Część druga Little Evil.
Nowe życie.
Nowe miasto.
Nowa szkoła.
Nowe znajomości.
Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń.
No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...
-Obudziłam cię? -spytała Sabrina wchodząc do pokoju.
-Tak, ale miałam już wstawać, więc nie przejmuj się-powiedziałam posyłając dziewczynie uśmiech, a ona go odwzajemniła.
-Niedługo będzie śniadanie-powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi.
-Jest godzina dziesiąta -zaśmiała się.
-Ojeju, już -jęknęłam wstając.
-Nie przejmuj się, ciocia Hilda pomyślała, że pewnie będziesz chciała dłużej pospać, więc przełożyliśmy dziś śniadanie na późniejszą godzinę -powiedziała.
-Przełożyliście je ze względu na mnie? -spytałam zdziwiona.
-Tak, wszyscy chcemy byś czuła się tutaj dobrze, więc to żaden problem- powiedziała, a mi się zrobiło tak strasznie miło. W końcu poczułam, się jak w rodzinie...
-Jeju dziękuje, ale nie trzeba było przecież -powiedziałam z uśmiechem.
- Idź się lepiej przebrać, bo ciocia Zelda nie daruje ci spóźnienie- stwierdziła rozbawiona wychodząc.
Tak jak poleciła mi Sabrina, po tym jak wyszła od razu poszłam się przebrać.
Dzisiaj postanowiłam się ubrać w to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Po ubraniu się i uczesaniu, zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z pokoju próbując odnaleźć drogę do kuchni.
Jakąś chwile później mi się to udało.
-Dzień dobry -powiedziała z uśmiechem ciocia Hilda, kiedy weszłam do kuchni.
-Dzień dobry - odpowiedziałam.
-Wiesz, mam kilka pytań -powiedziała Sabrina patrząc na mnie zaciekawiona, jak już usiadłam przy stole.
-Jasne, pytaj-powiedziałam z uśmiechem.
-Gdzie wcześniej mieszkałaś?
Chodziłaś do jakiejś szkoły?
Jak dużo miałaś do czynienia z magią?... -zaczęła i chciała pytać dalej, ale przerwał jej Ambrose.
-Hej, Sabrino spokojnie, daj jej odpowiedzieć na te pytania, a może dopiero potem zadawaj kolejne-powiedział rozbawiony Ambrose, a ja zachichotałam.
-No więc tak:
Wcześniej mieszkałam w Mystic Falls, to też jest takie miasteczko z nadprzyrodzonymi istotami.
Do szkoły, tak chodziłam tam do liceum i ukończyłam je.
Do czynienia z magią... -tu zastopowałam i uśmiechnęłam się trochę złośliwie.
-Otóż bardzo dużo, ale nie wiem czy powinnam zacząć wymieniać moje czyny-stwierdziłam patrząc na Cioteczki.
-Chętnie posłucham co już umiesz -powiedziała ciocia Zelda odkładając na bok gazetę.
-No więc... -zaczęłam nieśmiało.
-Wskrzeszenie, Laleczki Voo-Doo, kilka rodzajów klątw, rytuały, zaklęcie usypiające... -zaczęłam wymieniać, ale najlepsze zostawiłam na koniec.
- Sprawianie bólu za pomocą myśli no i...Wypalony Pentagram w lesie-to ostatnie prawie niesłyszalnie wyszeptałam.
-No proszę Hildo, słyszałaś to? Mamy w naszym domu kolejną bardzo zdolną czarownice -powiedziała z uśmiechem ciocia Zelda.
-Kochanie, ale wskrzeszenie? -zapytała zdziwiona ciocia Hilda patrząc na mnie.
-No tak i wiem, że to bardzo trudna sztuka magii-powiedziałam.
- No proszę, mamy niezłe ziółko pod dachem-stwierdził rozbawiony Ambrose, a ja wywróciłam oczami.
-No em, bo jest jeszcze jedna sprawa -zaczęłam lekko zdenerwowana.
Nie wiedziałam, czy wiedzą, ale byłam pewna tego, że musiałam im o tym powiedzieć.
Nie mogłam ich okłamywać.
-Czy chodzi ci o to, że nie jesteś do końca czarownicą? -spytała ciocia Hilda.
-Emm, tak.
Z kąt ciocia wiedziała? -zapytałam zdziwiona.
-Cassandro, żyjemy już troszkę na tym świecie i jesteśmy w stanie rozróżnić całkowitą czarownice od tej nie do końca -powiedziała ciocia Zelda patrząc na mnie z lekkim politowaniem.
-Nie jesteś w pełni czarownicą? -spytała Sabrina, a ja pokręciłam głową.
-Sabrino, Cassandra jest czymś podobnym do ciebie tylko, że... -zaczęła, ale ja dokończyłam za nią.
-Ja zamiast w połowie człowiekiem, jestem wampirem-powiedziałam.
-Naprawdę? -zapytała zaciekawiona, a ja pokiwałam głową.
-Tak, a dokładnie to jestem Heretykiem-powiedziałam zabierając od cioci Hildy naleśniki i dziękując jej.
-Czyli mamy wampirka w domu -stwierdził Ambrose.
-Tak i wyssę z ciebie krew - stwierdziłam rozbawiona, a on złapał się za szyje udając przerażonego.
-To będzie trudniejsze niż myślałam Hildo-powiedziała ciocia Zelda patrząc na mnie i Ambrose'a.
-Cassidy, co powiesz na to, aby Sabrina zabrała cię jutro do swojego liceum? -zapytała ciocia Hilda patrząc to na mnie to na Sabrine.
-Może być fajnie, przedstawię cię mojemu chłopakowi i przyjaciołom-powiedziała Sabrina, a ja na znak zgody pokiwałam głową.
Chyba coś czuje, że będzie mi się tu dobrze mieszkać pomyślałam.
Resztę śniadania przesiedzieliśmy w ciszy.
Kiedy wszyscy już zjedli postanowiłam pomóc cioci Hildzie pozbierać naczynia i pozmywać.
-Mam prośbę-powiedziałam zabierając talerze ze stołu.
-Tak? -zapytała ciocia Hilda, a ciocia Zelda, która czytała gazetę oderwała od niej wzrok i popatrzyła na mnie.
-Czy mogłybyście opowiedzieć mi coś o mamie? -zapytałam z nadzieją.
-O tak, oczywiście -powiedziała ciocia Hilda.
-Była na pewno bardzo ambitną i pewną siebie czarownicą, ale też troskliwą.
To ona pomagała mi w Akademii, kiedy to Zelda nie była dla mnie zbyt dobra -powiedziała, a ciocia Zelda wywróciła oczami.
-Ale oprócz tego, jak sobie coś umyślała to musiała do tego dążyć, była strasznie uparta i zawzięta-dorzuciła ciocia Zelda.
Jeszcze przez dłuższy czas opowiadały mi o mamie i ich młodości.
Ale potem powiedziałam, że pójdę do siebie odpocząć.
Będąc u siebie w pokoju, zaczęłam się po nim rozglądać.
Był bardzo ładny.
Ściany były koloru czerwieni, a podłoga brązowa.
Miałam własne duże łóżko i komodę na ubrania.
Do tego pełno półek, na których poustawiałam książki i ozdób.
W pewnym momencie natrafiłam na zdjęcie, na którym byłam ja Nik i reszta Pierwotnych.
Postanowiłam je ze sobą zabrać by przypominało mi o Rebekah, Elijah'u, Niku no i... Kol'u.
Nawet nie usłyszałam, kiedy jakiś czas później do pokoju weszła Sabrina.
-To twoi przyjaciele? -zapytała dziewczyna, a ja lekko się wystraszyłam wytrącona z zamyślenia.
-Tak, to moi przyjaciele i chłopak, a raczej były chłopak-powiedziałam patrząc na nią.
-Ah, przykro mi-powiedziała.
-Nie, on to już przeszłość.
Muszę żyć dalej - wzruszyłam ramionami.
-Ale jeśli o nich chodzi.
To jest Rebekah... -zaczęłam wskazywać na pierwotnych i podając ich imiona, a zaciekawiona blondynka słuchała mnie z uwagą.
-Wybacz, że pytam, ale kto cię wychował? -spytała trochę niepewnie.
-Bo wiesz, ja całe swoje życie spędziłam w tym domu -powiedziała patrząc na mnie.
-Miałam rodzinę zastępczą... -w tym momencie zaczęłam jej o wszystkim opowiadać.
Skończyłam jakąś godzinę później, podczas której chyba jej cały życiorys streściłam.
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę.
Ona opowiedziała mi trochę o swoim życiu i o tym co wydarzyło się w ostatnim czasie.
Muszę przyznać, byłam pod wrażeniem jej odwagi i siły.
Wiem, wiem pewnie jest nudno, ale obiecuje, że potem będzie się coraz bardziej rozkręcać😊❤