Moim oczom, ukazały się sterty kurzu i kartony.
Ale pewnie jest tu więcej ciekawszych rzeczy, tylko łatwiej byłoby je dostrzec, gdyby zaświeciło się światło.
-Ja nie mogę, twoje ciotki, są nieźle stuknięte, każąc ci to wszystko sprzątać! -stwierdziła Kath, wchodząc do środka.
-Mimo to i tak je kocham -westchnęłam, patrząc na to wszystko, bo po sprzątanie tego zajmie mi chyba wieki.
-Co to? -spytała patrząc, na jakieś terrarium.
-O ile się nie mylę, posiłek Salema-mruknęłam, widząc myszy.
-Pewnie tak, ale czekaj jest tu, jakieś światło?-spytała.
-A skąd ja to mam wiedzieć?
Trzeba poszukać -odpowiedziałam, dotykając ścian, w poszukiwaniu, jakiegoś włącznika.
-Coś mam-powiedziała, a już po chwili nasze oczy oślepiło światło, dochodzące z ładnej, zabytkowej lampy.
-Tu chyba naprawdę, musiało być niesprzątane od wieków-stwierdziłam, rozglądając się.
Pomieszczenie było duże.
Podłoga została pokryta, parkietem, który po dokładnym wyszorowaniu, pewnie będzie koloru brązowego, albo czarnego.
Ściany pokryte białą farbą na pewno, trzeba byłoby odświeżyć, bo tynk, sypie się z każdej możliwej strony.
Oprócz tych kartonów i sterty kurzu, są tu też ładne drewniane meble, z czasów, których nie jestem w stanie określić, ale na pewno nie naszych.
Zaraz naprzeciwko mnie, jest regał z książkami, ale nie wiem jakimi, potem to sprawdzę.
Obok stoi drewniane biurko, z małą lampką, a przy nim krzesło, z tego samego tworzywa.
Ogólny wystrój, przypominał pokój nastolatki, tylko, że z innych czasów...
-Myślisz o tym samym co ja? -spytała Kath.
-Zależy o czym myślisz -skomentowałam, dalej rozglądając się po pomieszczeniu.
-No, że to raczej nie do końca strych, a zagracony pokój -stwierdziła.
-Więc tak, myślałam o tym samym i chyba nawet wiem czyj pokój -powiedziałam, podchodząc do ściany, na której wisiało, jakieś zdjęcie.
Ściągnęłam je, i przetarłam ręką szkło.
Były na nim trzy młode dziewczyny, stojące obok siebie. Od razu rozpoznałam, że jedna z nich, a konkretniej blondynka to ciocia Hilda, tyle, że dużo młodsza, więc nie trudno było się domyśleć, że te pozostałe dwie to musiały być ciotka Zelda i mama.
-Twojej mamy... -szepnęła.
-Dokładnie-powiedziałam, nadal trzymając zdjęcie, które zabiorę ze sobą, by spytać się czy mogę je zatrzymać.
-Jestem strasznie ciekawa, co tu znajdziemy -stwierdziłam podekscytowana.
-Pewnie dużo ciekawych rzeczy-skomentowała.
-Na pewno, ale najpierw pójdę po rękawiczki, bo nie wiem, jak ty, ale ja nie będę dotykać tych zakurzonych rzeczy, gołymi rękami-stwierdziłam.
-Ja też nie mam takiego zamiaru, więc wykombinuj i parę dla mnie-powiedziała z obrzydzeniem.
-Jasne, zaraz wracam
-zakomunikowałam, a następnie zeszłam do kuchni po rękawiczki.
Gdzie te ciotki je trzymają?!
-Czegoś szukasz kochanie? -spytała ciocia Hilda.
-Tak ciociu, potrzebuje dwóch par gumowych rękawiczek, do sprzątania, biorę się za ogarnięcie "strychu"-powiedziałam, robiąc cudzysłów.
-Pewnie, jak już zauważyłaś, nie od zawsze, był to strych - westchnęła smutno.
-Masz racje, ale co się stało, że tak ten pokój skończył? -spytałam zaciekawiona, zabierając od niej dwie pary rękawiczek.
-Jak Miranda uciekła, nasza matka bardzo się zdenerwowała i wyrzekła się jej. Od tamtej pory, pokój twojej mamy stał się "strychem", chciała żeby to wyglądało, jakby ona nigdy nie istniała... -wyjaśniła smutno.
-To straszne, moja babcia musiała być bardzo upartą i surową kobietą-mruknęłam.
-Ojjj była i to strasznie, nie dało się z nią wytrzymać momentami-zaśmiała się, a ja razem z nią.
-Mam, jeszcze jedno pytanie.
Na strychu znalazłam zdjęcie z młodości mamy, na którym była razem z tobą i ciocią Zeldą. Czy mogę je zatrzymać? -spytałam.
-Oczywiście, jeśli znajdziesz coś, jeszcze co ci się spodoba, lub przyda to możesz to zatrzymać -odpowiedziała z ciepłym uśmiechem.
-Dobrze, dziękuje.
A teraz ja wracam do pracy-powiedziałam, po czym wróciłam na górę do Kath.
Po drodze, cały czas rozmyślałam, jak to musiały mieć ciężko...
-Hej, ziemia do Cass! Dawaj te rękawiczki, bo coś znalazłam -powiedziała brunetka, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
-Co takiego? -spytałam, podając jej rękawiczki, a drugie sama ubrałam.
-To-wskazała mi, jakąś ładną zdobioną, dużą drewnianą skrzynkę w masie kurzu.
-Ciekawa, ale niestety zamknięta... -mruknęłam.
-Znalazłaś klucz? -popatrzyłam na nią z nadzieją.
-Nie, ale pewnie, jak tylko tu trochę ogarniemy, to go znajdziemy -wzruszyła ramionami.
-Masz racje-przytaknęłam.
-Może na początku, zrobimy dwie kupki: Rzeczy do wyrzucenia i Te, które mają zostać-skomentowała.
-Dobry pomysł.
To na pewno idzie do kosza -powiedziałam kładąc karton, z jakimiś zepsutymi ozdobami świątecznymi.
-A to raczej zostaje, musimy potem je przejrzeć-stwierdziła, odkładając nieduży karton, z albumami.
I tak oto, zleciały nam bite kilka godzin, na sortowaniu tych wszystkich rzeczy.
-Na początku, wydawało mi się, że jest tego więcej - powiedziałam zdziwiona, bo wcale tak nie było.
-Miałam tak samo, ale widocznie się myliłyśmy, bo większość to poniszczone śmieci-westchnęła.
-Ale nadal nie mamy tego klucza, trzeba go znaleźć! -powiedziałam uparcie, przeglądając albumy ze zdjęciami, których było mnóstwo.
Przeważnie była na nich mama z ciociami i wujkiem, czyli tatą Sabriny, albo jak się zorientowałam, pewnie swoimi rodzicami.
Niestety nie wszystkie, były całe, więc musiałam je posegregować.
Te w miarę ładne postanowiłam zatrzymać, a resztę wyrzucić.
-To już wszystko? -spytałam, gdy odkładała ostatni karton.
-Tak, która godzina? -spytała marszcząc brwi.
-O szlag, pierwsza trzydzieści nad ranem-powiedziałam, zdziwiona, bo nawet nie zdałam sobie sprawy, że tak długo nam to wszystko zajęło.
-Nieźle, ale przynajmniej ogarnęłyśmy wszystkie rzeczy i jedynie pozostało to wyrzucić, a resztę, która zostaje poukładać-stwierdziła.
-No i poprzekładać książki z tego regału do kartonów, bo chce je wsiąść, żeby przejrzeć
-dorzuciłam, patrząc na ten regał z mnóstwem różnych książek.
-No to do dzieła! -skomentowała, zabierając pusty karton.
-Tylko uważaj, bo widać, że nie są one, jakieś nowe i mogą się łatwo targać-wyjaśniłam.
-Okej, będę delikatna-zaśmiała się, a potem zabrała do pakowania.
Kiedy skończyłyśmy, była godzina równiutko druga nad ranem.
-Okej, resztę ogarnę jutro sama, albo zmotywuje do tego Ambrose'a. Ty już mi dużo pomogłaś dziękuje-przytuliłam ją.
-Nie ma za co. Oczywiście musisz znaleźć dla mnie czas jutro - stwierdziła, kiedy zamykałam drzwi.
-Znajdę, obiecuje - zaśmiałam się, schodząc za nią na dół.
-No ja myślę-powiedziała wychodząc.
-To myśl, bo to nie boli-wytknęłam jej język.
-HA, HA, HA bardzo śmieszne.
Do jutra-rzuciła, odchodząc.
-Do jutra -odpowiedziałam, zamykając za nią drzwi.
No dobra, resztę dokończę potem, teraz szybki prysznic i do łóżka.
Tak i też zrobiłam.
I mamy kolejny rozdzialik!
Mam nadzieję, że nie zanudziłam, bo w kolejnych od nowa zacznie się akcja😈😂
Do Zoba!
Ash🖤⛧

CZYTASZ
Chilling Adventures of Cassandra
FanfictionCzęść druga Little Evil. Nowe życie. Nowe miasto. Nowa szkoła. Nowe znajomości. Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń. No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...