Część druga Little Evil.
Nowe życie.
Nowe miasto.
Nowa szkoła.
Nowe znajomości.
Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń.
No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...
Następnego dnia, pozwoliłam sobie na dłuższy sen, ponieważ długo siedziałam i rysowałam.
-Cassidy, musisz mi pomóc! -do mojego, pokoju weszła Sabrina, tym samym mnie budząc.
-Jest godzina dwunasta, czy ty dalej śpisz?! -spytała oburzona.
-No tak jakby.
Co się stało?-spytałam.
-Kiedy byłam w szkole, na przerwie Rosie opowiedziała mi, że miała wizje, w której widziała, że to Dorcas i Agatha bawiły się laleczkami Voo-Doo-powiedziała.
-Rozumiesz o co mi chodzi? -spytała widząc, że od dłuższej chwili nie reaguje.
-Czekaj, zawsze po przebudzeniu, wolniej łapie to, co ktoś do mnie mówi -powiedziałam podnosząc się i siadając.
-Chodzi mi o to, że winowajcami są Dorcas i Agatha, siostry Prudence.
To one zabiły Tommy'ego! -powiedziała.
-No to, mamy ofiarę, a nawet dwie -powiedziałam z diabelskim uśmieszkiem.
-Czyli pomożesz mi wykonać ten rytuał? -spytała.
-Oczywiście, od czego ma się starsze kuzynki-powiedziałam z uśmiechem.
-W takim razie, musimy powiedzieć to Prudence -stwierdziła, a mi mina zrzedła.
-Wiem, że jej nie lubisz, ale może być ona przydatna.
A po za tym, to jej siostry -powiedziała Sabrina.
-Masz racje.
Poczekaj chwile, ogarnę się i pójdziemy do lasu, by ją wezwać- powiedziałam, a ona pokiwała głową i wyszła.
Od razu wstałam, i po wzięciu ubrań, poszłam wsiąść szybko prysznic.
Ubrałam się w to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I na to, czarną kurtkę.
-Okej, jestem-powiedziałam, patrząc na blondynkę.
-A tak w ogóle, to gdzie ciocia Zelda i Ambrose? -spytałam.
-Ambrose jak zwykle w piwnicy, a ciocia Zelda gdzieś wyszła -powiedziała, a ja pokiwałam głową.
-To co idziemy? -spytała.
-Tak, chodź-powiedziałam.
Będąc już w lesie, Sabrina wyciągnęłam z torebki laleczkę Prudence i zaczęła nawijać na nią sznureczek, wymawiając przy tym zaklęcie.
-Hic ante circulum appareatis prudentiae Prudence
In pulchra figura pulmana, and tortuositate aliqua -powiedziała.
-No już, wystarczy.
Wzywałaś to jestem- powiedziała.
-Czego... -zaczęła, ale jej wzrok natrafił na mnie.
-Twoje siostrzyczki, dla zabawy zabiły pięć osób, w tym brata Hervy'ego
-powiedziałam chłodno, a jej mina zrzedła.
-Dlatego, chcemy zemsty- powiedziała Sabrina.
-A konkretniej, Agatha lub Dorcas, będą naszą ofiarą przy wskrzeszeniu -powiedziałam.
-No proszę, morderstwo i wskrzeszenie. Nie spodziewałam się, tego po was-powiedziała z uśmieszkiem, patrząc to na mnie, to na Sabrine.
-No, może po tobie, trochę tak-stwierdziła patrząc na mnie, a ja się zaśmiałam.
-Jeszcze wiele, o mnie nie wiesz -powiedziałam, ze złośliwym uśmieszkiem, co ona odwzajemniła.
- A po za tym, uratowałyśmy ci życie -dorzuciła Sabrina.
-Knuły za moimi plecami, dlatego muszą za to zapłacić.
A więc, wchodzę w to-powiedziała, po chwili uśmiechnięta.
-Cieszymy się niezmiernie
-powiedziałam.
Zaraz po tym, od razu udałyśmy się, we trójkę do Akademii, złożyć wizytę Dorcas i Agath'cie.
-Agatho, Dorcas -powiedziała Sabrina, przez co zwróciły na nas swoją uwagę.
-A co to, się stało? -zapytały.
-Witaj siostro-skierowały w stronę Prudence.
-Przestańcie udawaj -powiedziałam z politowaniem.
-Bardzo dobrze wiemy, że to wy, zawaliłyście tunel, i zabiłyście Tommy'ego, oraz pozostałą czwórkę tych ludzi -powiedziała Sabrina, patrząc na niego ze wściekłością.
-Ale, że niby taka zemsta.
Krew za krew-skomentowały.
-Widzicie, przyznały się-powiedziała Sabrina patrząc to na mnie, to na Prudence.
-A więc okłamałyście mnie wtedy, że niby modlicie się do pana-powiedziała Prudence.
-Widzisz, zrobiłaś się za miękka-powiedziała Agatha patrząc na Prudence.
-Tylko, że tą śmiercią Tommy'ego, zakłóciłyście porządek.
Teraz, któraś z was pomoże mi go wskrzesić -powiedziała moja kuzynka, patrząc na nie poważnie.
-Życie za życie -powiedziałam z uśmieszkiem, na co one się zaśmiały.
-Która na ochotnika? -spytała patrząc na nie.
-Ty byś nigdy, nikogo nie zabiła-powiedziała Agatha.
-Ona może nie, ale my owszem - powiedziałam, patrząc na Prudence, która pokiwała głową.
-Jak wam nie wstyd robi' to bez mojej zgody?!
Której to był pomysł?! -spytała Prudence patrząc na nie morderczym wzrokiem.
-To jej pomysł, ja nie chciałam
-powiedziała Dorcas.
-Jest mi tylko przykro, że ten drugi nie zginął-stwierdziła rozbawiona Agatha.
-W takim razie, przyprowadź je o północy.
Agatha, spłacić swój dług-powiedziała Sabrina.
-A, o której? - zapytał Nick, który znikąd, pojawił się tuż obok mnie.
-Mogę popatrzeć? -zapytał.
-Bawimy się w Nekromancje, uwielbiam takie imprezki.
-To co, która godzina?
Który las? -popatrzył to na mnie, to na Prudence i Sabrine.
-O północy, polana niedaleko jeziora-skomentowała Sabrina.
-A masz księgę umarłych? -spytał, patrząc na nią.
-Ja ją załatwię
-powiedziałam z uśmiechem.
-No proszę, ktoś tu chyba wcześniej już się w to bawił-skomentował, patrząc na mnie z uśmiechem.
-Może tak, a może nie- powiedziałam.
-Ale, przecież jesteśmy siostrami -powiedziała Agatha, patrząc z przerażeniem, na Prudence.
-Nie tej nocy Agatho -powiedziała.
O północy, tak jak się umówiliśmy, wszyscy byliśmy na polanie niedaleko jeziora.
Stanęliśmy na około Pentagramu, gdzie na środku leżała kukła.
-Ale Prudence, przecież to nasza siostra! -powiedziała Dorcas.
-Mogłyście myśleć wcześniej, zanim spowodowałyście ten wypadek - stwierdziłam.
-Nie mówiłam do ciebie-powiedziała, a ja posłałam jej spojrzenie, pełne politowania.
-Jak zostajesz, to siedź na tym uboczu, cicho -powiedziała Prudence.
-O to i księga umarłych-powiedziałam wyciągając z ją z mojego małego plecaczka.
-Są trzy etapy, pierwszy: przywołanie ogarów, drugi: otworzenie wrót piekieł i trzeci: ofiarą - powiedziałam, a następnie, podałam księgę Sabrinie.
-Dobrze.
Etap pierwszy-westchnęła i zaczęła czytać:
-Ogary niebios, Ogary piekieł, Ogary ziemi, Strażnicy Wrót, przywołujemy was byście pomogli wskrzesić nam upadłego-powiedziała, a my zaczęliśmy wymawiać zaklęcie.
-Nos si vocare te
Nos si vocare te
Nos si vocare te
Nos si vocare te- wypowiedzieliśmy chórkiem.
Kilka sekund później, mogliśmy usłyszeć, wycie.
-O jacie, to działa-stwierdził Nick, a ja zachichotałam, słysząc jego podekscytowanie.
-Etap drugi.
Korzymy się przed wrotami oddzielającym świat żywych od świata zmarłych. Uniżenie prosimy, by zostały one otwarte -powiedziała, a my tak jak przed chwilą zaczęliśmy wymawiać zaklęcie.
Tak samo jak wcześniej, chwile później, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych wrót.
-Etap trzeci i ostatni.
Najbardziej upadła z dusz, ofiarujemy ci życie za życie. O Potężny mroczny Panie... -zaczęła, a my w tym samym czasie zaczęliśmy wypowiadać ostatnie zaklęcie.
-Vite est vita-powiedzieliśmy.
-Ogień twój wszechogarniający. Moc twa niechaj będzie mą ścieżką i mym pragnieniem
-powiedziała.
-Vite est vita- powiedzieliśmy.
-Sabrino? -Prudence popatrzyła na nią machając nożem, ale ona pokręciła głową.
Prudence popatrzyła się na nóż, a następnie na siostrę...
-Nie dam rady, masz ty to zrób.
Dla ciebie, pewnie to żadna nowość -stwierdziła, a ja wywróciłam oczami zabierając od niej ten nóż.
-Prudence, zastanów się! -zapiszczała Dorcas.
-Siedź cicho, bo obiecuje, że nie zawaham się i tobie go podciąć-powiedziałam zirytowana.
Podeszłam do tyłu za Agathe i przyłożyłam jej nóż do gardła.
Mogłam zobaczyć, że Prudence w ciąga powietrze, dlatego postanowiłam zrobić to szybko, by oszczędzić jej tego widoku.
Jednym sprawnym ruchem, podcięłam Agath'cie gardło, a ta upadła wprost na kukłę.