Rozdział 13. Dzieci Nocy

1K 122 128
                                    

Do chaty ostrożnie wpadły blade promienie porannego słońca. Prześlizgnęły się po niskiej jakości kołdrze, utworzyły refleksy na ognistych lokach rozsypanych dookoła pobladłej z wyczerpania twarzy drobnego szesnastolatka. Oświetliły wyraźnie kilka sylwetek rozłożonych na podłodze dookoła starego siennika. Rozjaśniły lekko także intensywnie czarne pióra siedzącego bez ruchu na parapecie kruka.

— Arwar, zrób coś z tym słońcem, skoro jesteś tutaj dowódcą! — rozległ się zirytowany jęk. Darelia przekręciła się na bok, zakrywając dłonią oczy, aby nie docierało do nich światło. Elfka ustawiła się najlepiej z całej drużyny, bo całą noc spędziła w prowizorycznym fotelu stojącym obok łóżka i nie zamierzała zamienić go na zimną, twardą podłogę. Gdy tylko ktoś próbował poruszyć temat zamiany, żeby inni też mogli lepiej odpocząć, mordowała go spojrzeniem i ogłaszała, że nie ma takiej opcji, bo planuje udusić maga, gdy ten tylko otworzy oczy i nie może tego przegapić.

— Kobieto, przecież ci go nie zgaszę! — odezwał się nie do końca jeszcze rozbudzony rycerz, przecierając oczy z grymasem niechęci na twarzy.

— W ogóle, to ciekawe, czy możliwe jest zgasz... — zaczął Ronul. Krasnolud leżał leniwie pod swoim kocem i najwyraźniej nie miał nic przeciwko starej podłodze. Byle było gdzie spać.

— Ronul, mam do ciebie prośbę — wtrącił zmęczonym, ledwo zrozumiałym głosem Mir, zanim tamten dokończył mówić. — Zamknij się.

— Kraa! — wtrącił energicznie kruk, machając obsydianowymi skrzydłami.

Dość głośna rozmowa zbudziła także Tarię. Najada usiadła i przeciągnęła się, po czym przetarła oczy, rozglądając się dookoła niezbyt przytomnym wzrokiem.

— O czym wy... — zaczęła, ale jej spojrzenie zatrzymało się na Firmilu. — Co z nim? — zapytała z wyraźnym zmartwieniem, które odmalowało się także na jej twarzy.

— Nijak. Śpi paskudnik — mruknęła Darelia, prezentując reszcie rzadko spotykaną minę markotnego elfa, wyraźnie niezadowolona z takiego obrotu spraw. Z drugiej strony, choć nie przyznawała tego na głos, zachowanie Syna Nocy zaimponowało jej. Szczególnie przy tym wszystkim, czego nasłuchała się przez lata o mieszkańcach Elionu. Co prawda, patrząc na normalnych mieszkańców państwa, odnosiła wrażenie, że jaśni zupełnie się mylili, jednak i tak ciągle ją to zaskakiwało.

Mechanicznie wręcz przyjęła od Arwara suchara i zaczęła go przeżuwać. Spojrzała bezmyślnie po przyjaciołach. Ronul gdzieś wyszedł. Najpewniej uznał, że skoro ma niewiele do zrobienia, to najwyższy czas zgolić zarost, który rósł mu z typowo krasnoludzką szybkością. Od kilku dni nie miał okazji sięgnąć po brzytwę, przez co dorobił się już małej bródki.

Mir za to wyjął z torby książkę, by zająć myśli czytaniem o rzeczach interesujących tylko jego. Istniało duże prawdopodobieństwo, że oderwałby się od niej, dopiero gdy zrobiłoby się zbyt ciemno, by mógł dalej poznawać treść.

Taria natomiast powoli rozczesywała długie, blond pasma, poświęcając im wyjątkowo dużo uwagi. Darelia podejrzewała, że dziewczyna była myślami zupełnie gdzie indziej, a czynność wykonywała tylko po to, by zająć czymś ręce i nie czuć się tak nieswojo. Proste czesanie w pewien sposób dawało jej najpewniej namiastkę normalności, tak potrzebną podczas całej podróży nieprzyzwyczajonej do tego wszystkiego najadzie.

Darelia westchnęła cicho i jeszcze raz spojrzała na maga. Ledwo powstrzymała chęć przeczesania palcami rozsypanych na sienniku rudych loków, dotknięcia bladej, wręcz białej skóry na policzku. A także uduszenia go za to, że doprowadził się do takiego stanu.

Zabić króla || Dzieci mroku i światła tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz