewiele to obchodziło, nienawidziła bowiem swego brata z wyjątkową zaciekłością i gardziła nim całą sobą, jednak oficjalnie najchętniej wniosłaby sprawę do rady baronów, tylko po to, by upewnić się, że wszystko miało miejsce sprawiedliwie i cóż, częściowo również utrzeć nosa Idiahii. Nie znosiła tej kobiety niemal na równi ze swoim nieszczęsnym bliźniakiem, a i dodatkowo od wielu lat łączyły ją sympatyczne stosunki z byłą królową, więc czułaby się do takiego postępowania wręcz zobowiązana. Postanowiła jednak przezornie milczeć i wybadać sprawę, dopóki w kraju nie zrobi się spokojniej, szczególnie że słyszała, iż nie była to zwykła śmierć. Nie, lepiej wraz z pozostałymi działać po cichu, tak, by nikt nie zorientował się w ich działaniach.
CZYTASZ
Zabić króla || Dzieci mroku i światła tom I
FantasyNiech usiądzie wygodnie na tronie, poczuje smak władzy. Zacznie snuć mroczne plany godne prawdziwego Władcy Zła. Gdy pomyśli, że jest bezkarny, poczuje się bezpieczny, drużyna jasnych herosów wymierzy mu sprawiedliwość, skracając o głowę... A raczej...