Część druga Little Evil.
Nowe życie.
Nowe miasto.
Nowa szkoła.
Nowe znajomości.
Coraz więcej tajemnic i wyzwań godnych poświęceń.
No i moje jeszcze bardziej mroczne oblicze...
Bądźcie tak mili, i wyobraźcie sobie, że Jace to Klaus xDD
_______________________________
No nie, nie da się spać!
Westchnęłam zirytowana, otwierając oczy.
Już od dobrych trzydziestu kilku minut, słyszę ciągłe krzyki, albo dźwięki szkła stukanego o szkło.
No, ale co się dziwić, to dzisiaj ciotki sobie wymyśliły ten obiad, więc takie dźwięki, to raczej normalna rzecz.
-Cassidy, wstawaj! Ciotka Zelda chyba zwariowała, ustawia nas do pionu i pilnuje, aby wszystko było idealnie wykonane, więc jeśli zaraz nie wstaniesz, to gwarantuje ci, że przyjdzie tu i cię ukatrupi -usłyszałam zza drzwi głos Ambrose'a.
-Nie śpię, zaraz zejdę na dół -odpowiedziałam, wstając z łóżka na równe nogi.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam pierwszą lepszą bluzkę, oraz legginsy, po czym poszłam do łazienki wsiąść szybki prysznic.
Kiedy zrobiłam już, wszystkie czynności które powinnam była zrobić w łazience, a potem w pokoju, postanowiłam zejść w końcu na dół.
-Nie Ambrose, to wino ma być na potem -powiedziała ciotka Zelda.
O cholera, miał racje...
-Cześć -przywitałam się.
-Dzień Dobry-ciocia Hilda, która mieszała coś w garnkach, posłała mi uśmiech.
-Moja droga, masz szczęście, że nie mam teraz czasu na rozmowę -usłyszałam, lekko zdenerwowany głos ciotki Zeldy, która pokazywała coś Sabrinie.
Doskonale wiedziałam, o co jej chodziło i szczerze mówiąc, cieszyłam się, że nie ma teraz na to czasu.
-Ciociu Hildo, która godzina? -spytałam uświadamiając sobie, że nawet nie zerknęłam na nią.
-Czternasta dziesięć-odpowiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
O matko, ja tak długo spałam...
No, ale co się dziwić, trochę się z dziewczynami zasiedziałyśmy, więc wróciłam dopiero, jakoś o piątej nad ranem.
-Nie stój tak dziewczyno! Pomóż nam!-zagoniła mnie ciotka Zelda, tym samym wyrywając zza myślenia.
-Już, już-mruknęłam, przejmując od Ambrose'a talerze, które po chwili rozłożyłam na stole.
Z tego, co powiedział mi Ambrose, obiad miał zacząć się o szesnastej trzydzieści.
Nie zostało już wiele czasu, ale prawie wszystko jest gotowe, więc miejmy nadzieję, że się wyrobimy, bo inaczej ciotka urządzi nam piekło.
-Idź się szykować, bo została tylko godzina, ja poradzę sobie sam-zapewnił Ambrose, zabierając ode mnie ostatnie ozdoby, które nam zostały do ułożenia.
-No okej, ale na pewno? -spytałam.
-Tak, idź już-pogonił mnie.
Postanowiłam go posłuchać i poszłam do siebie, aby zacząć się szykować.
Już od dobrych piętnastu minut, przebieram w sukienkach i nie mogę znaleźć nic odpowiedniego.
Nie mając innego wyjścia, postanowiłam improwizować.
Wybrałam czarną sukienkę na ramiączkach z białą koronką i do tego, czarne wiązane sandałki na obcasie. (Zdj)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.