Rozdział 39

1K 63 63
                                    

Na Końcu Rozdziału, Ważna Informacja, Proszę Ją Przeczytać, Żeby Potem Nie Było, Żadnych Niedomówień Ani Pytań!
_______________________________



Następnego dnia, od rana byłam w wyśmienitym humorze.

-Witajcie ciocie-powiedziałam wesoło, wchodząc do kuchni.

-Chyba jesteś kochanie w dobrym humorze -stwierdziła ciocia Hilda.

-A żebyś wiedziała Ciociu- uśmiechnełam się, nalewając sobie do szklanki soku.

-A, jaki jest tego powód? -spytała ciotka Zelda.
-Znowu coś zrobiłaś? -dodała.

-Niee, ale będziemy mieć dzisiaj gościa -stwierdziłam.

-Jakiego? -zapytał Ambrose.

-Poznacie moją przyjaciółkę, zaprosiłam ją na obiad-odpowiedziałam zadowolona.

-Czyli jednak się udało? -spytała ciocia Hilda.

-Tak, udało się! Jestem taka szczęśliwa! -pisnęłam.

-Cieszymy się razem z tobą, ale nie zapominaj moja droga, że musisz posprzątać strych-stwierdziła ciotka Zelda, przypominając mi o mojej karze.

-Tak, wiem wezmę się za to wieczorem-wywróciłam oczami, na co ona pokiwała głową.

-Mnie dzisiaj nie będzie na obiedzie, razem z Dorcas i Agathą, mamy coś do załatwienia-skomentowała Sabrina.

-Dobrze, tylko masz nic nie nabroić-uprzedziła ją ciocia Hilda.

-Oczywiście -przytaknęła.

-My też mamy wam coś do powiedzenia -zaczęła ciocia Zelda.

-Co takiego? -spytałam zaciekawiona, chociaż nie do końca byłam pewna, czy chcę wiedzieć.

-We środę, razem z ciotką Zeldą organizujemy małe przyjęcie, albo raczej taki bardziej uroczysty obiad, w gronie najbliższych osób. 
Zaprosiliśmy na niego twoich przyjaciół, Cassidy -stwierdziła ciocia Hilda, na co ja prawie wyplułam na Ambrose'a sok.

-No dzięki-burknął, a ja posłałam mu przepraszające spojrzenie.

-Będzie na nim też ojciec Blackwood z Prudence i jej siostrami, oraz ktoś bardzo ważny, więc liczę na to, że będziecie się zachowywać, a przede wszystkim ty Cassandro-powiedziała poważnie ciotka Zelda.

-Postaram się, ale w ten czwartek? -spytałam, chcąc się upewnić.

-Tak, w ten za dwa dnia -potwierdziła.

-Dobrze, a czy mogę zaprosić też przyjaciółkę, którą dziś poznacie? Bo skoro zaprosiłyście Pierwotnych, to jej nie może zabraknąć-wyjaśniłam.

-Oczywiście, że możesz -powiedziała ciocia Hilda.

-Świetnie-uśmiechnełam się.

Jakiś czas potem, Sabrina wyszła, więc zostałam z ciocia i Ambrose'm.
Czas do obiadu, minął nam bardzo szybko i przyjemnie.

-Rozłóż proszę talerze Cassidy-powiedziała ciocia Hilda.

-Dobrze-westchnęłam zabierając naczynia, po czym poszłam je rozłożyć na stół.

-Hildo, a gdzie wino? -spytała ciotka Zelda.

-No tak, prawie zapomniałam -westchnęła.

-Sama je przyniosę-wywróciła oczami, a następnie wyszła po trunek.

-Obiad bez alkoholu, to nie obiad-mruknął do mnie Ambrose, na co ja zachichotałam.

Po chwili, wszystko było już gotowe i leżało na stole. Włącznie z winem, oraz jedzeniem.

-Ja otworze-powiedziałam, słysząc dzwonek do drzwi.

Podeszłam pod wejście, po czym otworzyłam drzwi, za którymi oczywiście stała Kath.

-Hejka- przywitałam się z nią.

-Cześć -uśmiechnęła się.

-Chodź, zapraszam -powiedziałam, prowadząc ją do stołu.
-Cioteczki, to jest Katherine-przedstawiłam brunetkę.

-Dzień Dobry- przywitała się, a ciotki zrobiły to samo.

Po chwili doszedł też Ambrose, który musiał iść się przebrać, bo pobrudził się butelką z winem, którą rozbił za co ciotka Zelda chciała go zlinczować.

-Już jestem-powiedział, siadając.

-Kath, a to jest właśnie mój kochany niezdarny kuzyn Ambrose -zaśmiałam się, za co zostałam spiorunowana wzrokiem, przez chłopaka. 

-Miło mi cię poznać-posłał jej uśmiech.

-Ciebie również-skomentowała, przygryzając dolną wargę.

Miałam ochotę parsknąć śmiechem, bo znając Kath, potem będzie mnie o niego wypytywać.

-Długo się znacie? -spytała ciocia Hilda.

-Tak, poznałyśmy się, jeszcze w Salem-wyjaśniła brunetka.

-Uratowała mi tyłek, ale to opowieść na inny raz -powiedziałam z uśmiechem.

-I to nie raz-zachichotała brunetka.

-Dlaczego byłaś martwa? -spytał Ambrose, ale zorientował się, że to chyba niezbyt dobre pytanie.
-Chyba nie powinienem - zaczął, ale Kath mu przerwała.

-Nie, jest okej-zapewniła.
-Widzisz, ja jestem sobowtórem i to nie, jako jedyna. Przybierana siostra Cass, też nim była. Ona i jej przyjaciele, uważali mnie za tą złą, nie wiedzieć czemu-zaczęła opowiadać.

-Na pewno nie wiedzieć czemu-szepnęłam rozbawiona.

-No i pewnego dnia... -kontynuowała opowieść, którą skończyła, po jakiś piętnastu minutach.
-Tak to mniej więcej, wyglądało-skończyła swój monolog.

-No cóż, niezbyt miła sytuacja-stwierdziła ciocia Hilda.

-Zgadzam się, ale niektórzy już tacy są-wzruszyła ramionami.

Byłam zdziwiona, jak Kath umie udawać miłą i grzeczną dziewczynkę, przed moimi ciotkami, które zresztą niezbyt w to uwierzyły, a przynajmniej ciotka Zelda.

Porozmawialiśmy, jeszcze trochę i skończyliśmy jeść kolacje.

-Na pewno nie chcesz, aby ci pomóc ciociu? -spytałam, patrząc na ciocię Hildę, która sprzątała.

-Na pewno, możecie już iść -zapewniła, więc razem z Kath, poszłyśmy do mnie

Po przekroczeniu progu pokoju, od razu poszłam rozsunąć zasłony, żeby wleciało trochę światła do pokoju.

-Niestety nie mogę ci poświęcić, zbyt dużo czasu, bo ciotki za kare, tak jak ci mówiłam, kazały mi posprzątać strych - wywróciłam oczami, siadając obok niej.

-Nie ma sprawy, ale wiesz co? Pomogę ci, pójdzie szybciej-skomentowała.

-Kath? Coś ty taka miła? -spytałam podejrzliwie.

-Ja zawsze jestem miła... -zaczęła, ale ja za nią dokończyłam.

-Kiedy, czegoś chcesz -zaśmiałam się, a ona ze mną.
-No więc, czego chcesz? -spytałam rozbawiona.

-To chyba oczywiste, więcej informacji, na temat tego przystojniaka! -uśmiechnęła się cwanie.

-Chodzi ci o Ambrose'a?
No dobra, więc... -zaczełam jej opowiadać, co nieco o Ambrosie.
Zajęło mi to około dwudziestu minut.

-Okej, tyle mi starczy, dzięki-cmoknęła mnie w policzek, po czym wstała, a następnie pociągnęła mnie za sobą do góry.
-Chodź idziemy posprzątać ten twój strych-wyjaśniła, widząc moją minę.

-Aaa, okej to chodź za mną -powiedziałam, po czym wzięłam latarkę i wyszłam z pokoju, by skierowała się, do tego na końcu tak, jak kazały mi ciotki.

Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam w środku duże staromodne, drewniane, zakurzone schody.

-Ale one brudne-mruknęła Kath.

-Ale one piękne-szepnęłam, widząc je.

-W sumie, jakby je oczyścić, faktycznie byłyby ładne -wzruszyła ramionami, po czym zaczęła się po nich wspinać.
-No chodź-ponagliła mnie, tym samym wyrywając z zachwytu.  

-A tak, chodź-poszłam za nią.

Kiedy doszłyśmy na górę, przed nami ukazały się tak samo piękne i staromodne co schody, drzwi.

-Okej tu mam klucz-mruknęłam, wyjmując go z kieszeni.
-Przyświeć mi do zamka-poprosiłam podając jej latarkę, a brunetka wykonała moją prośbę.

Wsunęłam klucz, do zamka, po czym przekręciłam dwa razy.

-Okej, przygotujmy się na najgorsze-zażartowałam, po czym pociągnęłam za klamkę.

Moim oczom, ukazały się...
















Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a rozdział był fajny i ciekawy! ❤
No i, przepraszam za Polasata, ale dawno nie było, więc musiałam dodać😏😂❤

+

Moi Kochani, tak jak napisałam powyżej, mam dla was informację!
Ponieważ niestety jest to MASAKRYCZNE, ale trzeba dobie uświadomić, że wakacje się kończą!
Nie oszukujmy się, zlecą w huj szybko, i wróci ten zakład karny🙄
W związku z tym, chcę was poinformować, że nie mam bladego pojęcia, jak często będę się pojawiać rozdziały, kiedy on się już zacznie, ale na pewno NIE TAK CZĘSTO, jak teraz.
Będę was potem na bieżąco informować, więc proszę mi wtedy nie pisać pod rozdziałami "Kiedy next?" albo "Mam nadzieję, że szybko dodasz!", bo tak, jak wy ja jestem tylko małym ludzikiem, ze zniszczoną psychiką, który nie wie, jak da sobie ze wszystkim radę, zwłaszcza, że ten rok będzie dla mnie bardzo ważny!  Dlatego zrozumcie to Misie❤
Dziękuje za uwagę!


Do Zoba!
Ash🖤⛧

Chilling Adventures of Cassandra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz