-Jesteśmy - krzyknęłam, kiedy przekroczyłyśmy próg domu.
-W kuchni! -krzyknęła ciocia Hilda, więc i tam się udałyśmy.
-I jak było? -zapytała patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Dobrze, przyjaciele Sabriny są bardzo mili-powiedziałam.
-To świetnie słonko, bardzo się cieszę, że zaczyna ci się tu podobać-powiedziała z uśmiechem podając mi kanapki.
-Nie trzeba było... -zaczęłam, ale mi przerwała.
-Rano nic nie jadłaś, zjedz -powiedziała.
-Hilda ma racje, powinnaś jeść-powiedziała ciocia Zelda paląc papierosa i czytając gazetę.
-Cioteczki, skoro jest w połowie wampirem to nie potrzebuje takiego jedzenia - stwierdził Ambrose ze znaczącym uśmieszkiem.
-Masz racje, zawsze jak będę potrzebować pożywienia, to twój pokój jest niedaleko -stwierdziłam złośliwie.
-Możemy ją umieścić w kostnicy? -zapytał patrząc na ciocię Zelde.
-Ambrose! -Sabrina popatrzyła na niego z wyrzutami stając w mojej obronie, kiedy to ja hamowałam śmiech.
-Oj no kuzynko, przecież żartuje - stwierdził wstając i idąc dokądś
-Ciocie, pamiętacie jak mówiłam wam o wujku Susie-zapytała Sabrina.
-Tak, Sabrino pamiętamy-powiedziała ciocia Hilda.
-Ja mam zaklęcie, które wypędzi tego demona Apophis'a -powiedziała, a ciocia Zelda o mało co nie wypuściła z rąk papierosa.
-Sabrino, czarownice nie bawią się w egzorcyzm! -powiedział ciotka Zelda patrząc na nią surowo.
-Ale to jest zaklęcie-powiedziała Sabrina.
-Sabrino, ciocia Zelda ma racje, to Chrześcijański rytuał-powiedziała patrząc na Sabrine.
-Jeśli wy mi nie pomożecie, to z Cassandrą same doskonale damy sobie radę-powiedziała wstając.
-Sabrino! -ciotka Zelda gwałtownie wstała z miejsca, patrząc na moją kuzynkę surowym wzrokiem.
-Nie wolno ci tego robić! -powiedziała i wyszła z kuchni.
-Ale ciociu, ja muszę mu pomóc- Sabrina popatrzyła na ciocię Hildę.
-Dobrze, niech będzie pójdziemy tam i mu po możemy. Tylko nie wiem czy Cassandra powinna z nami iść-powiedziała patrząc na mnie.
-Ciociu, nie takie rzeczy robiłam-stwierdziłam wywracając oczami.
-Ale... -chciała coś dodać, ale ja ją powstrzymałam.
-Proszę, nie ma żadnego "Ale"-powiedziałam.
-No dobrze- westchnęła.
-Chodźcie tu-powiedziała łapiąc nas za ręce i wymawiając jakieś zaklęcie, dzięki, któremu chwile później znaleźliśmy się w jak mniemam domu Susie.
-Nikogo nie ma, możemy spokojnie to zrobić -powiedziała Sabrina wchodząc do jedno z pokoi, a my razem z ciocią za nią.
-To on-szepnęła.
-No proszę, wróciłaś-odezwał się nagle.
-Wuju Susie, uwolnimy cię od Apophi'a-powiedziała wyciągając księgę z zaklęciem.
-Chciałyście zrobić to beze mnie?! -zapytała znikąd pojawiając się ciocia Zelda.
-To co razem? -zapytała Sabrina.
-Razem-powiedziałam, a ciocie się dołączyły.
-Nie dacie mi rady-znowu odezwało się to paskudztwo.
-A zamknij się! -powiedziałam zirytowana, a Sabrina popatrzyła na mnie rozbawiona.
-Nie możecie dać mu się zdekoncentrować i mówcie głośno oraz wyraźnie-powiedziała ciocia Zelda patrząc na mnie i na Sabrine.
My pokiwałyśmy jedynie głowami i zaczęłyśmy mówić formułkę zaklęcia.
-Wzywamy na pomoc wiedźmy z cienia.
Te co przybyły przed nami i zginęły za nas.
Przybądźcie siostry i wstawcie się z nami-powiedziałyśmy chórkiem.
-Przyzywam moce Lilith z Aradii i Morgan Le Fay -powiedziała Sabrina.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami -powiedziałyśmy znowu chórkiem.
-Wzywam czarną Annis, Anne Boleyn i wiedźmę z Endor -powiedziałam pewnie.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami- powiedziałyśmy.
-Wzywam Hekate, Artemis, Lune, by przegnały tego demona -powiedziała ciocia Hilda.
-Wygnajcie Apophisa, zwróćcie go Czarnemu Panu. Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami - nasze głosy rozbrzmiewały w całym pokoju.
- Nie dacie rady-powiedział demon.
-Nie słuchajcie go i mówcie dalej -powiedziała ciocia Zelda.
-Wzywam Hildegardę z Bingen i Marie Laveau- powiedziała ciocia Zelda
- Wzywam Titube i Mary Bradbury- powiedziałam patrząc na niego z nienawiścią, która nie wiem z kąd nagle się we mnie znalazła.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami! -krzyknęłyśmy.
-Wzywam Ananne, Badbe, Machę -powiedziała Sabrina.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami - powiedziałyśmy.
- Wzywam Kirke i Mollę Dyer- powiedziałam.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami -powiedziałyśmy.
-Wzywam dziewice Juwentasę i Junonę matkę Minerwy. Użyczcie nam waszej mocy i wypędźcie demona- powiedziała Sabrina.
- Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami - powiedziałyśmy.
-Wzywam Sybille Leek, przyzywam tu Priscille Spellman, wzywam Francis Spellman, wzywam Evenore i Locaste Spellman.
Przybądźcie o łaskawe, przybądźcie Pani Ciemności. Użyczcie nam swych mocy i wypędźcie demona Apophisa - powiedziałam.
-Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami. Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami. Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami. Przybądźcie siostry i wstawcie się za nami -powiedziałyśmy tym samym wypędzając z wuja Susie demona, który opryskał nas jakąś mazią.
-Fuuj, Co to jest? Jakiś robak? -zapytałam zdziwiona.
- Tak, taką przybiera postać po opuszczeniu ciała swojej ofiary - powiedziała ciocia Hilda zawijając go w jakąś szmatkę.
-Lepiej się już zbierajmy, bo lada chwila mogą wrócić Susie i jej tata- powiedziała Sabrina.
-Tak, masz racje- powiedziała ciocia Hilda i wszystkie złapałyśmy się za ręce.
-I jak wam poszło? -zapytał Ambrose siedząc na krześle, popijając coś z kubka.
-A jak sądzisz? -zapytałam.
-Widząc wasz stan wyglądu zgaduje, że tak -powiedział rozbawiony.
-Bingo, jeśli pozwolicie, to pójdę się umyć- powiedziałam i poszłam do siebie do pokoju.
Wzięłam czyste ubranie i od razu poszłam do łazienki.
Po umyciu się, zeszłam na dół
na kolacje.
-No gratuluje, słyszałem jak wam poszło -powiedział z podziwem Ambrose, patrząc na mnie i Sabrine.
-Tak po prostu trzeba było -powiedziała Sabrina.
-Dokładnie-przytaknęłam jej.
Reszta kolacji minęła nam w miłej i spokojnej atmosferze.
Zaraz po niej poszłam do siebie i niedługo potem położyłam się spać.
1/6
Postanowiłam zrobić maraton😁
I jak podobał się wam rozdział? 😊❤
CZYTASZ
Chilling Adventures of Cassandra
Hayran KurguCzęść druga Little Evil. Nowe życie. Nowe miasto. Nowa szkoła. Nowe znajomości. Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń. No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...