Niewiele było osób, które, znalazłszy się w górach, chciałyby je opuścić, by zamieszkać gdzie indziej. Przynajmniej tak uważał Berim, którego rodzina od pokoleń zamieszkiwała tamte okolice. Nawet Almadia, zagorzała zwolenniczka złocistych plaż, aromatu soli i turkusowego bezmiaru Morza Srebra, dała się zauroczyć sosnowym lasom i spowitym we mgle stokom, których strzeliste szczyty, w co bardziej ponure dni zdawały się szarpać ołowiane chmury i twierdziła, że przez resztę życia pozostanie rozdarta między tymi dwoma miejscami. Oczywiście istniało kilka dość wyraźnych mankamentów dla mieszkańców północnej części Elionu, chociażby niemal całkowite odizolowanie od reszty państwa zimą lub trudny dojazd gdziekolwiek, jednak większość Dzieci Nocy nie wyobrażała sobie przeprowadzki w inne tereny. Jeśli doszło do tego, że ktoś opuścił swój górski dom, w zdecydowanej większości przypadków już do końca żywota czuł tęsknotę za chłodnym powietrzem, ośnieżonymi skałami i charakterystycznym zapachem wilgotnego kamienia oraz świeżego igliwia.
Góry miały w sobie coś, co sprawiało, że kto raz w nie przybył, już nigdy nie potrafił pozbyć się ich z pamięci.
Nawet jadący z Dziećmi Nocy jaśni wydawali się zafascynowani ich nieokiełznanym urokiem, gdy z ciekawością i dziecinnym wręcz urzeczeniem przyglądali się okolicznym szczytom, na wpół pokrytymi śniegiem oraz zboczom zielonym od porastających je drobnych sosen.
Berim wciągnął głęboko pachnące żywicą powietrze i wygiął kręgosłup, by złagodzić ból w plecach. Zdecydowanie był już za stary na takie podróże, jednak nie potrafił odmówić bratankowi swojej żony.
Nie, może inaczej.
Bał się, że jeśli zdobędzie się na odmowę, chłopak to sobie zapamięta i któregoś dnia się zemści. Albo co gorsza, wyruszy z przyjaciółmi bez jakiejkolwiek eskorty. Almadia bez wahania urwałaby zięciowi głowę, gdyby na to pozwolił.
Dlatego też w pośpiechu zabezpieczył obraz, spakował najpotrzebniejsze przedmioty i już po godzinie znalazł się w siodle, by wraz z pozostałymi ruszyć w drogę jeszcze przed popołudniem. Dzięki temu istniała dość spora szansa, że wróciliby przed zmrokiem. Szlachcic jednak w to wątpił i przezornie wziął ze sobą kilka koców, by nie zamarznąć, gdy nocą temperatura gwałtownie zmaleje i przyjdzie im nocować w jakiejś jaskini. Zdążył jedynie pożegnać się z żoną, zanim Firmil praktycznie zaciągnął go w stronę stajni, jednocześnie machając krewnym i niezbyt zrozumiale mrucząc coś w stylu „tak, babciu, będę uważał, nikogo nie zabiję" na pouczenia Królowej Babki.
Tak oto spędził już dobre trzy godziny, powoli przemieszczając się przez góry wraz z resztą spontanicznej wycieczki. Końskie kopyta miarowo stukały o skalisty trakt wijący się między stokami, gdzieś w oddali szumiał wartko płynący potok, a ptaki od czasu do czasu nawoływały się wzajemnie między drzewami. Piękny, wiosenny dzień, który sprawił, że nawet lubujący się w domowym zaciszu Berim czerpał przyjemność z podróży.
Do czasu.
— Szła dzieweczka do laseczka i pożarł ją smok! — W powietrzu już od kwadransa roznosił się chór zgodnych głosów, uparcie przeciągających samogłoski do granic możliwości.
— Na miłość bogini, czy oni długo będą tak wyć? — mruknął mąż księżniczki, spoglądając kątem oka w stronę jadącej z tyłu grupki młodzieży. Ta uparcie śpiewała kolejne zwrotki znanych, ludowych piosenek, w dodatku we wspólnym języku i zmienione wedle uznania oraz kreatywności każdego z chwilowych wokalistów tak, że momentami mężczyzna, mimo znajomości wielu melodii, ledwo potrafił odgadnąć, jak brzmiał oryginał. Co gorsze, praktycznie nikt z gromadki nie potrafił śpiewać, przez co nawet mający pewne zdolności wokalne Firmil nie ratował tego tworu rodem z koszmarów swego wuja. Wręcz przeciwnie, dysonans wydawał się jeszcze większy, a wszelkie fałsze, braki melodyjności i rytmu bardziej słyszalne. Niestety, ten spontaniczny chór brak talentu nadrabiał chęciami, przez co prawdopodobnie dało się ich usłyszeć w promieniu kilku mil.
CZYTASZ
Zabić króla || Dzieci mroku i światła tom I
FantasyNiech usiądzie wygodnie na tronie, poczuje smak władzy. Zacznie snuć mroczne plany godne prawdziwego Władcy Zła. Gdy pomyśli, że jest bezkarny, poczuje się bezpieczny, drużyna jasnych herosów wymierzy mu sprawiedliwość, skracając o głowę... A raczej...