Rozdział 24

1K 68 6
                                    

-Cassandro!- do mojego pokoju wparowała oburzona ciotka Zelda, przerywając mi tym samym czytanie naprawdę interesującej i wciągającej książki.

-O co chodzi? - spytałam, zamykając lekturę.

Tak naprawdę, doskonale wiedziałam po co przyszła.
A jeśli nie, to przynajmniej się domyślałam.

-Doskonale rozumiem, że ten cały Klaus złamał ci serce, ale to nie usprawiedliwia, twojego karygodnego zachowania! -powiedziała poważnie.

-Wiem, może troszkę przegięłam, ale należało mu się, więc nie żałuje tego, co zrobiłam! -stwierdziłam wywracając oczami.

-Cassandro! -popatrzyła na mnie surowo.

-Jeśli nadal masz mnie pouczać, to proszę cię ciociu, wyjdź! -powiedziałam, wskazując drzwi.
Ona pokręciła jedynie głową, ale wyszła wiedząc, że i tak nic nie zdziała, bo ja nie ulegnę.

-Czy naprawdę każdy musi mnie pouczać? -zadałam sobie samej pytanie, a następnie upadałam sfrustrowana, twarzą na poduszkę, obok Demona. Chwilę później, nawet nie wiem, kiedy usnęłam.

***

Od mojego zawieszenia, minęło już kilka dni.
Kilka dni nudy i udręki.
Naprawdę brakowało mi zajęć w Akademii, bo bardzo lubiłam uczyć się tam nowych rzeczy, oraz oczywiście siedzieć w towarzystwie Nick'a.

A teraz? Cały wolny czas, spędzam w domu, albo na spacerze po lesie, którego omal nie puściłam z dymem.

-Cześć kuzyneczko- usłyszałam głos, Ambrose'a, który stał w progu drzwi, opierając się o framugę.

-Hej Ambrose, co cię do mnie sprowadza? -spytałam zaciekawiona, bo myślałam iż miał być, u Luke'a (?).

-Potrzebuję kobiecej rady- skomentował.

-Naprawdę? -parsknęłam.

-Nie, na niby- wywrócił zirytowany oczami.

-No okej, w jakiej sprawie? -zapytałam.

-W sprawie dziewczyny, a niby jakiej? -popatrzył na mnie, jak na idiotkę, a ja zrobiłam wielkie oczy, ponieważ cały czas myślałam, że jest gejem.

-A ty no... Em... -nie wiedziałam, jak zadać mu to pytanie, by nie wypadło ono bezczelnie.

-Nie, nie jestem Gejem.
Jestem Biseksualny, czyli podobają mi się zarówno mężczyźni, jak i kobiety - powiedział takim tonem, jakby mówił o pogodzie, co bardzo mi się spodobało.

-Dobrze, tylko, w jakiej sprawie mam ci pomóc? -spytałam.

-Chcę zaprosić pewną dziewczynę na randkę, tylko nie mam żadnego pomysłu, gdzie mógłbym ją zabrać- stwierdził lekko speszony, co było do niego, kompletnie nie podobne.

-Woooow, Ambrose Spellman bajerant, którego bym jako ostatniego posądziła o przyjście do mnie po pomoc, nie wie, gdzie zabrać dziewczynę- zachichotałam.

-Nie chcesz mi pomóc, to nie. Bez łaski! -skomentował i chciał już wyjść, ale zatrzymałam go widząc, że jest to naprawdę dla niego ważne.

-Zaczekaj! Przepraszam, nie powinnam była się śmiać z tego-powiedziałam, patrząc na niego przepraszająco.

-To pomożesz mi? -zapytał zawracając.

-Tak, siadaj i opowiedz mi coś o tej dziewczynie
-uśmiechnełam się, klepiąc miejsce obok.
Po chwili zastanowienia, usiadł i zaczął opowiadać.

Przez cały czas, pomimo tego, że nie raz chciałam rzucić, jakąś wredną uwagę, to siedziałam cicho i tylko potakiwałam.

-No więc, co mi doradzisz? -popatrzył na mnie zaciekawiony.

-Wiesz, będę szczera.
Nie jestem zbytnio zadowolona z tego, że chodzi o tę jędze Prudence, ale to twój wybór-powiedziałam.
-A jeśli chodzi o tą moją radę, to nie wiem, może w jakieś ciekawe miejsce, które będzie dla niej czymś nowym. Przykładowo Wesołe Miasteczko, albo Kino.
Typowe miejsce na randkę -dorzuciłam z uśmiechem.

-W sumie, Wesołe Miasteczko może być niezłą opcji - stwierdził.
-Dzięki za pomoc kuzyneczko- uśmiechnął się, po czym wstał i wyszedł, zostawiając mnie samą.

Westchnęłam ciężko, a następnie wzięłam pierwszą lepszą książkę, która leżała na półce za mną i z nudów, zaczełam czytać.

Jakiś czas później, usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę-powiedziałam, gdy pukanie, które przerodziło się w walenie, nie chciało ucichnąć.

-No ile można czekać?! -usłyszałam głos, którego naprawdę się nie spodziewałam usłyszeć.

-Spokojnie Prudence - stwierdziła Sabrina, otwierając drzwi i wkładając przez nie głowę.
-Cassidy, mamy do ciebie sprawę, a raczej Prudence ma-powiedziała.

-Do mnie? -popatrzyłam na nią zdziwiona i zarazem rozbawiona, bo na serio, nie spodziewałam się tego!

-Tak, czego nie zrozumiałaś?!-zapytała zirytowana krótko włosa, wchodząc do mojego pokoju.

-Jeśli oczekujesz, czegoś ode mnie, to z łaski swojej, ugryź się czasami w język-syknęłam, na co ona wywróciła oczami.

-Wyjdź -skomentowała, patrząc na Sabrine.

-Sabrino, zostaw nas same -popatrzyłam na nią z lekkim uśmiechem, na co ona pokiwała głową, i nie chętnie wyszła.

-Słucham-powiedziałam, lekko chłodnym tonem.

-Muszę się pozbyć Maggie - powiedziała prosto z mostu.

-Niby czemu?
Czyżby zaszła ci za skórę? -zapytałam z kpiną.

-Możliwe-odpowiedziała krótko, ale mi ta odpowiedź nie wystarczała, dlatego popatrzyłam na nią wyczekująco, aż rozwinie bardziej te historie.
-Zaczęła się za bardzo, panoszyć w Akademii.
Dyryguje moimi siostrami, oraz kilkoma innymi osobami, w tym Nick'iem i Sabriną, jak tylko chce, a oni nawet się jej nie próbują sprzeciwić
-popatrzyła na mój niezadowolony, wyraz twarzy.

-No cóż, było to do przewidzenia, ale jaki ja mam w tym udział? -zmarszczyłam brwi.

-Tak samo, jej nie lubisz, więc przyszłam cię prosić o pomoc-mruknęła niezadowolona.

-Na serio? -zaśmiałam się złośliwie.

-Tak, nie będę powtarzać-wywróciła oczami.

-Czemu nie, może być zabawnie -powiedziałam, uśmiechając się podle.
-Tylko, mamy ten problem, że jestem zawieszona -mruknęłam.

-O to się nie martw.
Przecież nie będziemy się mścić, na terenie Akademii -powiedziała z politowaniem.

-Okej, ale masz już, jakiś plan? -popatrzyłam na nią, zaciekawiona.

-Oczywiście, że tak.
Z drobnymi lukami, które trzeba uzupełnić, ale mam -powiedziała, a ja pokiwałam głową, czekając aż mi go opowie, co już po chwili, zaczęła robić.

-Czekaj, ale na serio?
Chcesz to zrobić? -popatrzyłam niedowierzając.

-Tak, to będzie wypadek
-powiedziała podle.

-Oczywiście-zaśmiałam się.
-Możesz na mnie liczyć, w stu procentach-posłałam jej, złośliwy uśmieszek.

-O to właśnie chodziło -popatrzyła na mnie zadowolona.

-Tylko musimy być ostrożne, nie chce trafić, przed Nie
Święty Sąd-powiedziałam poważnie.

-Jasne, ale jesteśmy w kontakcie? -zapytała wstając.

-Tak, jak najbardziej -powiedziałam, odprowadzając ją do drzwi, które po chwili otworzyłam.

-Au! -usłyszałam męski głos, który należał do nikogo innego, jak Ambrose'a.

-Wybacz Ambrose -skomentowałam lekko rozbawiona.

-Mhm-mruknął, patrząc na Prudence.

-To ja was zostawię-powiedziałam, a następnie weszłam do pokoju. Doskonale wiedziałam, co będzie chciał zrobić i dlatego, trzymałam kciuki, by mu się udało.

Stałam chwile pod drzwiami, chcąc podsłuchać ich rozmowę, ale niestety byli bardziej chytrzy i nie udało mi się to, więc usiadłam na łóżku, i wróciłam do czytania, przerwanej mi lektury.

















Jak rozdzialik kochani? 😁😏
Ciekawi co planują Cassidy i Prudence? 🤔
Jeśli tak, Czekajcie na następny rozdział 😏

Do Zoba!
Ash🖤⛧

Chilling Adventures of Cassandra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz