Rozdział 8

1.3K 66 3
                                    

Następnego dnia musiałam wstać wcześniej, ponieważ miała zjawić się Prudence, i mieszkać u nas niestety przez trzy dni.

W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, który przerwał mi rozczesywanie włosów.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z pokoju, bo ciocia Zelda chciała, abyśmy wszyscy byli przy przybyciu tej jędzy.

Nawet nie macie pojęcia, jak się cieszę, że to nie ja będę jej usługiwać.
Jednak z drugiej strony współczuje Sabrinie, bo to zadanie, właśnie należało do niej.

-No proszę- usłyszałam schodząc na dół.

Widok jaki zobaczyłam bardzo mnie rozbawił.
Ambrose, ślinił się do Prudence.
A ja myślałam, że on woli chłopców.

-Witaj pięknisiu-powiedziała posyłając mu "czarujący" uśmiech.

-Kim jesteś? -spytał, będąc wprost oczarowany tą divą.

-Twoją Królową -powiedziała, a następnie zwróciła się do Sabriny.
-Jak mniemam, moja sypialnia jest na górze -stwierdziła, i zaczęła iść do po schodach.
-A i jeszcze jedno, maaarzy mi się gorąca kąpiel i cała taca makaroników-dorzuciła z podłym uśmieszkiem, i przepychając mnie poszła na górę.

-Puki co, nie należę do żadnego kościoła, więc już ja ci umilę tu pobyt-mruknęłam pod nosem.

-Cassidy, pomożesz mi? -spytała Sabrina z błagającą miną.

-Tak, nie zostawię cię samej -powiedziałam, posyłając blondynce pokrzepiający uśmiech. 

Nie mogłam jej odmówić, pomimo, że znam ją krótko, to już ją bardzo polubiłam, i na pewno nie zostawię jej z tą jędzą samej.

-Dziękuje, zajmiesz się makaronikami, a ja przyszykuje te kąpiel? -spytała.

-Nie, ja przyszykuje kąpiel, a ty zajmij się makaronikami -powiedziałam z uroczym uśmiechem.

-Emm, zgoda -powiedziała i poszła do kuchni, a ja udałam się do łazienki.

Za nim poszłam do łazienki, wzięłam jeszcze z pokoju,  pewien płyn...

-Ojj, ode chce ci się kąpieli -mruknęłam, wlewając do wanny z wodą płyn, który wywołał gęstą pianę...

Chwile później, dołączyła do mnie Sabrina, z tacą pełną makaroników, oraz Prudence w szlafroku.

-Mam nadzieję, że jest gorąca -powiedziała patrząc na mnie, i wchodząc do środka.
-Masz szczęście -powiedziała zanurzając się.

-Prudence, nie myślałaś o tym, żeby może znaleźć z tego jakieś wyjście? -spytała Sabrina, myjąc te ladacznice.

-Po co? - spytała patrząc na nią jak na idiotkę.
-Być wybraną, to zaszczyt i ja,  nie zamierzam z niego zrezygnować -powiedziała.

-Ale, przecież oni cię zjedzą!
To barbarzyństwo! -Sabrina nadal uparcie upierała się przy swoim.

-Daj już spokój, i tak nic nie zdziałasz mieszańcu! -powiedziała.

Resztę czasu, siedziałyśmy już w ciszy.
Niedługo potem, ja się ulotniłam.

-Co to ma być?! -do mojego pokoju. wparowała wkurzona Prudence, która była cała w plamach, niczym krowa. 

-Nie rozumiem -powiedziałam udając niewiniątko.

-Zapłacisz mi za to! -powiedziała.
-Siostro Zeldo! -krzyknęła, a w pokoju od razu pojawiła się ciocia.

-Tak, wasza wysokość? -spytała.

-Niech siostra zobaczy, jak wyglądam -powiedziała odwracając się przodem do cioci.

-Co ci się stało?! -spytała przejęta.

-To jej wina, dopóki nie wyszłam z kąpieli, którą mi przygotowała, to nic mi nie było! -powiedziała wskazując na mnie.

-Cassandro? -ciocia spojrzała na mnie surowo.

-Nie czuje się winna -powiedziałam, wzruszając ramionami, przez co tamta,  miała mnie ochotę zabić wzrokiem.

-Dobrze, poczekaj na mnie na dole. Razem z Hildą coś zdziałamy-powiedziała, a Prudence niechętnie wyszła.

-Postradałaś zmysły?! -zapytał zła.

Popatrzyłam na nią, jedynie wzrokiem mówiącym "należało jej się".
Ona westchnęła, i nic już więcej nie mówiąc, wyszła.

Na szczęście, przez resztę dnia, miałam już spokój.

Od dobrych piętnastu minut, kręcę się na łóżku, bo nie mogę spać. 
Ciągle słyszę jakieś jęki i śmiechy.

W końcu wkurzona, wstałam i   poszłam, do oczywiście pokoju, w którym spała Prudence.
Na miejscu, co mnie niezbyt zdziwiło, zastałam Sabrine.

-Możecie być ciszej, nie da się spać -powiedziała zirytowana.

Podeszłam bliżej, i szczerze,  trochę zdziwiło mnie to, co tam zastałam.

-Zgadzam się, nie da się spać -powiedziałam wkurzona.

Zrobiła to specjalnie!
Na pewno chciała się odwdzięczyć, za tą kąpiel pomyślałam.

-Cassidy? -Nick, którego dopiero teraz zauważyłam,  popatrzył na mnie zdziwiony.

-Nie, jej duch -powiedziałam,  wywracając oczami.

-Chcesz się przyłączyć? -spytał, patrząc na mnie.

-Nieee, dzięki-powiedziałam,  patrząc na niego porozumiewawczo, i puszczając oczko.

-No to spadać, i nie psuć mi zabawy -powiedziała wkurzona Prudence.

-Z chęcią, bo widok twojej twarzy, psuje mi wzrok- powiedziałam z udawanym smutkiem.
-A po za tym, Nick mam jeszcze kilka pytań, co do tej całej Uczty-powiedziałam uroczo, co niezmiernie wpieniło te jędze.

-A ty dokąd Nick?! -spytała, patrząc na ubierającego się Nick'a.

-Wybacz Prudence, ale skoro potrzebuje pomocy, to nie mogę jej odmówić -powiedział, wstając i prawie się wywalając, na co ja zachichotałam.

Popatrzyła na mnie gniewnym wzrokiem, kiedy to ja, zaczęłam kierować się do swojego pokoju.

-Jak ty z nią wytrzymujesz? -spytałam otwierając okno, ponieważ zaczęło już świtać.

-No wiesz, Prudence czasami nie jest taka zła-powiedział,  siadając na moim łóżku, i rozkładając się na nim.

-Nie za dobrze ci? -spytałam rozbawiona.

-Nie, ale byłoby jakbyś tu usiadła-powiedział z uśmiechem, który dojrzałam jeszcze w pół mroku.

-Niedoczekanie twoje -powiedziałam, posyłając mu całuska. 

-Wyciągnęłaś mnie z zabawy, i teraz nawet, nie chcesz usiąść obok? -zapytał oburzony.

-Lubię robić innym na złość -powiedziałam, wzruszając ramionami i siadając mu na kolanach.

-Zdążyłem się już o tym przekonać- powiedział, kładąc ręce na moich udach.

-To chyba, takie moje chore hobby -powiedziałam rozbawiona.

-Każdy ma jakieś swoje -powiedział całując mnie. 

Przez chwile się wahałam, ale to w końcu tylko pocałunek.

-No dokładnie -powiedziałam,  oddając pocałunek, który przerwało nam pukanie.

-Cassidy, pomożesz mi? -usłyszałam głos Sabriny, co spotkało się z moim niezadowolonym westchnięciem.

-Będziemy musieli dokończyć to, kiedy indziej -powiedziałam patrząc na Nick'a i wstając.

- W takim razie, do zobaczenia -powiedział nie chętnie i zniknął.

Następne dwa dni, bardzo szybko minęły.
Podczas nich, Sabrina cały czas, próbowała przekonać Prudence, by ta znalazła sposób, na wymiganie się od tej uczty.
Byłyśmy w lesie, u czarownicy, która opowiedziała Prudence o tym,  jak sama uniknęła tego,  uciekając do lasu.
Natomiast w drodze powrotnej, spotkaliśmy Harvy'iego i jego rodzinę na polowaniu.
Prudence chciała ich zabić, mówiąc, że są z rodziny łowców, ale Sabrina ją uspokoiła.
Odbyła się też kolacja, podczas, której dzięki ciastu prawdy cioci Hildy,  dowiedzieliśmy się, że to wszystko uknuła Lady Blackwood, w obawie, że Prudence, która, jak się wydało jest córką Blackwood'a, będzie domagała się o swoje, i nic nie zostanie dla jej dzieci.
Wtedy też, Sabrina i ja ustaliłyśmy z Ojcem Blackwood'em, że nic nikomu nie powiemy, ale ta uczta już nigdy ma się nie odbyć, a Prudence ma przeżyć.
Nie lubię jej zbytnio, ale nie pozwolę by ją zjedzono.

-Bracia, siostry.
Życzę wam owocnej nocy-powiedział ojciec Blackwood tym samym rozpoczynając ten cały teatrzyk.
-Jak co roku organizujemy Ucztę Nad Ucztami, która oddaje cześć czarownicy, która poświęciła się dla nas wszystkich-powiedział.

-Chwała Frey- wszyscy zaczęli oddawać cześć.

-Moi drodzy, niestety w tym,  jak i w kolejnych latach,  Uczta Nad Ucztami, się nie odbędzie.
Taka, jest wola naszego Pana. A Prudence Night, nie wypełni dziś świętego obowiązku Królowej-powiedział, przez dało się usłyszeć niezadowolenie tłumu.

-Bluźnierstwo! -ktoś krzyknął.

-Siostry, spokojnie- zaczął Blackwood.

-Na cześć Frey!
Chwała Szatanowi! -nagle czarownica siedząca obok cioci Zeldy, wstała i podcięła sobie gardło.

W następne kilka sekund każdy, patrzył na to zdziwiony.

-Niech żyje Mildrett nowa Królowa! -krzyknął ojciec Blackwood.

Zaraz po tych słowach, wszyscy, oprócz mnie, Sabriny, cioci Zeldy i Nick'a zerwali się z miejsca i podbiegli do martwej czarownicy.

-Nick, zabierz mnie stąd-powiedziałam, patrząc na chłopaka.
-I to szybko!-dodałam.

Czarnowłosy, wysłuchał mojej prośby, i chwile później byliśmy w kuchni, gdzie siedziała ciocia Hilda.

-To było okropne!  -powiedziałam czując, jak wszystko, co było w moim żołądku, podchodzi mi do gardła.

-Co się stało? -spytała ciocia Hilda.

-Mildrett podcięła sobie gardło -powiedział Nick, stojąc obok mojego krzesła,  na którym usiadłam.

-O Szatanie -powiedziała ciocia Hilda.

-Widok krwi, nie jest mi obcy, ale to było ohydne-powiedziałam.

-Już dobrze-powiedziała ciocia, podając mi szklankę wody.

-Cassidy, wszystko w porządku?
Szybko zniknęliście-powiedziała Sabrina patrząc na mnie z troską.

-Tak, już wszystko w porządku-powiedziałam.

Siedzieliśmy jeszcze, przez pewien czas.
Potem Nick musiał iść, a ja postanowiłam się iść położyć.

4/6

Chilling Adventures of Cassandra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz