Od tego wydarzenia z wskrzeszeniem minęło kilka dni.
Od dnia, kiedy Harvy zerwał z Sabriną, ona w ogóle, nie wychodzi z pokoju.
Jest załamana, dlatego bardzo często, u niej przesiaduje, i staram się ją pocieszyć, jak tylko mogę.
Tak też, było dzisiaj.
-Sabrino, nie możesz, już dłużej siedzieć, w tym pokoju-powiedziałam.
W tej samej chwili, weszła ciocia Zelda.
-Ona ma racje, musisz chodzić, do szkoły -powiedziała, odsłaniając zasłony w oknie.
-Ale, jeśli on, tam będzie, jeśli go zobaczę? -spytała.
-Naturalnie, że tam będzie.
I na pewno, go zobaczysz, ale nie możesz, przez całe życie go unikać-powiedziała, siadając obok mnie.
-Ciocia Zelda ma racje.
A po za tym, zobaczysz z dnia na dzień, będzie boleć, coraz mniej -powiedziałam.
-Jeśli chcesz, pójdę tam z tobą.
Nie widzę problemu - dorzuciłam, z lekkim uśmiechem.
-Naprawdę? -spytała.
-Oczywiście, że tak- zaśmiałam się.
-A teraz, idź się ubrać, i wcieraj to, trzy razy dziennie w pierś.
Cassandra, poczeka na ciebie, na dole -powiedziała ciocia, podając jej jakiś balsam.
-Zgoda-pokiwała głową.
Tak, jak powiedziała ciocia Zelda, zeszłam na dół i tam, czekałam na blondynkę, która po chwili zeszła, i razem poszłyśmy do Baxter High.
-On tam idzie -powiedziała, ciągnąc mnie do łazienki.
-Ahh- westchnęłam jedynie.
-Cassidy, Sabrino-powiedziała Rosie.
-Nie było cię, w szkole od kilku dni, a po za tym, niezbyt dobrze wyglądasz.
Wszystko w porządku? -spytała Susie, patrząc na Brine
-Ja, źle się czułam, ale już jest w porządku -odpowiedziała, im moja kuzynka.
-To dobrze.
Cassidy, Sabrino, mamy do was pytanie-zaczęła Rosie, ale Susie, jej przerwała.
-Czy wy jesteście czarownicami? -spytała, a mnie zamurowało.
-Miałam wizje- powiedziała Rosie.
-A ja wyczytałam, w dzienniku ciotki Dorothey, że rodzina Spellman'ów to wiedźmy -powiedziała, patrząc na nas.
-Ty, no my... -zaczęła Sabrina, ale jej przerwałam.
-Sabrino, nie możemy ich dłużej okłamywać -powiedziałam poważnie
-Tak, my jesteśmy czarownicami
-powiedziała.
-Miałyście zamiar, w ogóle nam o tym powiedzieć? -spytała Rosie, patrząc to na mnie, to na Brine.
-Tak, tylko bałam się, że się ode mnie odwrócicie. Bo teraz Harvy wie, i wszystko się posypało-powiedziała, moja kuzynka.
-Czekaj co? -spytała Susie.
-Harvy ze mną zerwał -powiedziała, i zaczęła wszystko wyjaśniać.
-Mi też jest głupio, polubiłam was-powiedziałam szczerze.
-Oj Sabrino, my cię, znaczy was nie opuścimy-powiedziała Rosie, i razem ze Susie, przytuliły mnie i Sabrine.
Reszta lekcji minęła szybko, więc potem od razu, poszłyśmy do Akademii.
-Hej dziewczyny! -usłyszałam głos Nick'a.
-Hej-przywitałam się, a moja kuzynka zrobiła to samo.
-Chciałem powiedzieć, że trochę szkoda, iż z tym wskrzeszeniem, nie wyszło -powiedział.
-Czyli już wiesz? -spytała smutno Sabrina.
-No oczywiście, cała szkoła o tym trąbi.
Jak to się mówi u śmiertelnych, łączymy się w bólu-zaśmiała się Prudence, przechodząc obok.
-Hej, słonko spokojnie- zaśmiał się Nick, łapiąc mnie w pasie i trzymając, bo inaczej chyba, bym ją rozszarpała.
-Nie słonkuj mi tu.
Mam ochotę, ją po prostu rozszarpać -syknęłam.
-Nick ma racje, nie warto Cass -powiedziała Sabrina, kładąc rękę, na moim ramieniu.
-Jeszcze jej pokaże- mruknęłam.
-Tak, z pewnością -powiedział, rozbawiony chłopak.
-No co? -spytałam, patrząc na blondynkę.
-Nic -odpowiedziała, ale posłała mi spojrzenie mówiące, "potem porozmawiamy".
-Dobra, możesz mnie puścić -powiedziałam, ale on złośliwie, nie reagował.
Wywróciłam rozbawiona oczami, a następnie odwróciłam się, i pocałowałam go.
Korzystając z tego, że przez moment, był zdezorientowany, wyswobodziłam się szybko.
-Ej, to był podstęp -powiedział.
-Wybacz-posłałam mu całusa, i pociągnęłam Sabrine, w innym kierunku.
-Co jest między tobą a Nick'iem? -spytała, kiedy byłyśmy już w domu.
-Hem?
A, przyjaźń
-powiedziałam.
-Taaa, akurat.
Zachowujecie się, jak para -stwierdziła.
-No dobra, można powiedzieć, że jesteśmy takimi przyjaciółmi, z korzyściami-stwierdziłam, wzruszając ramionami.
-Czyli czekaj, nie jesteście parą, ale mimo to całujecie się i... no wiesz -stwierdziła.
-Nie, jeszcze nie wylądowaliśmy w łóżku, spokojnie nie będziesz ciocią-stwierdziłam złośliwie.
-Bardzo śmieszne- wywróciła oczami.
-Nie, śmieszne jest to, że nie rozumiem tego, dlaczego, wśród śmiertelników, seks to słowo tabu -stwierdziłam rozbawiona.
-Wiesz, dla "śmiertelników" jest to temat, bardziej intymny, o którym po prostu, nie mówią na co dzień-powiedziała.
-Niee, nadal nie rozumiem.
A po za tym, flirt czy całowanie się, to nic złego- wzruszyłam ramionami.
-Ja, nie rozumiem waszej relacji.
Zachowujesz się, w tym momencie, jak ciotka Zelda - westchnęła.
-Wypraszam sobie-powiedziałam, łapiąc się teatralnie, za serce.
-Dobra, dobra
Pójdę do biblioteki-powiedziała, a ja pokiwałam głową.
Następnego dnia popołudniu, wszyscy poszliśmy do świątyni, ponieważ ojciec Blackwood, zwołał wszystkich, chcąc powiedzieć coś ważnego.
Na początku, gadał jakieś bzdety, które mnie strasznie nudziły.
Oparłam głowę, na ramieniu Nick'a, i zamknęłam oczy.
W pewnej chwili usłyszałam jak drzwi gwałtownie się otwierają.
Dlatego, otwarłam oczy, by zobaczyć, co się stało.
Okazało się, że wleciał przez nie Ambrose wraz z Luke'm.
-To, nie żadna zemsta pana.
To przeklęta trzynastka, wczoraj w nocy, natknęliśmy się na nie, kiedy odprawiały rytuał, aby wezwać, czerwonego anioła śmierci.
Wypuściły nas, tylko po to, aby przekazać, że chcą zemsty, i wszyscy, bez wyjątku w Greendale zginą -powiedział na jednym wdechu, Ambrose.
W pomieszczeniu, zapanował chaos i gwar.
-Cisza, wszyscy cisza-powiedział Blackwood.
-Dziękujemy za wiadomość Bracie Ambrose.
Jeśli to faktycznie przeklęta trzynastka, to wiedzcie, że ja was ochronie-powiedział, a wszyscy zaczęli wiwatować.
-Yhy, już to widzę-mruknęłam, co spotkało się, z rozbawionym, spojrzeniem Nick'a.
-Ekscelencjo, wybacz te bezczelność, bo nie należę do kościoła, ale, jak masz zamiar to zrobić? -spytała ciocia Hilda.
-Dziś o północy, wszyscy znajdziemy się, w Akademii i będziemy czekać, aż anioł śmierci nasyci się.
Dopiero wtedy, wyjdziemy z niej-powiedział, a wszyscy znów zaczęli wiwatować.
-A co, ze śmiertelnymi?! -spytała, bojowo Sabrina, wstając.
-Oni, niech się modlą, do swojego fałszywego Boga, niech on, im pomoże -powiedział, tym samym kończąc zebranie.
I jak rozdzialik?
Piszcie w komentarzu❤😊
Do Zoba
I
Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

CZYTASZ
Chilling Adventures of Cassandra
FanfictionCzęść druga Little Evil. Nowe życie. Nowe miasto. Nowa szkoła. Nowe znajomości. Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń. No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...