Następnego dnia musiałam wstać wcześniej, ponieważ miała zjawić się Prudence, i mieszkać u nas niestety przez trzy dni.
W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, który przerwał mi rozczesywanie włosów.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z pokoju, bo ciocia Zelda chciała, abyśmy wszyscy byli przy przybyciu tej jędzy.
Nawet nie macie pojęcia, jak się cieszę, że to nie ja będę jej usługiwać.
Jednak z drugiej strony współczuje Sabrinie, bo to zadanie, właśnie należało do niej.
-No proszę- usłyszałam schodząc na dół.
Widok jaki zobaczyłam bardzo mnie rozbawił.
Ambrose, ślinił się do Prudence.
A ja myślałam, że on woli chłopców.
-Witaj pięknisiu-powiedziała posyłając mu "czarujący" uśmiech.
-Kim jesteś? -spytał, będąc wprost oczarowany tą divą.
-Twoją Królową -powiedziała, a następnie zwróciła się do Sabriny.
-Jak mniemam, moja sypialnia jest na górze -stwierdziła, i zaczęła iść do po schodach.
-A i jeszcze jedno, maaarzy mi się gorąca kąpiel i cała taca makaroników-dorzuciła z podłym uśmieszkiem, i przepychając mnie poszła na górę.
-Puki co, nie należę do żadnego kościoła, więc już ja ci umilę tu pobyt-mruknęłam pod nosem.
-Cassidy, pomożesz mi? -spytała Sabrina z błagającą miną.
-Tak, nie zostawię cię samej -powiedziałam, posyłając blondynce pokrzepiający uśmiech.
Nie mogłam jej odmówić, pomimo, że znam ją krótko, to już ją bardzo polubiłam, i na pewno nie zostawię jej z tą jędzą samej.
-Dziękuje, zajmiesz się makaronikami, a ja przyszykuje te kąpiel? -spytała.
-Nie, ja przyszykuje kąpiel, a ty zajmij się makaronikami -powiedziałam z uroczym uśmiechem.
-Emm, zgoda -powiedziała i poszła do kuchni, a ja udałam się do łazienki.
Za nim poszłam do łazienki, wzięłam jeszcze z pokoju, pewien płyn...
-Ojj, ode chce ci się kąpieli -mruknęłam, wlewając do wanny z wodą płyn, który wywołał gęstą pianę...
Chwile później, dołączyła do mnie Sabrina, z tacą pełną makaroników, oraz Prudence w szlafroku.
-Mam nadzieję, że jest gorąca -powiedziała patrząc na mnie, i wchodząc do środka.
-Masz szczęście -powiedziała zanurzając się.
-Prudence, nie myślałaś o tym, żeby może znaleźć z tego jakieś wyjście? -spytała Sabrina, myjąc te ladacznice.
-Po co? - spytała patrząc na nią jak na idiotkę.
-Być wybraną, to zaszczyt i ja, nie zamierzam z niego zrezygnować -powiedziała.
-Ale, przecież oni cię zjedzą!
To barbarzyństwo! -Sabrina nadal uparcie upierała się przy swoim.
-Daj już spokój, i tak nic nie zdziałasz mieszańcu! -powiedziała.
Resztę czasu, siedziałyśmy już w ciszy.
Niedługo potem, ja się ulotniłam.
-Co to ma być?! -do mojego pokoju. wparowała wkurzona Prudence, która była cała w plamach, niczym krowa.
-Nie rozumiem -powiedziałam udając niewiniątko.
-Zapłacisz mi za to! -powiedziała.
-Siostro Zeldo! -krzyknęła, a w pokoju od razu pojawiła się ciocia.
-Tak, wasza wysokość? -spytała.
-Niech siostra zobaczy, jak wyglądam -powiedziała odwracając się przodem do cioci.
-Co ci się stało?! -spytała przejęta.
-To jej wina, dopóki nie wyszłam z kąpieli, którą mi przygotowała, to nic mi nie było! -powiedziała wskazując na mnie.
-Cassandro? -ciocia spojrzała na mnie surowo.
-Nie czuje się winna -powiedziałam, wzruszając ramionami, przez co tamta, miała mnie ochotę zabić wzrokiem.
-Dobrze, poczekaj na mnie na dole. Razem z Hildą coś zdziałamy-powiedziała, a Prudence niechętnie wyszła.
-Postradałaś zmysły?! -zapytał zła.
Popatrzyłam na nią, jedynie wzrokiem mówiącym "należało jej się".
Ona westchnęła, i nic już więcej nie mówiąc, wyszła.
Na szczęście, przez resztę dnia, miałam już spokój.
Od dobrych piętnastu minut, kręcę się na łóżku, bo nie mogę spać.
Ciągle słyszę jakieś jęki i śmiechy.
W końcu wkurzona, wstałam i poszłam, do oczywiście pokoju, w którym spała Prudence.
Na miejscu, co mnie niezbyt zdziwiło, zastałam Sabrine.
-Możecie być ciszej, nie da się spać -powiedziała zirytowana.
Podeszłam bliżej, i szczerze, trochę zdziwiło mnie to, co tam zastałam.
-Zgadzam się, nie da się spać -powiedziałam wkurzona.
Zrobiła to specjalnie!
Na pewno chciała się odwdzięczyć, za tą kąpiel pomyślałam.
-Cassidy? -Nick, którego dopiero teraz zauważyłam, popatrzył na mnie zdziwiony.
-Nie, jej duch -powiedziałam, wywracając oczami.
-Chcesz się przyłączyć? -spytał, patrząc na mnie.
-Nieee, dzięki-powiedziałam, patrząc na niego porozumiewawczo, i puszczając oczko.
-No to spadać, i nie psuć mi zabawy -powiedziała wkurzona Prudence.
-Z chęcią, bo widok twojej twarzy, psuje mi wzrok- powiedziałam z udawanym smutkiem.
-A po za tym, Nick mam jeszcze kilka pytań, co do tej całej Uczty-powiedziałam uroczo, co niezmiernie wpieniło te jędze.
-A ty dokąd Nick?! -spytała, patrząc na ubierającego się Nick'a.
-Wybacz Prudence, ale skoro potrzebuje pomocy, to nie mogę jej odmówić -powiedział, wstając i prawie się wywalając, na co ja zachichotałam.
Popatrzyła na mnie gniewnym wzrokiem, kiedy to ja, zaczęłam kierować się do swojego pokoju.
-Jak ty z nią wytrzymujesz? -spytałam otwierając okno, ponieważ zaczęło już świtać.
-No wiesz, Prudence czasami nie jest taka zła-powiedział, siadając na moim łóżku, i rozkładając się na nim.
-Nie za dobrze ci? -spytałam rozbawiona.
-Nie, ale byłoby jakbyś tu usiadła-powiedział z uśmiechem, który dojrzałam jeszcze w pół mroku.
-Niedoczekanie twoje -powiedziałam, posyłając mu całuska.
-Wyciągnęłaś mnie z zabawy, i teraz nawet, nie chcesz usiąść obok? -zapytał oburzony.
-Lubię robić innym na złość -powiedziałam, wzruszając ramionami i siadając mu na kolanach.
-Zdążyłem się już o tym przekonać- powiedział, kładąc ręce na moich udach.
-To chyba, takie moje chore hobby -powiedziałam rozbawiona.
-Każdy ma jakieś swoje -powiedział całując mnie.
Przez chwile się wahałam, ale to w końcu tylko pocałunek.
-No dokładnie -powiedziałam, oddając pocałunek, który przerwało nam pukanie.
-Cassidy, pomożesz mi? -usłyszałam głos Sabriny, co spotkało się z moim niezadowolonym westchnięciem.
-Będziemy musieli dokończyć to, kiedy indziej -powiedziałam patrząc na Nick'a i wstając.
- W takim razie, do zobaczenia -powiedział nie chętnie i zniknął.
Następne dwa dni, bardzo szybko minęły.
Podczas nich, Sabrina cały czas, próbowała przekonać Prudence, by ta znalazła sposób, na wymiganie się od tej uczty.
Byłyśmy w lesie, u czarownicy, która opowiedziała Prudence o tym, jak sama uniknęła tego, uciekając do lasu.
Natomiast w drodze powrotnej, spotkaliśmy Harvy'iego i jego rodzinę na polowaniu.
Prudence chciała ich zabić, mówiąc, że są z rodziny łowców, ale Sabrina ją uspokoiła.
Odbyła się też kolacja, podczas, której dzięki ciastu prawdy cioci Hildy, dowiedzieliśmy się, że to wszystko uknuła Lady Blackwood, w obawie, że Prudence, która, jak się wydało jest córką Blackwood'a, będzie domagała się o swoje, i nic nie zostanie dla jej dzieci.
Wtedy też, Sabrina i ja ustaliłyśmy z Ojcem Blackwood'em, że nic nikomu nie powiemy, ale ta uczta już nigdy ma się nie odbyć, a Prudence ma przeżyć.
Nie lubię jej zbytnio, ale nie pozwolę by ją zjedzono.
-Bracia, siostry.
Życzę wam owocnej nocy-powiedział ojciec Blackwood tym samym rozpoczynając ten cały teatrzyk.
-Jak co roku organizujemy Ucztę Nad Ucztami, która oddaje cześć czarownicy, która poświęciła się dla nas wszystkich-powiedział.
-Chwała Frey- wszyscy zaczęli oddawać cześć.
-Moi drodzy, niestety w tym, jak i w kolejnych latach, Uczta Nad Ucztami, się nie odbędzie.
Taka, jest wola naszego Pana. A Prudence Night, nie wypełni dziś świętego obowiązku Królowej-powiedział, przez dało się usłyszeć niezadowolenie tłumu.
-Bluźnierstwo! -ktoś krzyknął.
-Siostry, spokojnie- zaczął Blackwood.
-Na cześć Frey!
Chwała Szatanowi! -nagle czarownica siedząca obok cioci Zeldy, wstała i podcięła sobie gardło.
W następne kilka sekund każdy, patrzył na to zdziwiony.
-Niech żyje Mildrett nowa Królowa! -krzyknął ojciec Blackwood.
Zaraz po tych słowach, wszyscy, oprócz mnie, Sabriny, cioci Zeldy i Nick'a zerwali się z miejsca i podbiegli do martwej czarownicy.
-Nick, zabierz mnie stąd-powiedziałam, patrząc na chłopaka.
-I to szybko!-dodałam.
Czarnowłosy, wysłuchał mojej prośby, i chwile później byliśmy w kuchni, gdzie siedziała ciocia Hilda.
-To było okropne! -powiedziałam czując, jak wszystko, co było w moim żołądku, podchodzi mi do gardła.
-Co się stało? -spytała ciocia Hilda.
-Mildrett podcięła sobie gardło -powiedział Nick, stojąc obok mojego krzesła, na którym usiadłam.
-O Szatanie -powiedziała ciocia Hilda.
-Widok krwi, nie jest mi obcy, ale to było ohydne-powiedziałam.
-Już dobrze-powiedziała ciocia, podając mi szklankę wody.
-Cassidy, wszystko w porządku?
Szybko zniknęliście-powiedziała Sabrina patrząc na mnie z troską.
-Tak, już wszystko w porządku-powiedziałam.
Siedzieliśmy jeszcze, przez pewien czas.
Potem Nick musiał iść, a ja postanowiłam się iść położyć.
4/6

CZYTASZ
Chilling Adventures of Cassandra
FanfictionCzęść druga Little Evil. Nowe życie. Nowe miasto. Nowa szkoła. Nowe znajomości. Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń. No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...